środa, 29 czerwca 2016

"Zamieszkajcie u mnie"

Następnego dnia chciałam cały dzień przesiedzieć z Liv i zastanowić się nad każdą możliwą opcją wyjścia z tego bagna. Niestety, jakoś po południu Olivia wygoniła mnie z domu i powiedziała, że chce pobyć chwilę sama toteż ją zostawiłam. Postanowiłam spotkać się z Brunem.
Poprosiłam go o to byśmy spotkali się w jego domu, bo nie miałam ochoty siedzieć w studio. Bruno się zgodził. Nim dotarłam pod jego dom on już dawno w nim był. Zapukałam do drzwi i kiedy mi je otworzył myślałam, że się mnie wystraszył. Co prawda nie czułam się dzisiaj najlepiej, ale czy to aż tak było widać?
-Zanim cokolwiek powiesz pozwól, że wejdę do środka i obiecaj, że wtedy mnie mocno przytulisz.
Nic nie odpowiedział, a ja weszłam do środka. Nie musiałam długo czekać na to by wykonał swoje zadanie.
-Tak cholernie za tobą tęskniłam, ale po prostu nie miałam siły by się z tobą spotkać. Wszystko tak nagle zwaliło się na moją głowę, że nie potrafiłam tego ogarnąć.
Bruno ścisnął mnie jeszcze mocniej.
-To nic skarbie. Nic się nie stało.
-Właśnie chodzi o to, że się stało. I to za dużo jak na jeden dzień.
-O czym mówisz?
Odsunęłam się od niego. Zachciało mi się płakać.
Zaczęłam mu wszystko opowiadać. Opowiedziałam mu o Michaelu. Zmieniłam jedynie to, że się spotkaliśmy, na to, że zostawił mi list. Następnie opowiedziałam mu o Liv.
Przez cały czas siedział z otwartą buzią.
Dla niego to był taki sam szok jak dla mnie.
-Jest to dość ciężki orzech do zgryzienia, ale jakoś musimy sobie poradzić. -skwitowałam
-Pomogę wam -powiedział
-Jak? Przecież nie złapiesz tego Nathaniela i mu nie przemówisz do rozumu.
-Niby nie, ale mogę załatwić ochronę dla Liv i ciebie gdyby próbował się do was zbliżyć...
-Chyba troszkę się zagalopowałeś.
-Nie Madi, nie mamy innego wyjścia. Ten facet jest niebezpieczny.
-Ale jeszcze nikogo nie zabił
-Ale może...
-Nie! -zaprotestowałam -Żadnej ochrony.
-Ale...
-Nie powiedziałam!
Bruno nieco wkurzony wstał z sofy i zaczął przechadzać się po pokoju.
-To co mam patrzeć i czekać aż w końcu wam coś zrobi.-powiedział z podniesionym głosem
-Nic nam nie zrobi! -warknęłam
-Nie wiesz tego
-Ty też.
Bruno podszedł do mnie i złapał mnie za ramiona.
-Martwię się
-Nie masz czym
-Mam
Miałam go dość.
-Powiem to ostatni raz. Żadnej ochrony. Jeśli chcesz nam pomóc to wymyśl coś innego.
Przez chwilę się zastanawiał.
-Mam! -rzekł zachwycony
-Co takiego?
-Zamieszkajcie u mnie.

***

Ani ja, ani Liv nie byłyśmy zachwycone tym pomysłem, ale nie mogłyśmy odmówić. Nie miałyśmy środków na wynajem mieszkania. 
-Obiecuję, że zwrócimy ci pieniądze za wynajem gdy tylko znajdziemy jakąś pracę -powiedziałam wtulona w Bruna
-Nie przyjmę ich.
Liv przyniosła ostatnią walizkę z rzeczami do domu. 
-Dobra, więc ty Olivia masz cały dół dla siebie. Jest tu kuchnia, łazienka, sypialnia. Jednymi słowy wszystko co potrzeba. A ty Madi możesz spać w zasadzie gdzie chcesz. 
Wiedział, że nie jestem gotowa spać z nim w jednym łóżku dlatego tak powiedział. 
Uśmiechnęłam się.
-Dobra to ja idę się rozpakować -powiedziała Liv
Nie była w humorze, ale wcale jej się nie dziwiłam. W ciągu jednego dnia straciła dosłownie wszystko.
Wiedziałam, że pod słowami, które wypowiedziała krył się przekaz. Wiedziałam, że idzie płakać. 
-Nie chcesz iść jej pomóc? -spytał Bruno
-Nie, ona musi to zrobić sama.
Tak, jedyne czego ona teraz potrzebuje to chwila samotności. 

***

W nocy Liv męczyły koszmary. 
Obudził mnie jej krzyk. Podeszłam do jej łóżka, ale okazało się, że śpi. Strasznie się wierciła i była cała spocona. 
Przytuliłam ją do siebie i zaczęłam gładzić po włosach
-Spokojnie, spokojnie... -szeptałam
Nagle Liv się rozpłakała. 
Już nie spała.
-Boję się -szepnęła
-Cii... 
Płakała i płakała aż w końcu usnęła. Ja natomiast nie spałam już tej nocy. Bałam się, że i mnie nawiedzą koszmary.

***

Tydzień później Liv dostała wiadomość od właściciela hotelu, że przyszedł do niej list. Jak mogła się tego spodziewać w środku było wezwanie do sądu.


----
Witam :)
Nie mam pojęcia jak skomentować dzisiejszy odcinek, więc nic nie napiszę. Za to wy musicie zostawić jakiś komentarz! Tak to jest rozkaz :D
PS. Wybaczcie, że taki krótki.

2 komentarze:

  1. No panie Mars wziąłeś na siebie odpowiedzialność. Co ja piszę? lol XD Nevermind
    Sądzę, że to był dobry pomysł z przeprowadzką, będą choć trochę bezpieczniejsze.
    Współczuję Liv. Biedulka :((
    Strasznie bardzo ciekawi mnie co oni zrobią. Czy pójdą do tego sądu, czy na przykład uciekną i się ukryją?
    Krótki, ale mi się podobał, tak jak wszystkie twoje odcinki :) Czekam na następny. Pozdrawiam i dużo weny życzę :*

    OdpowiedzUsuń
  2. Aww...<3 Bruno, jestem z ciebie dumna, chłopaku!

    To pokazało, że brązowooki jednak troszczy się o Madi, choć tym razem zgadzam się z przemyśleniami Madison. Ochrona wcale nie załatwi sprawy, a co najwyżej może ją jeszcze pogorszyć.

    Co do Liv...wpadła jak śliwka w kompot.
    Wezwanie do sądu?
    To już nie zabawa, a to oznacza że będzie się działo!
    Mam tylko nadzieję, że nie dostanie nazbyt surowego wyroku za takiego dupka, bo zdecydowanie jest za młoda na marnowanie sobie życia. :(

    OdpowiedzUsuń

Nawet jeśli nie wiesz co napisać zostaw po sobie chociaż kropkę żebym wiedziała, że jesteś :)