niedziela, 14 sierpnia 2016

"Ćpałem, piłem i imprezowałem..."

Siedziałam jak sparaliżowana. Nie wiedziałam co począć. Moje mięśnie odmawiały posłuszeństwa za każdym razem kiedy próbowałam wstać. Myśli biegały wokół jednego stwierdzenia - to już koniec. Nie mogę nic zrobić. Tak czy siak jestem przegrana. Czy powiem mu sama, czy zrobi to Sophia i tak mnie znienawidzi. A jeśli z nim zerwę to stracę go na zawsze. W sumie każde z tych rozwiązań wiąże się z jego stratą. Lecz mam jeszcze jedno wyjście którego za żadne skarby się nie podejmę. Nie wrócę do roboty, w którą kiedyś się wpakowałam. Nie zrobię tego Brunowi ponownie. Nie chcę go śledzić. Nie chcę zrobić nic co naruszy jego prywatność.
Nie jestem bestią.
Gdyby nie to, że po jakimś czasie przyszedł do mnie kelner i powiedział, że albo coś zamawiam albo wychodzę z knajpy, to siedziałabym na tym krześle do końca dnia. Jednak musiałam wyjść. Musiałam się dotlenić. Pomyśleć z innej perspektywy.
Gdybym była Brunem i dowiedziałabym się, że moja ukochana robiła mi zdjęcia dla mojej byłej dziewczyny, choć w sumie nie można tego tak nazwać, bo spędzili razem tylko jedną noc, to bym się wściekła. Poczułabym się zdradzona, oszukana, wykorzystana... Na pewno bym wszczęła awanturę, poleciałyby przezwiska, a na samym końcu powiedziałabym, że nie chcę go znać i wygoniłabym go z mieszkania i już nigdy do niego nie wpuściła.
Nie ważne czy byłoby to z ust moich czy Sophie, rezultat jest ten sam.
Choć z ust Sophie może być nieco gorzej, bo jak doda coś od siebie to nawet nie będę miała jak się bronić. Od razu mnie oskarży, nie spyta czy prawda i znienawidzi.
Zaś gdyby się dowiedział ode mnie to mogłabym co nieco ominąć, przelecieć, zmniejszyć działania, powiedzieć, że to nie tak, zmyślić, okłamać...
Lecz i tak musiałabym powiedzieć prawdę.
A wtedy jestem w stu procentach przekonana, że czekałaby mnie zemsta Sophii.
I nienawiść Bruna.
A w przypadku rozstania w zasadzie z nie usprawiedliwionych powodów - "nie kocham cię", "nie pasujemy do siebie", "wybacz, znalazłam sobie kogoś innego", "muszę odejść, teraz, przepraszam"... - zacząłby dociekać i i tak dowiedziałaby się prawdy.
I znowu by znienawidził.
Musi być jakieś inne wyjście.
Zawsze możemy uciec tam gdzie nas nie dopadną. Rzucić wszystko w cholerę.
Ale on na to nie pójdzie.
Z resztą jaki podam mu powód?
Popłakałam się.
Jestem skończona.
Przegrałam.
Mam tylko dwa rozwiązania: albo odejdę z honorem albo stanę się tchórzem.

