poniedziałek, 27 czerwca 2016

"To zabrzmiało groźnie"

Przyszłam do hotelu i ogarnięta pustką tak długo wpatrywałam się w ścianę póki Olivia nie wybudziła mnie z tego stanu. Miałam ochotę płakać, a jednocześnie krzyczeć, że to niesprawiedliwe. Nie powinien obarczać mnie takimi okropnymi wieściami. Tego było za wiele.
Obiecałam Liv, że nie spotkam się z Michaelem i na początku nie chciałam, lecz później postanowiłam dać mu szansę.
Nie wiem czy żałuje czy też nie, ale wiem na pewno, że to była dobra decyzja.
Nie nienawidzę go już, ale to nie oznacza, że go lubię.
Teraz mną przemawia jedynie złość, ból, przygnębienie.
-Powiesz mi w końcu co się stało?
Już chciałam pisnąć coś słówkiem, ale uznałam, że tego nie zrobię.
To on chciał się ze mną spotkać i to miała być rozmowa tylko i wyłącznie pomiędzy nami, więc nie będę tego psuć.
Z resztą nie ładnie jest tak rozpowiadać o czyjejś chorobie.
-Nic takiego. Po prostu spotkałam Alexa i jedna sprawa nie daje mi spokoju.
Liv wiedziała, że kłamię, ale jako dobra przyjaciółka nie ciągnęła dalej tematu.
-Uhm, okej.
Liv wyciągnęła kurtkę z szafy i przez chwilę się w nią wpatrywała.
-To jest ostatnia moja wieczorna zmiana -powiedziała
-Fajne -uśmiechnęłam się -Czyli już od jutra wieczory będą nasze?
Miałam wrażenie, że Liv się zaraz popłacze, ale tak szybko jak ta wizja przyszła tak samo szybko odeszła.
-Oczywiście. Tylko nasze -uśmiechnęła się
-W takim razie miłej roboty
-Pa
Liv wyszła zatrzaskując za sobą drzwi.
Zostawić w samotności dziewczynę która chce zapomnieć o tym co ją otacza to najgorsza rzecz na świecie. Wszystkie obrazy automatycznie stają przed jej oczami i katują ją swymi wyobrażeniami. Okrutnymi wizjami.
Mijały sekundy, minuty a nawet godziny, a ja ciągle leżałam na tym durnym łóżku i trwałam w stanie totalnego ogłupienia. Nie widząc czy czarne to czarne, a białe to białe.
Nawet dźwięk dzwoniącego telefonu z początku nie sprawia, że wracam do normalnego świata.
Odbieram
-Cześć skarbie -słyszę w telefonie
Nie odpowiadam.
-Jesteś?
Jego głos jest jak balsam na moją cierpiącą duszę.
-Halo Madison?
Taki słodki, delikatny, zmysłowy...
-Odezwij się! -mówi przerażony
-J-jestem -odpowiadam
-Już martwiłem się, że ci się coś stało.
Bo stało.
-Wybacz po prostu chciałam posłuchać twojego głosu.
-To mogłaś powiedzieć wtedy zacząłbym mówić coś sensownego.
-W takim razie mów
Chwila ciszy
-Kiedyś gdy byłem mały myślałem, że ludzie łączą się w pary po to żeby mieć dzieci, gdy dorastałem to myślałem o tym, że te dzieci są kwestią wpadki, a teraz już wiem, że biorą się z miłości.
Uśmiechnęłam się.
-Nie wiem czemu akurat ci o tym mówię, ale kiedy trzymałem dzisiaj siostrzenice na swoich rękach coś do mnie dotarło i to własnie było to. Może takie nic, ale jak powiedziałaś, że mam mówić to pierwsze na myśl mi to przyszło.
-Jeszcze...
-Każdego wieczoru nie ważne co robię zawsze znajduję czas żeby wyjść na dwór i popatrzeć na księżyc. Wtedy dziękuję Bogu za wszystko co mi się dziś przydarzyło i proszę Go o siłę i inne ważne dla mnie rzeczy. Dzisiaj na przykład dziękowałem Mu za ciebie i jednocześnie prosiłem Go o zdrowie dla mojej ukochanej. Mam nadzieję, że Bóg mnie wysłuchał i czujesz się lepiej.
Przytaknęłam.
To głupie, przecież mnie nie widział, ale nie chciałam mu przerywać, więc się nie odzywałam.
-Także prosiłem Go o spotkanie z tobą jutro.
-Więcej.
-Nie wiem czemu, ale lubię się przed tobą odkrywać. Wiem, że mnie słuchasz i... Po prostu już tak dawno nie mogłem z nikim porozmawiać na spokojnie. Powiedzieć co mi leży na sercu.
-Widzisz jak dobrze na ciebie działam
-Oj dziewczyno żebyś ty wiedziała co ja dzisiaj przeżyłem kiedy się dowiedziałem, że się jednak nie spotkamy.
-Nie wiem. Możesz mi opowiedzieć.
-Na początku zacząłem się martwić, że może twoje złe samopoczucie to coś poważnego, ale przecież dałabyś mi znać to się uspokoiłem. Później zacząłem za tobą cholernie tęsknić, a pod koniec dnia już miałem różne fantazyjne myśli co z tobą zrobię jak cię spotkam
-To zabrzmiało groźnie
-Bo tak miało zabrzmieć.
Zaśmiałam się.
-Szkoda, że jest już tak późno, bo bym do ciebie wpadł.
-No faktycznie szkoda, ale spokojnie mamy cały jutrzejszy dzień przed sobą.
-To o której będziesz?
Wtem usłyszałam jak ktoś otwiera drzwi. Ujrzałam w nich Liv. Zapłakaną. Z na wpół rozszarpanymi ubraniami.
-Musze kończyć. -rzuciłam i się rozłączyłam
Natychmiast wstałam i podbiegłam do koleżanki.
-Liv co ci się stało?
Nic nie mówiła tylko wtuliła się we mnie i płakała.
