środa, 17 sierpnia 2016

"Boję się, że jeżeli to powiem to już nigdy się do mnie nie odezwiesz"

Z samego rana pojechałam do mieszkania Holdera. Musiałam się spotkać z Olivią i przeprosić ją za to, że nawet do niej nie zadzwoniłam.
-Wiem, że powinnam się wczoraj z tobą skontaktować, ale naprawdę nie miałam do tego głowy. Przepraszam...
Olivia patrzała się na mnie jakbym mówiła do niej po chińsku.
-Daj spokój. -machnęła ręką -Wszystko jest w porządku.
-Nie jest. Nie dość, że nie było mnie na rozprawie, to jeszcze... -przerwała mi
-Naprawdę nic się nie stało.
Odetchnęłam z ulgą.
Naprawdę nie jest na mnie zła.
-Widziałaś się z nim? -spytałam
-Tak, był na sali sądowej. Zeznawał jako świadek.
-Przeciwko tobie?
Olivii podniosło się ciśnienie.
-Oczywiście, że tak. Ale gnojek dostanie za swoje, bo wielu z tych mężczyzn rozpoznało go. Teraz sam będzie musiał tłumaczyć się przed sądem z tego co zrobił.
-Więc za co dali ci taką karę?
-No cóż, nie da się ukryć, że nie brałam w tym udziału zwłaszcza po tym jak ten ostatni typek mnie przyłapał. Całe szczęście nie wsadzili mnie za kratki. A, i podziękuj Brunowi za darowiznę.
-Już to zrobiłam 
Liv poszła do kuchni po herbatę. Gdy tylko wróciła zadałam jej kolejne pytanie.
-A jak tam z Holderem? Jak się trzyma? Oczywiście chodzi mi o to, jak to było na sali sądowej. Gdybym ja tam była to chyba rozniosłabym Nathaniela.
-On też chciał, ale na całe szczęście Nathaniel był pod ochroną. Chyba spodziewał się, że ktoś będzie chciał mu zrobić krzywdę. Naprawdę, gdybyś widziała furię w jego oczach. Pierwszy raz widziałam Holdera w takim stanie. 
Upiłam łyka trunku.
-A gdzie właściwie on jest?
-Sama nie wiem, gdy tylko wstałam już go nie było.
Chwilę rozmyślałyśmy nad jej słowami póki nie dotarł do nas sens całej jej wypowiedzi.
-A co jeśli... -zaczęłam
-Tylko nie to -Liv powiedziała w tym samym czasie
Podniosłyśmy się gorączkowo z kanapy.
-Dzwoń do niego
Liv wyszukała jego numer na telefonie i wcisnęła zieloną słuchawkę.
-Nie odbiera -powiedziała -Musimy jechać do Nathaniela. Tak się boję, że może być już za późno.
Liv była bliska łez
-Nie, Holder na pewno tego nie zrobił. Nie jest taki głupi. 
-Głupi nie jest, ale za to za dużo w nim nienawiści. 
-Dobra, to dzwoń po taksówkę.
Liv wykręciła numer. Samochód miał przyjechać za pięć minut.
Olivia spróbowała zadzwonić jeszcze raz do Holdera, ale nie odbierał.
-Cholera, cholera, cholera... -Olivia chodziła po salonie powtarzając w kółko to jedno słowo.
-Dobra już jest -zobaczyłam taksówkę przez okno.
Wyszłyśmy z mieszkania i już miałyśmy wsiadać do taksówki kiedy w oddali go ujrzałam.
-Tam jest -krzyknęłam
Liv podbiegła do niego, a ja rozprawiłam się z taksówkarzem.
-Gdzieś ty był!? -słyszałam jak Olivia na niego krzyczy. -Nawet nie wiesz jak się martwiłam.
Podeszłam do nich. Holder rzucił mi pytające spojrzenie.
-Ale o co chodzi? -zapytał
-Myślałam, że poszedłeś pobić Nathaniela. -Liv wykrztusiła ze łzami w oczach
-Nie -zaczął -Nie zrobiłbym tego. Poszedłbym za to siedzieć, a wiem, że jestem potrzebny na wolności. 
-Więc gdzie byłeś?
-Poszedłem kupić nam coś na śniadanie, ale jak można było się spodziewać o tej porze były gigantyczne kolejki, więc poszedłem do innej piekarni, ale tam było jeszcze gorzej i takim oto sposobem byłam dzisiaj w 5 piekarniach, ale... -wziął głęboki wdech -Mam twoje ulubione bajgle.
Liv się uśmiechnęła.
-Następnym razem zostaw jakąś karteczkę z informacją, okej?
-Oczywiście.
Całą trójką wróciliśmy do mieszkania. I wtedy zajadając się bajglami zaczęły się pytania o spotkaniu z Sophia.
-Co ustaliłyście? -spytał Holder
-W zasadzie to nic. Dała mi ultimatum.
-Ultimatum? -powtórzyła Liv
-Tak, albo wracam do niej do pracy albo zrywam z Brunem, tylko wtedy nie piśnie mu ani słówka. 
-Wiec musisz mu powiedzieć
-Ale to nie jest takie proste.
-Jak to?
-Nie mogę tego zrobić. Boję się, że go zranię. 
-Ej, może i go to trochę zaboli i będzie na ciebie zły, ale wszystko się ułoży. 
-Nie, on mnie znienawidzi. 
-Nie zrobi tego.
-Zrobi! I wszyscy o tym wiemy. -powiedziałam ze łzami w oczach -Nie oszukujmy się. 
-Ale...
-Nie! Proszę was tylko o jedno. Nigdy, ale to nigdy nie możecie mu powiedzieć, że wiedzieliście. Nie chcę was w to wciągać.
-Co masz zamiar zrobić?
-Jeszcze nie wiem.