***

Po niemal trzech godzinach błądzenia po LA w końcu trafiłam do domu. Przed samymi drzwiami zatrzymałam się i ogarnęłam. Nie chciałam by zauważył jakąś zmianę. 
Nie teraz.
Otworzyłam drzwi.
Miło by było wrócić do czegoś co jest pewne, co można nazwać swoim domem. Teraz w sumie już nie mam tego prawa, bowiem zostały mi tylko trzy dni. 
Trzy dni miłości. Trzy dni bólu. Trzy dni szukania rozwiązania. Trzy dni udręki.
-Hej, już jesteś -zauważyłam Bruna w drzwiach.
Uśmiechał się.
Aż mnie to zabolało.
-Tak. -wysiliłam się na mały uśmiech.
Bruno do mnie podszedł i mnie pocałował. 
-Chciałem zrobić nam romantyczną kolację, ale wróciłaś wcześniej i popsułaś moje plany -powiedziała zaplatając sobie kosmyk moich włosów na palec. -Liczyłem, że uda nam się się spędzić miło czas. 
-Nadal jest na to szansa -odparłam zdając sobie sprawę, że to są prawdopodobnie nasze ostatnie wspólne chwile.
Bruno mnie pocałował a ja z całych sił próbowałam odwzajemnić emocje, którymi się kierował. Próbowałam wrzucić w ten pocałunek miłość, pasję, pożądanie, ale zamiast tego oddałam mu trochę bólu. Wyczuł różnicę.
Odsunął się i spojrzał mi prosto w oczy. Nie wytrzymałam napięcia. Po moim policzku poleciała łza, lecz zanim zdążył zapytać dlaczego płaczę przycisnęłam go do siebie i ponownie pocałowałam. Tym razem nie pozwoliłam mu się odsunąć. Dopilnowałam żeby ten pocałunek nie był przepełniony bólem, a czymś co na swój dziwny sposób można było nazwać pożądaniem. Napierałam na niego tak długo aż zwolnił blokady i w końcu ten pocałunek przypominał to co miał przypominać. Był przysięgą, obietnicą miłości. Był tym czym chcielibyśmy żeby był. A ja chciałam właśnie miłości. Wiecznej i pomimo wszystko.
Bruno wziął mnie na ręce i zaniósł mnie do sypialni. Tam nasza "intymna rozmowa" przybrała nieco ostrości. W mgnieniu oka pozbyliśmy się ubrań i czyniliśmy to co w tamtej chwili wydawało się być słuszne. Zostawiłam w nim cząstkę siebie. Pozwoliłam by się do mnie zbliżył, by mnie dotykał, by mnie zapamiętał.