Przeniosłyśmy się na łóżko i tam Liv położyła się na moich kolanach. Powiedziałam, że dam jej czas i jak będzie na siłach to zacznie mówić. Ale ona płakała i płakała, a ja nie wiedziałam co robić. Byłam bezsilna.
-Kochanie, nie pomogę ci jeśli nie powiesz co się stało.
Liv wstała i otarła łzy. Nadal była w tragicznym stanie. Co chwilę podciągała nosem, a potok jej łez był niezmienny od kilku minut.
-Jestem strasznie głupia -powiedziała
-Nie prawda, nie jesteś.
-Jestem, inaczej nie nabrałabym się na te jego gierki.
-Kogo?
-Nathaniela.
-Nathaniela?
-Tak.
Rozpłakała się jeszcze bardziej.
-Kiedy pierwszy raz się z nim spotkałam myślałam, że jest naprawdę we mnie zakochany i że z tej miłości chce mi załatwić pracę. Przez kilka pierwszych dni może i tak było, ale później musiałam mu się odwdzięczyć. Wiem co teraz myślisz, ale spokojnie nie zrobił mi nic złego. To znaczy nie zmuszał mnie do seksu ani innych takich rzeczy. Mieliśmy pewien układ. Z początku nawet nie wiedziałam zbytnio na co się piszę, ale on obiecał mi, że wszystko będzie dobrze. Zaufałam mu. I miał rację, bo przez pewien czas nic się nie działo. Wszystko szło jak po maśle. Lecz pewnego dnia wszystko legło w gruzach.
-Czekaj, czekaj. Co poszło nie tak?
Liv wzięła głęboki wdech.
-Nathaniel jak wiesz jest barmanem i za każdym razem gdy widział jakąś szychę za barem dorzucał mu coś do trunku. Było to coś podobnego do pigułki gwałtu. Gościu po chwili przestawał orientować się o co chodzi i robił to o co go poproszono. I tym własnie zajmowałam się ja. Miał mnie zaprowadzić do swojego domu, a ja miałam go okraść. Może i to nie było fajne, ale szło dzięki temu zarobić sporo pieniędzy, a na początku kiedy ledwo nam starczało na podstawowe potrzeby nie miałam wyboru i to robiłam. Nie chciałam i za każdym razem było mi z tym ciężko, ale jeśli chciałam przeżyć to musiałam to robić. I właśnie któregoś dnia przyszedł do baru jakiś koleś który zorientował się, że coś cennego mu zginęło. Oczywiście Nathaniel mi o tym nie powiedział. Dowiedziałam się o tym kiedy gadał już z którymś z kolei gościem o tym, że nie widział nic podejrzanego i że ten człowiek sam opuszczał ten klub. W każdym bądź razie później spytałam się go o co chodzi i ile tych osób już u niego było. Przyznał się, że było ich całkiem sporo, wtedy chciałam się wycofać, ale mi na to nie pozwolił. Zagroził, że jeśli to zrobię to wyda mnie na policję. Nie miałam wyjścia i robiłam to dalej i gdy już miałam tego dość znowu mu się zburzyłam i powiedziałam, że się go nie boję. Powiedziałam, że on też jest w to zamieszany i że także zgnije w pierdlu jeśli mnie wyda. Wtedy umilkł. Pamiętam jak błagał mnie żebym po raz ostatni poszła. Nie chciałam się zgodzić, ale powiedział, że wtedy da mi spokój i już więcej nie będzie mnie tym zadręczał, więc się zgodziłam.
Umilkła i zawiesiła wzrok gdzieś w oddali.
A ja nie wiedziałam co powiedzieć.
-To miał być dzisiejszy dzień. I wszystko szło tak jak zwykle. Nathaniel dosypał coś do piwa jakiemuś człowiekowi, więc z nim poszłam. Zaprowadził mnie do swojego mieszkania, a ja zaczęłam je przeszukiwać w celu znalezienia czegoś wartościowego. Nagle zaszedł mnie od tyłu i zamknął mnie w szczelnym uścisku. Spytał się co robię, a ja wypuściłam wszystko co miałam w rękach. Chciałam się tłumaczyć i stamtąd uciec, ale on mi na to nie pozwolił. Powiedział, że pożałuję tego. Wyciągnął z mojej torebki dowód i spisał sobie moje dane. Próbowałam się temu przeciwstawić, ale mi się nie udało. Powiedział, że jutro pójdzie na policję i im wszystko powie.
Byłam w tak ogormnym szoku, że nie potrafiłam powiązać ze sobą faktów, ani myśleć zbyt racjonalnie.
-Ale jak to możliwe, że te proszki na niego nie zadziałały? -spytałam
-Myślę, że zadziały. Tylko mam teorię, że to nie były te same prochy co zwykle. Nathaniel celowo wsypał coś o słabszym działaniu żeby ktoś mnie przyłapał i żeby z niego zeszły wszystkie podejrzenia.
Wmurowało mnie.
-Madi ja trafię za kratki. -rozbeczała się niczym małe dziecko -Ja nie chciałam tego zrobić. Byłam do tego zmuszana. To nie może się tak skończyć.
-Spokojnie. Wszystko będzie dobrze. Załatwimy ci takiego prawnika, że cię wyciągnie z tego bagna.
-Nie mamy na to pieniędzy.
Co prawda to prawda.
-Jakoś damy radę.
Liv płakała i płakała i nie mogła się uspokoić, a ja zamiast ją pocieszać sama się rozpłakałam, bowiem wiedziałam, że będzie trudno wybronić Olivię. Nie chciałam jej stracić. Nie chciałam by siedziała za kratkami za coś co robiła z przymuszonej woli i wbrew sobie.
Tak nie może się wydarzyć.
Musi być jakieś wyjście.
Ja to wiem i nie spocznę póki go nie znajdę.