***

Wróciłam do domu. Liv i Holder namawiali mnie żebym się przyznała, ale oni nie rozumieją. Ja go przez to stracę. A tego się najbardziej obawiam.
-Jestem! -krzyknęłam
-Och, jak dobrze -usłyszałam
Bruno wyszedł z kuchni. Podbiegłam do niego i się na niego rzuciłam. Zaczęłam go całować i ściągać mu bluzkę przepełniona falą pożądania, ale Bruno mnie powstrzymał. 
-Poczekaj chwilkę maleńka. Przed nami jeszcze cały dzień, chyba nie chcesz go przeleżeć w łóżku?
-A może chcę -odpowiedziałam nieco zadziornie i ruszyłam w na górę kierując się ku sypialni, gubiąc po drodze moją garderobę.
Bruno poszedł za mną.
-Dlaczego to robisz?
-Dlaczego co?
-Dlaczego mnie kusisz? Dlaczego chcesz spędzić ze mną cały dzień w łóżku? Dlaczego prosisz mnie o to żebym nie szedł przez te dwa dni do pracy? Dlaczego chcesz spędzić ze mną jak najwięcej czasu? 
Obróciłam się zszokowana pytaniami którymi mi zdał.
-Robię to, ponieważ... 
Ponieważ później nie będziesz już chciał ze mną spędzać czasu.
Ponieważ już nie będzie nas.
Ponieważ wszystko się zmieni.
Ponieważ mnie znienawidzisz.
-Madison bądź ze mną szczera.
-Dobrze -nabrałam powietrza do płuc -Robię to, ponieważ boję się, że to co pomiędzy nami jest może kiedyś minąć. Boję się każdego dnia, że mogę cię stracić, a teraz zaczęłam zdawać sobie sprawę z tego, że jeżeli nic z tym nie zrobię to naprawdę może tak się stać.
Dziwnie się czułam mówiąc mu to na samej bieliźnie.
Zazwyczaj wyznaje się takie rzeczy w ubraniach.
Bruno podszedł do mnie i chwycił moją twarz w swoje ręce.
-Nie stracisz mnie. Nigdy.
-Obiecujesz?
-Obiecuję.
Bruno pocałował mnie.
-Wiesz co, chodź.
-Ale gdzie?
Bruno ciągnął mnie za rękę.
-Niespodzianka, tylko hm... dobrze by było jakbyś pojechała tam ubrana.
Bruno się zaśmiał.
Ja również.
Zaraz po tym się ubrałam i wsiadłam z nim do samochodu. Przez całą drogę nie chciał pisnąć ani słówkiem gdzie się wybieramy. Lecz gdy tylko dotarliśmy na miejsce to się lekko przeraziłam.
Studio tatuażu.
-Chyba sobie żartujesz 
-Nie, jestem jak najbardziej poważny.
-Ale ja nie chcę tatuażu.
-Dlatego ty się będziesz tylko przyglądała.
Bruno wziął mnie za rękę i weszliśmy do środka. W pomieszczeniu całe ściany były wyklejone różnymi wzorami. Wszystko w odcieniach czerni. To miejsce mnie nieco przerażało. 
-Dzień dobry
-Witam państwa -powiedziała kobieta cała w tatuażach. -W czym mogę państwu służyć?
-Chciałbym wykonać tatuaż -powiedział Bruno
-Ma pan już jakiś plan?
-Tak
Reszty rozmowy, niestety, ale nie słyszałam, bo Bruno wziął kobietę na bok. Później zajęli się tworzeniem projektu, a ja w międzyczasie przyglądałam się tym wzorom na ścianach. Krzyże, czaszki, serca, róże, motory, auta, kobiety... Było tu dosłownie wszystko. Od koloru do wyboru.
Bruno powrócił z tatuażystką i od razu zabrali się za dziaranie. 
Gdy tylko zobaczyłam co chce se wytatuować zachciało mi się śmiać.
Były to dwa zwykłe patyczaki (no wiecie ci ludzie których malowaliśmy jak byliśmy mali) trzymający się za ręce w których był sznurek na którego końcu był balon w kształcie serca z którego uciekało ku górze kilka małych serduszek.
-Jesteś pewien? -spytałam
-Jeśli tylko to ci udowodni, że zawsze będziesz w moim sercu to tak jestem pewien.
Zachciało mi się płakać.
Jeśli mam mu powiedzieć prawdę to teraz zanim zrobi sobie ten tatuaż.
-Musimy porozmawiać.
-Coś się stało?
-Tak, to znaczy nie do końca. Jest po prostu coś co musisz wiedzieć.
-W takim razie powiesz mi to jak zrobię sobie tatuaż.
-Nie -powiedziałam nieco głośniej -Muszę to zrobić teraz
-Madison
-Bruno, myliłam się, to naprawdę ważne.
-No dobrze.
Bruno wstał z siedzenia i poszedł ze mną do innego pomieszczenia.
-Co jest?
-Zanim zacznę chcę żebyś wiedział, że nie robiłam tego celowo. W zasadzie jeszcze wtedy się nie znaliśmy i myślałam, że jesteś inny niż naprawdę jesteś... -przerwałam
Musiałam pozbierać sobie myśli.
Dajesz Madison.
Uda ci się.
-Boję się, że jeżeli to powiem to już nigdy się do mnie nie odezwiesz.
-Co takiego zrobiłaś? -spytał przerażony Bruno 
-Okropną rzecz, bo ja...
Przerwał mi telefon. Dostałam sms. Odczytałam.

