sobota, 18 czerwca 2016

"Ten drugi natomiast nazywał się Michael"

Mieliście kiedyś wrażenie wypełniającego was szczęścia jedynie ze względu na to, że obok was leżała wasza druga połówka. Nie ważne co przed chwilą się stało, ważne czy to uczucie było. Jeśli tak to mogę wam z śmiałością powiedzieć, że dziś wiem co czuliście.
Pocałowałam Bruna w policzek i wstałam z miejsca w którym tak całkiem niedawno się kochaliśmy. Całe szczęście byliśmy już z powrotem ubrani, więc nie musiałam się przed nim nago wypinać.
-Gdzie idziesz?
-Gdziekolwiek
Bruno także wstał z poduch i pośpiesznie do mnie podszedł po czym przycisnął mnie do ściany i zaczął obdarowywać pocałunkami.
-Przestań -zaśmiałam się -Dopiero co skończyliśmy
Spojrzał się na mnie i powiedział:
-Ale to nie znaczy, że nie możemy tego zrobić drugi raz
Walnęłam go lekko w ramię i szeroko się uśmiechnęłam
-To właśnie to oznacza
Wypuścił mnie z uścisku i pozwolił bym zeszła na dół po schodach
-Wiesz co, moim największym marzeniem jest zrobić to pięć razy w ciągu doby
Zaśmiałam się głośno.
-Wątpię żebyś dał radę
Przegonił mnie i stanął przede mną.
-A chcesz się przekonać?
-O nie, nie. Ja się na to nie piszę.
Zeszliśmy na dół ciągle napełnieni tym niesamowitym uczuciem i usiedliśmy na kanapie na której ten nasz pierwszy raz pierwotnie miał się odbyć.
-Dlaczego nie chciałaś tego robić tutaj?
Nie wiedziałam czy chcę się podzielić z nim tą informacją, ale w końcu jesteśmy w związku, więc chyba powinnam być z nim szczera, no nie?
-Ponieważ chciałam żebyśmy mieli tylko takie swoje miejsce, a po drugie to wyobraziłam sobie ciebie tutaj z Jessicą i... -przerwał mi
-Nie możesz ciągle o niej myśleć. Ona jest już przeszłością i teraz to ty jesteś częścią mojego życia oraz tego domu. Od teraz nie ma już żadnym miejsc moich i Jessiki. Są tylko miejsca do zapełnienia przez ciebie i mnie.
Objął mnie mocniej i pocałował w czoło.
-Proszę cię wyrzuć ją ze swojego życia.
-Postaram się
A więc żegnaj Jessica.
Odejdź.
I proszę nie wracaj.

(...)

