środa, 22 czerwca 2016

"Ja umieram Madi"

Tak jak Alex przewidywał Pamela zjawiła się w pracy punktualnie o 12. Odłożyła torebkę, ściągnęła kurtkę, założyła fartuch i spięła włosy w kitka, po czym zaczęła pracować. Od razu do jej stoiska przywędrowało kilku mężczyzn. Pod pretekstem kupienia lodów zaczęli flirtować z Pamelą. Alex obok mnie kipiał z zazdrości i gdyby nie ja pewnie poszedłby i udowodnił tym wszystkim bucom, że ta dziewczyna jest jego (albo przynajmniej będzie). Niestety, jeśli chcieliśmy by nasz plan wypalił nie mogliśmy się zdradzić. Przynajmniej nie on. Pamela nawet kątem oka nie mogła go dostrzec.
Pamela powili zaczęła irytować się postawą mężczyzn i dała im wyraźnie do zrozumienie, że nie ma ochoty z nimi rozmawiać. Pośpiesznie dała im lody i nie przeciągając zawołała kolejną osobą z kolejki. Tym razem była to dziewczyna, zupełnie nie groźna dla Alexa.
Gdy już ruch się zmniejszył, a Pamela w końcu opadła na upragniony przez nią stołek mogłam wkroczyć do akcji. Rola którą przydzielił mi Alex dodała mi skrzydeł. Jak pomyślę, że jeszcze wczoraj płakałam to się zastanawiam jak to możliwe, że człowiek z taką prędkością zmienia nastawienie do świata.
-Dzień dobry -powiedziała gdy zbliżyłam się do stoiska.
-Cześć -odparłam
Byłam od niej może o 2-3 lata starsza, więc nie chciałam odpowiadać jej jak do staruszki, natomiast rozumiem dlaczego ona przyjęła taką grzecznościową formę przywitania - praca.
-W czym mogę pani pomóc?
Uśmiechnęłam się.
Już czas zacząć dochodzenie.
-Jaka znowu pani, jestem Madison.
Pamela uśmiechnęła się niemrawo. Była zaskoczona, że tak wyskoczyłam z propozycją znajomości.
-Pamela -rzekła w końcu
-Miło mi cię poznać
-Mi ciebie również
I na tym słodka gadka miała się skończyć.
Czas przejść do konkretów.
-Więc Madison w czym mogę ci służyć?
-Cóż masz może do sprzedania kilka trików na to jak cie upolować?
Pamela spojrzała na mnie jakbym nie wiadomo kim była.
Zaraz, zaraz. Ja chyba właśnie coś zasugerowałam.
Zaśmiałam się.
-Spokojnie. Nie ja chce cie poderwać. -ponownie się zaśmiałam -Mój kolega jest nieco nieśmiały i po prostu wstydzi się do ciebie podejść i zagadać.
W końcu na jej twarzy pojawił się uśmiech, a spojrzenie złagodniało.
-Możesz mu powiedzieć, że nie gryzę i że z chęcią się z nim spotkam.
Kurde.
-Dobra, skłamałam. Tak naprawdę już miał kilka podejść, ale za bardzo mu nie wyszło.
Pamel zastanowiła się nad moimi słowami. Po chwili w jej oczach coś się zmieniło, a twarz ponownie stężała.
-W takim razie możesz mu powiedzieć żeby się w końcu odwalił.
Jakaś kobieta stanęła za mną w kolejce.
-Nie możesz go tak po prostu zostawić -powiedziałam
-Następna! -krzyknęła Pamela
Kobieta z tyłu już chciała się odezwać, ale jej przerwałam.
-Słuchaj nie odejdę stąd póki nie porozmawiamy.
Pamela przewróciła oczami i totalnie zbyła moją wypowiedź.
-Co dla pani? -zwróciła się do tamtej kobiety
-Poproszę lody wiśniowe
Pamela nałożyła jedną kulkę i podała ją kobiecie po czym przyjęła pieniądze i włożyła je do kasetki.
-Nadal tu jesteś? -spytała gdy po jakiś dziesięciu minutach nie zrobiłam ani kroku.
-Tak i uwierz mi, że się stąd nie ruszę.
Pamela zauważyła dość sporą grupkę osób pędzących w stronę jej stoiska
-Dobra, za godzinę mam przerwę, będziemy mogły porozmawiać jeśli ci tak bardzo na tym zależy.
-Oczywiście, że zależy
Uśmiechnęłam się i na odchodne rzuciłam
-Do zobaczenia

(...)