***

Leżeliśmy razem w łóżku i wpatrywaliśmy się w siebie. Starałam się nie patrzeć na niego pod względem straty, a pod względem tych trzech dni przed nami. Mogę być wspaniałe i takie też mają być.
Nagle Bruno dostał wiadomość. Odczytał ją, a jego humor od razu się pogorszył. Nim zdążyłam zapytać zaczął:
-Byłem dzisiaj na rozprawie. 
O kurde. Zapomniałam.
Co ze mnie za przyjaciółka, że zapomniałam nawet dowiedzieć się co z Liv.
Cholera.
-Nie było cię. 
-Wiem, miałam coś do załatwienia.
-Ważniejszego niż rozprawa twojej przyjaciółki? -spytał nieco oburzony
-Tak -powiedziałam ściszonym głosem
Teraz to go chyba wkurzyłam.
-A więc co jest ważniejsze od losów przyjaciółki?
Westchnęłam. 
-Nie mogę ci powiedzieć -szepnęłam -Nie teraz i proszę nie męcz mnie tym.
Bruno przełknął głośno ślinę. 
-Dobrze -rzekł -I gdyby cię to nadal interesowało to niestety, ale jej nie uniewinnili. Dostała karę w postaci 200 godzin prac społecznych i 2000 dolarów grzywny. Nie martw się, już zapłaciłem. A co do Nathaniela to rozpoczną śledztwo dowodzące jego winy. 
Szczęście przepełniło moje serce. 
Nie zamknęli jej.
-Dziękuję, dziękuję, dziękuję...
Nie wiem czy wypowiedziałam to do Bruna, do sędziów czy do Boga. W każdym bądź razie dziękuję za to, że moja najlepsza przyjaciółka jest na wolności.
Bruno wciąż miał nietęgą minę, więc wtuliłam się w niego i pocałowałam go w szyję.
-Jesteś wspaniały. Wiedziałam, że się o nią zatroszczysz, dlatego cię tam wysłałam. Nie mogło mnie tam być, ale ty byłeś i zrobiłeś więcej niż to o co się prosiłam. Tak bardzo ci dziękuję.
-Zrobiłem to co uważałem za słuszne.
Bruno gładził mnie po włosach.
-To takie miłe
Podniosłam się nieco wyżej i pocałowałam go w usta. 
-Muszę iść do łazienki. -powiedział i wstał
Zostawił mnie samą.
Leżałam na łóżku i czekałam aż wróci, ale usłyszałam dźwięk nadchodzącego smsa. Wzięłam jego telefon do ręki i tylko przez moment się zawahałam.
Jestem okropna, nie chce naruszać jego prywatności robiąc zdjęcia, ale mogę naruszać jego prywatność grzebiąc mu w telefonie?
Coś tu się nie zgadza.
Jednak musiałam się dowiedzieć czy Sophia przypadkiem się z nim nie kontaktowała. 
Odblokowałam urządzenie i weszłam w nową wiadomość. Było to zdjęcie moje i Bruna podpisane "kiedyś to mogliśmy być my", im starsze wiadomości tym więcej mnie i jego "tacy słody, a jakże zepsuci", "jedno westchnienie, a laski za tobą latają, co?", "nadal masz szansę wrócić", "tęsknie za tobą"... 
To wszystko wiadomości od jednej i tej samej osoby.
Brak odpowiedzi Bruna.
Ale nawet nie o to chodzi.
To co mnie najbardziej uderzyło to to, że znalazłam wśród tych zdjęć kilka które ja robiłam, a potem więcej i więcej aż w końcu były tylko one. 
Co ja narobiłam?
Sophia wcale nie chciała tych zdjęć dla siebie. Ona chciała dręczyć nimi Bruna. Pokazać mu, że jest wszędzie, że przed nią nie da się uciec, że to ona wygra tą grę...
... a ja jej pomagałam.
Głupia! Głupia! Głupia!
-Co ty robisz? -do pokoju wpadł rozwścieczony Bruno -Jak śmiesz przeglądać mój telefon -wyrwał mi go z ręki.
-Dlaczego mi nie powiedziałeś?
Bruno spojrzał na ekran i zrozumiał o czym mówię.
-A co miałem powiedzieć? "Słuchaj ktoś mnie śledzi i dręczy zdjęciami oraz głupimi komentarzami"?
-Tak, tak mogłeś powiedzieć.
-I co by to dało? Nic. Z tym się nie da nic zrobić. Próbowałem ją zablokować, ale się nie da. Ma zastrzeżony numer. Na policję też pójść nie mogę, bo nie mam dowodów, że to jedna konkretna osoba. -westchnął -Po prostu nauczyłem się z tym żyć i to olewać. 
-Gdybyś mi powiedział moglibyśmy przejść przez to razem.
-Ty też mogłabyś mi powiedzieć wiele rzeczy, podzielić się bólem, ale tego nie robisz, więc mnie zrozum. Nie ukrywałem tego dlatego, że nie chciałem żebyś wiedziała. Po prostu nie chciałem cię nie potrzebnie martwić.
Miałam ochotę podejść i go przytulić, powiedzieć, że będzie dobrze, że znajdziemy sposób, ale ja już znalazłam sposób. 
Muszę tylko podjąć słuszną decyzję.
-A, ty wiesz kto to zrobił? -spytałam
Przecież nie mogłam pokazać, że znam prawdę.
-Tak, to znaczy mam przypuszczenia.
-Kto to taki?
Bruno przez chwilę zastanawiał się czy mi powiedzieć i chyba uznał, że to zrobi.
-Na początku mojej kariery powiem szczerze, nie byłem gościem z którym warto było się zadawać. Ćpałem, piłem i imprezowałem, ale żeby na to wydawać musiałem na to zarobić, więc śpiewałem na różnych przyjęciach. I właśnie na jednym z nich poznałem Sophię. Miała ona być tylko przygodą na jedną noc i myślałem, że pod tym względem się zrozumieliśmy, ale ona później nalegała na spotkania, a ja odmawiałem. Dałem jej dobitnie znać, że nie ma na co liczyć i myślałem, że się z tym pogodziła. Przez dość długi czas miałem spokój, póki dwa miesiące temu się z nią nie spotkałem. Nalegała na kawę, ale ja miałem dziewczynę. Chciałem spławić ją najdelikatniej jak potrafię, ale się nie dało, więc powiedziałem jej o kilka słów za dużo. Powiedziałem jej, że nigdy nie chciałbym z nią być, że była tylko przygodą, którą i tak zdążyłem wymazać z pamięci i że nie chcę jej już więcej widzieć. Popłakała się wtedy i odeszła. -a wtedy ja ją znalazłam -Czułem się źle z tym jak ją potraktowałem, ale nie mogłem już nic zrobić. Wróciłem wtedy do domu i zapomniałem o sprawie, ale kilka dni później dostałem pierwsze zdjęcie. -pewnie te które ja zrobiłam -Byłem trochę przestraszony, ale od razu powiązałem fakty. Wiedziałem, że to ona, ale myślałem, że na to zasługuję, w końcu nie byłam dla niej za miły, ale ona nie przestawała i wysyłała mi je niemal każdego dnia. Próbowałem to powstrzymać, ale się nie dało. Olewałem to póki nie zacząłem dostawać twoich zdjęć. Wtedy już wychodziłem z siebie. Próbowałem się z nią skontaktować, ale na marne. 
-Nie -wydobył się jęk z moich ust -Nie możesz się z nią spotkać. Może być niebezpieczna. 
-Wiem, ale inaczej tego nie powstrzymam. 
-Zmień numer.
-Zmieniałem już kilka razy, ale zawsze znajdzie sposób by zdobyć nowy.
Cholera. Wpadłam w bagno.
-Proszę cię obiecaj mi, że się nigdy z nią nie spotkasz -Bruno nic nie odpowiedział -Proszę
-Dobrze.
W takim razie powinnam czuć się spokojna. 
Bynajmniej on nie będzie próbował.
Ale i tak wiem, że jeżeli ona będzie chciała to znajdzie sposób by się do niego dostać.