------
Witam :D
Przepraszam, że odcinka nie było wczoraj, ale uwierzcie mi, że to nie była moja wina. Odcineczek był już napisany jakiś czas temu, ale już od kilku dni walczę z moim internetem, bo nie chce chodzić. Tak czy siak wstawiam wam go dzisiaj i mam nadzieję, że w środę inetenet mnie nie zawiedzie, bo chcę wam wstawić kolejną część opowiadania.
Do zobaczenia :*
PS. Kto się spodziewał, że Liv okrada bogaczy?
PS2. Podzielcie się ze mną własnymi podejrzeniami co do Liv jakie od początku wam towarzyszyły

2 komentarze:

  1. O bożenko! Liv :( Tego się nie spodziewałam...zaskoczyłaś mnie :D
    Ale Nathaniel to skurwiel.... Ughhhhh
    Lecę dalej. Co to będzie co to będzie?

    OdpowiedzUsuń
  2. Ten rozdział jest niesamowity!
    Szczerze, nie umiem się w tym momencie odnieść w co też się wplątała Liv...

    Cała ta sytuacja bowiem wydaje mi się...przejawem jej kompletnej nieodpowiedzialności! :/

    Uhh, a najgorsze jest to, że wszystkiemu winny jest zniewalający Nathaniel...:P

    A tak na poważnie, jak już wspomniałam, rozdział tak ten jak i poprzednie jest G.E.N.I.A.L.N.Y.
    <3

    OdpowiedzUsuń

Nawet jeśli nie wiesz co napisać zostaw po sobie chociaż kropkę żebym wiedziała, że jesteś :)