Godzina czekania zdecydowanie kojarzy nam się z katorżniczym czasem, lecz uwierzcie mi, że kiedy jest się tak zestresowanym i zarazem podnieconym ten czas upływa szybciej niż pięć minut. 
-Czego ode mnie chcesz? -spytała zaraz jak dosiadła się do mojego stolika
-Przecież już ci mówiłam
Pamela niemal zdenerwowała się moją odpowiedzią.
-Posłuchaj maleńka, w tej grze to ja rozdaje karty, więc uwierz mi, że lepiej będzie kiedy przestaniemy bawić się w kotka i myszkę
Pamela zza lady i ta Pamela to dwie zupełnie inne osoby. Nie mam pojęcia co Alex w niej widzi, przecież ona jest groźna i przerażająca.
-Spytam jeszcze raz - co chciałaś?
-Porozmawiać
Jęknęła
-O czym?
-O Alexie
-W takim razie możemy już zakończyć to spotkanie, bo nie mam ochoty o nim mówić
Pamela obróciła się i już chciała odejść, ale złapałam ją za nadgarstek i powstrzymałam przed tym krokiem.
-Co on ci takiego zrobił, że nawet nie chcesz o nim słyszeć? -spytałam
-Nie twój zasrany interes! -warknęła
-Przestań dobrze wiesz, że mogę ci pomóc. Mogę wam obojgu pomóc.
-Tylko, że ja nie chcę niczyjej pomocy.
-Ale on chce. Uwierz mi dziewczyno jemu na tobie naprawdę zależy.
Pamela spojrzała mi w oczy. Zobaczyłam, że to wszystko ją męczy, a co gorsze to chyba nawet boli.
-W takim razie nie całowałby się z moją przyjaciółką.
Wszystko nagle legło w gruzach. Tego nie przewidziałam, a Alex postanowił pominąć ten fakt kiedy prosił mnie o pomoc.
Nagle wszystko do mnie dotarło. To dlaczego obrzuciła go lodem, dlaczego jej się kwiaty nie spodobały.
-A to gnój -powiedziałam
Reakcja Pameli na te słowa trochę mnie zaskoczyła, bowiem dziewczyna się rozpłakała.
-Najgorsze jest to, że oboje się wszystkiego wypierają, a przecież widziałam to na własne oczy. Z chęcią obojga bym zastrzeliła, wysłałabym na drugi koniec świata, cokolwiek byleby tylko ich nie widzieć, ale oni nie dają mi spokoju. Mówią, że to jakieś nieporozumienie, że musiało mi się coś przewidzieć, ale ja wiem swoje. Przecież nie postradałam zmysłów, oni naprawdę się całowali.
-Nie wiem jak to było naprawdę, ale może warto by było wysłuchać ich. Może wyjaśniliby ci to.
-Słuchałam ich. Twierdzą, że na tej imprezie tylko tańczyli, a w pewnym momencie jakoś dziwnie blisko zlazły się ich twarze, ale zaraz je od siebie oddalili.
-Ja..
-Tak wiem, że nie wiesz co powiedzieć, ja też bym nie wiedziała, a teraz pozwól mi, że pójdę się ogarnąć, bo zaraz wracam do pracy.
-Pamela?
-Tak?
-Czy on ma jeszcze jakieś szanse?
Pamela przełknęła ślinę.
-Nie wiem, czas mi o tym powie, ale możesz mu przekazać, że jeśli chce coś osiągnąć to niech na razie się do mnie nie zbliża. Sama się do niego zwrócę jeśli będę gotowa.
Przytaknęłam głową.
-Przepraszam, za to wszystko -powiedziałam
Uśmiechnęła się krzywo i odeszła.

(...)

-Ty gnojku! Dlaczego mi nie powiedziałeś? Dlaczego się pytam! Przez ciebie wyszłam na idiotkę i o mało na nią nie naskoczyłam.
Alex nie miał nic na swoją obronę.
-Naprawdę nie chcę się mieszać pomiędzy wasze sprawy i nie mam zamiaru cię wypytywać o to jak naprawdę było i pouczać, ale do jasnej cholery mogłeś mnie chociaż uprzedzić. Jesteś skończonym dupkiem!
-Zdaję sobie z tego sprawę.
-Niemniej jednak masz się trzymać od niej z daleka, a kiedy ona będzie gotowa to się do ciebie odezwie.
-Nie dam rady
-Nie masz innego wyjścia.