Rozstania zawsze bywają trudne, a zwłaszcza po tak namiętnym dniu. Bardzo nie chciałam opuszczać jego domu, ale na zostanie u niego na noc było za wcześnie. 
-Musisz iść?
Bruno ciągle obdarowywał mnie pocałunkami i szczerze mówiąc po tym pytaniu miałam ochotę zapomnieć o wszystkim co przed chwilą pomyślałam i z powrotem wejść do jego domu.
-Muszę
Odsunęłam się od niego i przerwałam ten czuły pocałunek.
-Szkoda
Wzruszyłam ramionami i udałam się do taksówki. Niestety, Bruno nie mógł mnie odwieźć, ponieważ wypiliśmy kilka lampek wina. Po zamknięciu za sobą drzwi spojrzałam przez szybę i mu pomachałam. On także mi pomachał i szeroko się uśmiechnął.
-Proszę jechać -powiedziałam
Bruno z metra na metr stawał się coraz mniejszy, a ja ponownie zaczęłam przeżywać miniony dzień. Teraz już wiem w 100 %, że jestem w nim zadurzona po uszy.
Przez to całe zamieszanie w mojej głowie nawet nie zauważyłam kiedy podjechałam pod motel. Zapłaciłam kierowcy i wysiadłam z taksówki.
Zaraz po wejściu do budynku z zza lady wyskoczył recepcjonista i przywitał mnie z uśmiechem.
-Dzień dobry -powiedział
Uśmiechnęłam się szeroko i także mu odpowiedziałam
-Dzień dobry
Mężczyzna nie był zbyt stary, ale do najmłodszych też nie należał. Miał krótkie czarne włosy pomieszane z siwymi pasemkami.
Pomyślałam, że chciał się ze mną tylko przywitać, więc ruszyłam w stronę mojego pokoju, lecz mężczyzna mnie zatrzymał.
-Pani Madison, ale gdzie się pani tak śpieszy? -spytał
Obróciłam się w jego stronę i spojrzałam na niego z podejrzliwością
-Chciałem z panią zamienić kilka słów, a tymczasem pani mi ucieka -rzekł
-Och przepraszam, myślałam, że chce się pan tylko przywitać.
Poczułam się nieco zażenowana swoim zachowaniem i prawdopodobnie puściłam buraka.
-W takim razie słucham, jaką ma pan sprawę?
-Było tu dwóch chłopaków, bardzo chcieli się z panią zobaczyć.
-Kto taki?
-Cóż ten pierwszy mi się nie przedstawił, ale może pani jakoś go skojarzy jak powiem, że miał zielone włosy.
-Uhm -mruknęłam
Alex.
-A ten drugi?
-Ten drugi natomiast nazywał się Michael.
Przez chwilę wpatrywałam się w mężczyznę z otwartą buzią. Nie mogłam uwierzyć, że tu przyszedł. Nie mogłam uwierzyć, że mnie odnalazł.
-M-mówił coś konkretnego? -spytałam przerażona
-Nie, to znaczy powiedział tylko, że pilnie musi się z panią zobaczyć
Przytaknęłam skinieniem głowy.
-Jak na mój gust był bardzo smutny. Miałem wrażenie, że zaraz zacznie płakać.
Znowu przytaknęłam.
Nie pamiętam drogi którą pokonałam z recepcji do pokoju. Pamiętam tylko to, że gdy otworzyłam drzwi i ujrzałam w środku Olivię od razu się na nią rzuciłam i zaczęłam płakać.
Czego on mógł ode mnie chcieć? Przecież nie wniosłam pozwu przeciwko niemu. Był czysty według prawa, więc nie rozumiem o co mu chodzi. Może chce dokończyć to czego nie dokończył? Ale to by było bez sensu, bo wtedy nie przyszedł by tutaj i nie byłby smutny. Ta sprawa tak bardzo mnie nurtowała, że obudziłam się dopiero wtedy kiedy Liv lekko walnęła mnie w policzek.
-Co się dzieje? -spytała
Odsunęłam się od niej i spojrzałam na nią tępym wzrokiem.
-On chce się ze mną spotkać
Kolejna łza poleciała mi po policzku.
-Kto?
Gól mi wyrósł w gardle. Nie byłam wstanie wypowiedzieć tego słowa na głos. Nie byłam wstanie nawet myśleć o tym.
-Kto chce się z tobą spotkać? -powtórzyła się Liv
-Michael -wychrypiałam
Olivia zamarła.
-Jak to?
-Nie wiem. Nic nie wiem. -płakałam coraz mocniej.
Liv do mnie podeszła
-Spokojnie. -pogładziła mnie po włosach
-Przyszedł tu do motelu i się o mnie pytał. Skąd on do cholery wiedział gdzie ja mieszkam?
-Nie wiem kochanie
Płakałam i płakałam aż w końcu zdałam sobie sprawę z tego, że to bezcelowe. Wydostałam się uścisku Liv i przeszłam pokój wzdłuż i wszerz.
-Może coś mu się stało -powiedziałam bardzo cicho jednak mimo tego Liv i tak usłyszała
-Nawet jeśli to czemu ma cie to obchodzić? Zrobił ci krzywdę, nie zasługuje na twoją uwagę.
-Wiem, ale...
-Nie Liv, wiem co ci chodzi po głowie, ale za żaden skarb nie możesz się z nim skontaktować. Pamiętaj on jest niebezpieczny.
-Nie będę...
-Okej. Spróbuj zapomnieć. Po prostu się nim nie martw.
-Postaram się.
Położyłam się na łóżko. Po chwili Liv się dołączyła i objęła mnie tak mocno, że brakowało mi tchu, jednak mimo to nie poprosiłam jej o rozluźnienie uścisku. Może ból fizyczny chociaż raz wygra z bólem psychicznym.

