piątek, 26 sierpnia 2016

"Słuchaj, mam do ciebie prośbę..."

Kolejny dzień nie był już tak kolorowy. Dopadała mnie depresja. Środa jest już jutro, czyli już jutro będzie po wszystkim. Choć mogę ukrócić swoje cierpienia i zrobić już to dziś, ale nie jestem na tyle silna.
Poddałam się.
Naprawdę nie potrafię mu tego powiedzieć. Nie potrafię go zranić.
-Naprawdę musisz iść do pracy?
Spytałam Bruna gdy ten wyszedł z łóżka.
-Uwierz mi skarbie, że z chęcią bym został z tobą, ale chłopaki mnie zabiją. Mamy sporo zaległości, więc trzeba to wszystko nadrobić.
-Czyli wrócisz wieczorem?
-Chyba tak
Zrobiło mi się smutno.
Cały dzień w domu.
Sama.
Z poczuciem winy.
Łzami.
I świadomością, że to koniec.
-Obiecuję, że to wcale nie będzie trwało tak długo jak ci się wydaje -Bruno podszedł do mnie i dał mi buziaka w czoło -Kocham Cię
Wstał i wyszedł.
A ja leżałam i w duchu krzyczałam "ja ciebie też, po kres dni, na zawsze".
Ale nie mogłam mu tego powiedzieć.
Po co to utrudniać?
Go nie powstrzymam przed wyznawaniem miłości, ale siebie mogę.
Przewróciłam się na drugi bok i wpatrywałam się w miejsce gdzie zawsze leżał Bruno. Przejechałam po nim palcami, a później się popłakałam.

***

Przez kilka godzin leżałam w łóżku i płakałam. Nie mogłam się ogarnąć. Wiedziałam, że to mógł być nasz ostatni wspólnie spędzony dzień, ale niestety Bruno musiał iść do pracy. Miałam czas na obmyślenie całej sytuacji i na opracowanie planu. Już wiem, co zrobić, by zmniejszyć mój i jego ból. Jak ograniczyć go do minimum. Tylko potrzebuje kogoś do pomocy. I tym kimś jest Alex.
-Słuchaj, mam do ciebie prośbę...

***

Podczas samotnych godzin w domu Bruna oprócz rozmyślania nad tym co zrobiłam postanowiłam po raz ostatni zrobić coś sensownego. Zrobiłam obiad, ciasteczka i kolację, poszłam do supermarketu na zakupy spożywcze, posprzątałam dom, zmieniłam pościel w sypialni, by zwiastowała nowy okres w naszych życiach. I najlepsze jest to, że sprzątając zerknęłam do Bruna szafki nocnej i okazało się, że nie ma tam już jego zdjęcia z Jessicą. On nie próżnuje z tą miłością do mnie.
-Hej kochanie -Bruno zaszedł mnie od tyłu gdy chowałam ciasteczka do szafki w kuchni
-Cześć 
Bruno obrócił mnie o 180 stopni po czym przywarł wargami do moich ust. 
-Tęskniłaś?
-I to bardzo
Peter zarzucił moje włosy z plecy i zaczął całować moją szyję. 
-To może nadrobimy stracony czas? -powiedział między pocałunkami.
-Po kolacji -rzekłam i go lekko odepchnęłam, po czym ruszyłam w stronę jadalni.
Razem zajadaliśmy się pysznościami które przygotowałam, a mianowicie zapiekankę makaronową.
Rozkoszowałam się nie daniem, a Brunem. Czy to możliwe, że to jest nasza ostatnia kolacja? Czy to możliwe, że w ciągu jednego dnia zmieni się dosłownie wszystko?
-Jesteś niesamowita -powiedział
Lekko się uśmiechnęłam i zaczęłam konwersację. Bruno opowiedział mi o tym co robił dzisiaj w studiu. Powiedział, że będzie musiał teraz zapierniczać od rana do nocy przez najbliższy miesiąc żeby nadrobić zaległości i obiecał mi, że jak tylko skończy się ten trudny okres to zabierze mnie na wakacje. Potwierdziłam skinieniem głowy i rozmarzyłam się na temat wakacji. Zaczęliśmy planować przyszłość. Bruno obiecał, że pojedziemy na Hawaje gdzie poznam jego rodzinę, a ja nie miałam mu nic do zaoferowania. Z moją rodziną nie mam za dobrych stosunków. Na całe szczęście Peter mnie zrozumiał i nie ma mi tego za złe. 
Z resztą nawet gdyby miał to jutro by już o tym zapomniał. 
Postanowiłam udawać, że wszystko jest w porządku i że nigdzie się nie wybieram, że zawsze będę przy nim i że jestem godna przyszłości u jego boku. 
Zrobiłam to, bo wiem, że decyzja którą podjęłam jest nieodwracalna. Zmieni mnie i zmieni jego. Ale zanim to się stanie chcę żeby nasz związek wyglądał normalnie. Chociaż ten ostatni dzień.


-----
Hejoo :D 
Odcinek miał pojawić się w środę, lecz nie dałam rady, ale za to macie dzisiaj :D 
See ya :*

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Nawet jeśli nie wiesz co napisać zostaw po sobie chociaż kropkę żebym wiedziała, że jesteś :)