(...)

Teraz nadszedł czas na pomoc ze strony Alexa. Miał on dość proste, a zarazem trudne zadanie. Wystarczyło, że będzie mnie pilnował, a w razie niebezpieczeństwa mnie obroni.
Serce waliło mi jak szalone, a rozum co chwilę powtarzał, że mam uciekać, ale go nie słuchałam. Chciałam to załatwić jak najszybciej się dało i mieć spokój do końca życia.
Kiedy nadszedł ten czas, a ja miałam przekroczyć próg lokalu moje nogi odmówiły mi posłuszeństwa i gdyby nie Alex to poleciałabym na ziemie.
Jeszcze raz przymierzyłam się do wejścia do środka i tym razem choć z wielkim trudem udało mi się.
Był w środku. Czekał przy jednym ze stoliczków.
Krocząc w jego kierunku miałam wrażenie, że czas się zatrzymał. Droga tak bardzo mi się dłużyła, że wydawało mi się iż podchodzę do niego jakąś godzinę.
W końcu dotarłam do celu i usiadłam na krześle na przeciwko niego. Podniósł głowę i spojrzał mi się w oczy.
-Nie sądziłem, że przyjdziesz -powiedział załamanym głosem
-Ja też -szepnęłam
Nie miałam na nic siły.
-Wiem, że jestem skończonym sukinsynem i że nie zasługuję na to żebyś tu teraz ze mną siedziała, ale chciałem ci coś powiedzieć. -zaczął -Nie przyszedłem tu po to by błagać cię o wybaczenie, bo wiem, że jest to nie możliwe. Przegiąłem pod każdym względem i nie ma co się dziwić, że mną teraz gardzisz.
Miałam ochotę przyłożyć mu pięścią w twarz i się popłakać. Nie wiedziałam co się działo ze mną i nawet nie skupiałam się na tym by to zrozumieć. Chłonęłam każde jego słowo, bo gdzieś tam głęboko pragnęłam wierzyć, że nie jest taki zły jakim go widzę, że nie zrobił tego wszystkiego z premedytacją i że kiedyś choć odrobinę mnie lubił.
-Chciałem natomiast powiedzieć ci, że żałuję. Gdybym tylko mógł cofnął bym się w czasie i zmienił bieg przyszłości.
-Ale nie możesz! -krzyknęłam ze łzami w oczach
-Masz rację, nie mogę. -zamilkł -To nie było tak, że byłem jakimś niewyżytym zboczeńcem. Uwierz mi, że nie byłem. Nie chciałem zrobić tego do czego się posunąłem. To wszystko zeszło na mnie z taką prędkością, że nie potrafiłem sobie poradzić. Nie potrafiłem też tobie powiedzieć prawdy. Znalazłem wtedy jak mi się wdawało dobre rozwiązanie i się go kurczowo trzymałem i przez chwilę nawet działało, lecz gdy pierwszy raz próbowałem zrobić tobie krzywdę zadałem sobie sprawę, że coś jest nie tak, ale było już za późno. Byłem uzależniony. Próbowałem rzucić, ale mi się nie udało i wtedy właśnie znowu cię zaatakowałem. Uwierz mi proszę, że to nie byłem ja. To był jakiś potwór który we mnie wstąpił. ja nigdy w życiu nie zrobiłbym ci krzywdy. Kochałem cię. I w sumie nadal cię kocham, ale to już nie ma znaczenia. Poszedłem na odwyk i jestem czysty. Madi przepraszam.
Tak bardzo skupiłam się na opowieści, że nawet nie poczułam kiedy położył swoją rękę na mojej. Jednak priorytetem nie było dla mnie ściągnięcie jej ze mnie, a zdobycie więcej szczegółów.
-Co się stało? Od czego byłeś uzależniony?
Michael przełknął głośno ślinę.
-Uzależniłem się od narkotyków -powiedział ciszej
Nagle moje serce stanęło.
Narkotyki.
Narkoman.
O Boże.
-Dlaczego?
W oczach Michaela pojawił się łzy.
-Ja umieram Madi.
Czułam, że mdleje. Moje ciało stało się cięższe, a powieki same się zamykały. W uszach mi piszczało, a w ustach zaschło.
-Mam raka wątroby.
Wszytko wokół przestało istnieć, a mój mózg skoncentrował się tylko na jednej myśli - jak to?
-Wiem, że narkotyki pogorszyły mój stan, ale w tamtym momencie chyba o to mi chodziło. O szybką śmierć. Nie chciałem być dla nikogo ciężarem. A nie potrafiłem ci o tym powiedzieć, bo się bałem, że zaczniesz inaczej na mnie patrzeć. Nie potrzebowałem litości.
-Przeszlibyśmy przez to razem -powiedziałam -Nie byłbyś dla mnie ciężarem i uwierz mi nic by to między nami nie zmieniło.
-Nie wiesz tego.
Ma rację.
-Nawet teraz patrzysz na mnie pod pryzmatem choroby. Pewnie gdybym jeszcze ci coś powiedział przytuliłabyś mnie i wszystko wybaczyła, ale ja tego nie chcę. Jak już mówiłem nie potrzebuję litości. Chciałem się z tobą spotkać i powiedzieć, że żałuję, a także pożegnać się z tobą raz na zawsze.
Michael wstał z krzesła i posłał mi uśmiech
-Przepraszam cię jeszcze raz.
Ja także wstałam.
-Żegnaj -powiedział
-Żegnaj -szepnęłam
Michael odszedł i pozostawił po sobie pustkę, którą już raczej nic nie wypełni. Myślałam, że go nienawidzę i może to i była prawda, ale nadal w głębi duszy coś do niego czułam. Teraz to wszystko się ulotniło i pozostała bezwzględna nicość.
-Wszystko w porządku? -podszedł do mnie Alex
Skinęłam głową.
Michael ma rację nawet teraz jest mi go szkoda. Po tym co mi zrobił, nadal jestem skora mu współczuć.
Teraz już wiem, że wobec śmierci nic się nie liczy tak bardzo jak dobro które się komuś wyrządziło. Wszelakie zło odchodzi w bok a myśli kierują się ku tym pozytywnym wspomnieniom. Chcemy by to ostatnie tchnienie należało tylko i wyłącznie do nas. Do tego co sprawiło, że byliśmy szczęśliwi.