(...)

Następnego dnia nie spotkałam się z Brunem. Wykręciłam się złym samopoczuciem. W sumie jakby nie patrzeć była to prawda. Nie mogłam przestać myśleć o Michaelu przez co czułam się okropnie. 
Liv bardzo chciała ze mną zostać, ale jej tego zakazałam. Lepiej dla nas obu byłoby gdyby on poszła do pracy. Na całe szczęście ustąpiła.
Miałam zamiar przeleżeć cały dzień w łóżku i znaleźć sposób by wyzbyć się tej ciekawości odnośnie Michaela. Lecz im dłużej o nim myślałam tym trudniej było mi przestać. Raz nawet przyszedł mi do głowy pomysł żeby się z nim spotkać, ale niemal w tej samej sekundzie wyrzuciłam go z głowy. Nie chciałam i nawet nie byłabym w stanie to zrobić. Z resztą bałam się go jak cholera i sama wzmianka o nim potrafiła zmrozić krew w moich żyłach. 
Nagle usłyszałam pukanie do drzwi.
Odruchowo bardziej przykryłam się kołdrą. To niemożliwe żeby znowu tu przyszedł. Nie o tej porze. Nie kiedy jestem sama.
Znowu pukanie. 
Byłam tak wystraszona, że nawet nie wiem kiedy wzięłam telefon do ręki i zaczęłam pisać sms do Liv.
Kolejne stuknięcie.
-Wiem, że tam jesteś -usłyszałam głos.
Głos o dziwo nie Michaela
-Otwórz te drzwi albo zaraz sam je otworze -powiedział
Odłożyłam komórkę na bok i odetchnęłam z ulgą. Podeszłam do drzwi i je otworzyłam. Tak byłam zajęta myśleniem o moim nieprzyjacielu, że zapomniałam iż ktoś jeszcze chciał się ze mną widzieć.
-Wiedziałem. -powiedział -Co prawda nie spodziewałem się ciebie w takiej odsłonie. -przyjrzał mi się uważniej -Lepiej wyglądasz w makijażu.
Nie powiedział tego z uśmiechem. Wiedziałam, że nie żartował. 
-Czego chcesz? -sapnęłam
-Pogadać -wepchał się do środka
-O czym? -spytałam nieco zaciekawiona
Alex spojrzałam na mnie jak na głupią. Pewnie myślał, że od razu zajarzę.
-O Pameli
-Pameli?
-Widać, że nie należysz do najinteligentniejszych
Spojrzałam na niego spod łba
-Pamiętasz jak byłaś świadkiem sceny kiedy oberwałem lodami we włosy? To właśnie ona mnie tak urządziła.
-Aaa
Rozejrzał się po pokoju.
-Twoje kwiaty nie pomogły -powiedział
Ha! Wiedziałam, że się mnie posłucha. Jednak myślałam, że to zadziała.
-Przecież każda dziewczyna lubi kwiaty.
-No popatrz jednak ona nie.
Westchnęłam.
-I przyszedłeś mi to powiedzieć?
Jęknął z poirytowania.
-Chyba to jest oczywiste, że nie. Chciałem tylko się spytać czy nie masz więcej sposobów na dziewczynę, tylko tym razem skutecznych.
Ucieszyłam się w duchu. Alex z którym mam na pieńku nie wiadomo dlaczego teraz prosi mnie o radę. Własnie wiwatuje. Tym razem ja jestem zwycięzcą.
-Cóż nie mogę powiedzieć że nie znam, bo znam, ale są to już czysto osobiste sposoby. Każda dziewczyna jest inna i lubi co innego, wiec trzeba na nie patrzeć indywidualnie i słuchać jej, obserwować i patrzeć... -przerwał mi
-Gadka szmatka. Spytam jeszcze raz. Znasz jakieś sposoby?
Jego chamskość przelała czarę. Postanowiłam być dla niego tak samo wredna jak on dla mnie.
-Nie -odparłam i zgarnąwszy kilka rzeczy weszłam do łazienki
-Co ty odwalasz? -usłyszałam za drzwiami.
Odkręciłam wodę tak mocno żeby żaden inny dźwięk się przez nią nie przedarł.
Ubrałam się w jakieś ciuchy, uczesałam, umyłam zęby no i pomalowałam. Pod koniec tych czynności zamarzyłam spotkać się z Brunem, ale nie mogłam. Na resztę dzisiejszego dnia miałam inny plan. Wyszłam z łazienki i ujrzałam siedzącego na łóżku Alexa.
-No w końcu! Powiedz mi w ogóle co to miało być? -spytał wkurzony
-Kara -odpowiedziałam
Uśmiechnął się lekko co mnie wkurzyło.
-Jeśli mam ci pomóc to zrobimy to na moich zasadach -warknęłam
Spoważniał.
-Czyli chcesz mi pomóc?
-Tak, ale nie będzie tak łatwo bowiem będziesz też musiał zrobić coś dla mnie.
-Co takiego?
Wzięłam do płuc tyle powietrza ile dałam radę i powiedziałam mu o wszystkim co planuję. Miałam nadzieję, że mnie nie wyśmieje i wesprze mnie w tym działaniu.