Piśnij mu chociaż słówkiem, a zrobię ci krzywdę. 

Wystraszyłam się 

Jestem wszędzie i wiem o wszystkim. Radzę ci potraktować poprzednią wiadomość poważnie.

-Co takiego zrobiłaś? -Bruno powtórzył pytanie
Nie odpowiedziałam tylko uciekłam ze studia. Bruno nie mógł widzieć jak płaczę. Ale biegł za mną i mnie złapał i to widział. A ja nawet nie miałam siły się opierać. Płakałam mu w rękach przez to, że zrobiłam mu krzywdę o której on jeszcze nie miał pojęcia. Pocieszał mnie, bo go skrzywdziłam. Mówił, że będzie dobrze nie wiedząc jaką obietnicę mi składa. Nie wiedząc, że to on powinien płakać, a ja powinnam go pocieszać.



--------
Hej, hej :)
Mam nadzieję, że odcinek wam się podoba :D
Oczywiście w najbliższym czasie wszystko się rozwiąże :) Dowiemy się co się stanie z bohaterami i cóż trudno mi to napisać, ale pożegnamy się z opowiadaniem, ale zanim to nastąpi to minie trochę czasu. Chciałam was tylko uprzedzić żebyście po prostu byli już na to nastawieni. :)
I teraz powiedzcie mi czy spodziewaliście się, że Sophia będzie taka groźna i że Bruno za wszelką cenę będzie chciał udowodnić to co czuję do Madi, choć ona może go niedługo zranić.
Jestem ciekawa co wy sądzicie na ten temat.
I z chęcią dowiem się jak wy widzicie dalej losy naszej dwójki. Piszcie śmiało czy myślicie o tym, że Madi wyzna prawdę, czy może Sophia albo wgl coś innego przychodzi wam do głowy. I przede wszystkim jak Bruno na to zareaguje, choć może jest inne rozwiązanie. Może Bruno się nie dowie, Sophia się od nich odczepi i Madison będzie mogła żyć w spokojnym związku. Och... Ciekawe co wymyślicie :D
Do zobaczenia w niedzielę (o 12 :D) 

1 komentarz:

  1. Moim zdaniem to Madison powinna powiedzieć Brunowi prawdę. Lepiej jak ją usłyszy od niej. Oczywiście liczę na to, że Bruno będzie w stanie to zrozumieć i nie zostawi Madison. Bruno taki kochany, tatuaż chciał zrobić. Nie spodziewałam się tego szczerze mówiąc... pisząc (nieważne). Sophia zaczyna mnie lekko przerażać. Oby nie zrobiła niczego głupiego. Ja już chcę Niedzielę i niech to wszystko się wyjaśni. Jestem strasznie niecierpliwym człowiekiem i muszę z tym żyć xD
    Czekam i Pozdrawiam :* ♥

    OdpowiedzUsuń

Nawet jeśli nie wiesz co napisać zostaw po sobie chociaż kropkę żebym wiedziała, że jesteś :)