----
Witam :D
Co powiecie o tym odcineczku?
Kto spodziewał się tego, że Madi spotka się z Michaelam? Jak mniemam pewnie wszyscy.... Ale mogę się założyć, ze nikt nie spodziewał się takiego obrotu sytuacji...
A teraz krótka wiadomość, która służy tylko i wyłącznie temu żeby podsycić waszą ciekawość...
Otóż już w kolejnym odcinku poznacie prawdę. - o czym, o kim - chyba wiecie, a jak nie to się domyślcie :D
Także do zobaczenia w niedzielę :)

2 komentarze:

  1. No nie :o
    Dwa razy w ciagu czytania odcinka znieruchomiałam z otwartą buzią :o.
    Wiedziałam, że Michael nie może być zły- ktoś o wyglądzie Ryana Goslinga nie może być zły xDD.
    A Alex? Od początku wiedziałam, że to dupek, ale, nie wiem, czy stety, czy niestety, lubię taki charakter u mężczyzn.
    No odcinek świetny, czekam na więcej i zaintrygowałaś mnie tym, co napisałaś pod odc :3 domyślam się, kogo nasz na myśli ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Owszem, spodziewałam się przeprosin ze strony Michaela\'a, mówiąc szczerze czekałam aż w końcu Madi je od niego otrzyma, jednak w najśmielszych nawet przypuszczeniach nie pomyślałabym, iż jest on tak poważnie chory...:(

    Odcinek natomiast jako całość, jest...dość wstrząsający, a Alex to dupek, którego jednak lubię-mimo wszystko. :P

    A co do notki pod rozdziałem, zaintrygowałaś mnie!
    Lecę czytać dalej!
    :*

    OdpowiedzUsuń

Nawet jeśli nie wiesz co napisać zostaw po sobie chociaż kropkę żebym wiedziała, że jesteś :)