-------
Witam :D
Jestem niesamowicie szczęśliwa, że w końcu mogę wam powiedzieć prawdę :D Czekałam na ten moment odkąd napisałam pierwszy odcinek :D Wiem, że to strasznie długo, ale uwierzcie mi, że wcześniej nie dałoby się tego tak idealnie wpasować w historię. :) Jestem ciekawa czy ktoś się tego spodziewał? Szczerze to mam nadzieję, że nie, bo bardzo chciałam was zaskoczyć :D Jak się okazuję zarówno Bruno jak i Sophia nie są najświętsi, a o naszej Madison już nie wpomnę :D
I teraz żeby was zachęcić do czekania na kolejny odcinek (specjalnie dla was pojawi się już w środę o 12 :)) to zadam wam kilka pytań na które odpowiedzi znam tylko ja. hahaha :D
Czy Madi powie sama Brunowi prawdę czy zrobi to Sophia? A może Madi znajdzie jakieś inne rozwiązanie tej sprawy? I co zrobi Bruno - czy naprawdę posłucha się Madi i nie spotka się z Sophie czy jednak pójdzie z nią porozmawiać o tym żeby przestała go dręczyć? I jak to teraz będzie z Liv?
Oczywiście już nie mogę się doczekać kolejnego odcinka, bo w nim dowiecie się także ciekawych rzeczy (albo bynajmniej podsycę nim chociaż odrobinkę waszą ciekawość) :)
Ale zdradzę wam jedno - będzie się działo :D
Do zobaczenia :)
PS. Zostaw komentarz, ponieważ jest to jeden z odcinków na których mi najbardziej zależało i będzie mi niezmiernie miło poznać twoją opinię :D

1 komentarz:

  1. Szczerze jestem bardzo zaskoczona. Tak świetnie ułożyłaś tą historię i naprawdę ani trochę się takiej prawdy nie spodziewałam. Także już chcę środę godzinę 12 haha. Podsyciłaś moją ciekawość i ja teraz muszę z nią żyć xD No nic, czekam i Pozdrawiam :* ♥

    OdpowiedzUsuń

Nawet jeśli nie wiesz co napisać zostaw po sobie chociaż kropkę żebym wiedziała, że jesteś :)