------
Witam :)
Wybaczcie mi tak długą nieobecność.
Brak weny, brak czasu, szkoła...
Sami rozumiecie.
Niemniej jednak już za tydzień zaczynają się wakacje, czyli będę miała więcej czasu na pisanie odcinków. Być może wtedy nawet będą się ukazywać dwa razy w tygodniu, kto wie...
W każdym bądź razie dajcie znać co sądzicie o dzisiejszym odcinku i KONIECZNIE zostawcie po sobie jakiś komentarz, żeby mnie zmotywował do pisania dalszych odcinków ;D
PS. Co powiecie na to żeby w środę wrzucić kolejny odcinek? 

3 komentarze:

  1. Mrrrr Brunoo <3
    Hahahah nie ma to jak odejść od osoby, która chce z tobą rozmawiać XDD Kurde jak powiedział 'Michael', to aż mnie zmroziło... Co on mógł od niej chceć? :o I w dodatku smutny. A co najważniejsze. Jak ją znalazł??? Jestem tego strasznie ciekawa :)

    Co do Alexa to lubię tą jego chamskość XD [Lubię chamskich typków ~ NiKa] :')) Kwiaty nie podziałały? Ojejku, biedaczek.
    Haha, dobrze zrobiła z tym pójściem do łazienki. W końcu trzeba pokazać, kto tutaj żądzi :D Jestem strasznie ciekawa planu Madi :)

    Tak tak chcemy kolejny w środę :D Czekammmm <3 :*

    OdpowiedzUsuń
  2. No w końcu jesteś! <3
    Jejku, odcinek świetny, jeden z moich ulubionych, tylko dałabym wiele, żeby był chociaż troszeczkę dłuższy...
    Michael? Co? Aaa, sytuacja się zmienia. Jejujejujeju nie mogę przestać powtarzać w głowie 'jeju'!
    Czekamm i zapraszam do siebie <3
    Błagam, nie każ mi długo czekać <3 :3 ;*

    OdpowiedzUsuń
  3. Alex jest obłędny!
    Chamski, wyszczekany dzieciak...Lubię go. :P
    Bruno natomiast jest uroczy, a powrót Michaela...obawiam się, że nie zwiastuje nic dobrego...
    Uwielbiam Twoje opowiadanie i ogromnie się cieszę z Twojego powrotu!
    Pozdrawiam.:*

    OdpowiedzUsuń

Nawet jeśli nie wiesz co napisać zostaw po sobie chociaż kropkę żebym wiedziała, że jesteś :)