czwartek, 8 października 2015

"Jestem dziennikarką"

Zanim zaczniecie czytać chciałabym abyście przeczytali tą tutaj krótką notatkę żeby treść odcinka była dobrze zrozumiana. Paparazzi to osoby które są natarczywe, pchają się wszędzie i robią to głównie dlatego żeby przyłapać kogoś na czymś niestosownym, bądź w ogóle żeby zrobić jakiemuś celebrycie zdjęcie, zaś dziennikarz to osoba która (jeśli jest to możliwe) przeprowadza wywiad i zdobyty materiał publikuje w gazecie czy sieci. W każdym bądź razie chciałabym żebyście zrozumiały o co mi chodzi, ponieważ w tym odcinku będzie mowa o dziennikarzach i paparazzi. Miłego czytania :*
-------

-Dziękuję. To był naprawdę cudowny dzień -uśmiechnęłam się do Michaela.
Siedzieliśmy w aucie przed motelem z pod którego Michael mnie dzisiaj zabrał. Nadal nie jestem gotowa pokazać mu swojego miejsca zamieszkania.
-Jesteś pewna, że chcesz iść dalej sama?
-Tak. Dobrze zrobi mi wieczorny spacer.
Obróciłam głowę w stronę Michaela i ponownie go pocałowałam.
-Uważaj na siebie.
-Ty też.
Wyszłam z auta. Spokojnym spacerkiem ruszyłam w stronę mojego motelu. Usłyszałam za sobą jadące auto. Obróciłam się i pomachałam Michaelowi. Po chwili zniknął za zakrętem.
Czy to możliwe, że zakochałam się w tym facecie? W sumie jak o tym wszystkim myślę to nie uważam żebym się w nim zakochała. Nie twierdzę, że nic do niego nie czuję, ale to nie to. Bynajmniej tak mi się wydaję. Dobrze mi się z nim rozmawia i cieszę się na jego widok, ale poza tym nie czuję żadnych motylków w brzuchu. Kto wie, może ja inaczej odbieram to całe zakochanie. Jakby nie patrzeć do mojego byłego czułam praktycznie to samo. Więc są dwie opcje. Albo właśnie tak wygląda zakochanie albo tak naprawdę nigdy nie byłam zakochana.
Był wieczór, ale nie było aż tak ciemno. Na uliczkach paliły się lampy. Co jakiś czas przejeżdżały samochody. Pogoda też była w porządku. Nie wiało, ale też nie było parnie. Było w sam raz. Może gdybym nie zamyśliła się aż tak bardzo na temat Michaela to bym go wcześniej zauważyła. Stał koło studia i palił papierosy w otoczeniu dwóch kobiet. Dwóch dziwkarsko ubranych kobiet.
Kuźwa, że też dzisiaj nie wzięłam ze sobą aparatu.
Cofnęłam się o kilka kroków tak żeby on mnie nie widział, ale żebym ja za to miała dobry widok na niego. Wciąż z nimi palił papierosy i rozmawiał.
Miałam trzy wyjścia.
Pierwsze- Zostać tu i przyglądać się całej sytuacji.
Drugie- Udawać, że nic nie widziałam i wrócić normalnie do domu.
Trzecie- Pobiec po aparat jak najszybciej, wrócić tu i zrobić mu zdjęcie.
Chyba nie muszę mówić jaką opcję wybrałam.
Z początku biegłam normalnym tempem w razie gdyby któraś z tych osób na mnie spojrzała. Prawdopodobnie wytłumaczyliby sobie mój bieg jako wieczorny jogging. Gdybym zaś biegła jak szalona od razu wzbudziłabym ich zainteresowanie.
Zaraz po pierwszym zakręcie, kiedy to już nie byłam na widoku ruszyłam jak najszybciej w stronę motelu. Biegłam może z pięć minut. Weszłam do środka i zastałam tam Liv.
-Hej -powiedziała
-Cześć.
Chwyciłam aparat i ruszyłam czym prędzej w stronę drzwi.
-Zaraz wrócę. Wtedy ci wszystko wyjaśnię.
Nie czekałam na jej odpowiedź tylko ruszyłam przed siebie. Nie mogłam wrócić tą samą uliczką, więc postanowiłam zakraść się od tyłu budynku, w którym znajdowało się studio pana Marsa. Gdy znalazłam się przy budynku jak najbliżej ścian i jak najciszej idąc ruszyłam w stronę mojego wcześniejszego obserwatorium. Nadal znajdował się tam wielki cień i miałam nadzieję, że uda mi się do niego przemknąć niezauważoną. Wyszłam zza budynku i szybkim krokiem doszłam do idealnie zakrytego miejsca z którego chciałam zrobić zdjęcie. Nie rozglądałam się, ponieważ mogłoby to wyglądać podejrzanie.
Jedyną kwestią która mnie męczyła to to jak zrobię zdjęcie gdy jest wystarczająco ciemno, że bez lampy błyskowej na zdjęciu będzie jedna wielka czarna plama. Gdybym użyła lampy błyskowej od razu bym się zdradziła. Tak więc nie miałam wyboru. Musiałam zrobić chociażby jedno zdjęcie bez lampy i najwyżej gdyby nic nie było na nim widać użyłabym fleszu.
Przymierzyłam się do zrobienia zdjęcia, ale nagle zdałam sobie sprawę, że przed budynkiem nikt nie stoi.
Fuck! Spóźniłam się.
Klnąc pod nosem próbowałam trochę pohamować nerwy, ale mi się nie udało. Na domiar złego jeszcze prawie zawału bym dostała.
Niczego się nie spodziewając stałam i myślałam nad kolejnymi krokami. Zostać czy iść? W pewnym momencie poczułam jak ktoś dotyka mojego ramienia. Odskoczyłam na pół metra w przód i potem się obróciłam by spojrzeć kto mnie zaatakował. Gotowa do zadania bolesnych ciosów w ostatniej chwili się powstrzymałam przed zmasakrowaniem napastnika, gdyż dostrzegłam w tym człowieku coś znajomego, a mianowicie burzę loków na głowie.
-Szukałaś mnie? -zadał mi pytanie nie kto inny jak sam Bruno Mars.
No to wpadłaś w bagno. Ciekawe jak się wytłumaczysz?
Wiej! Uciekaj!
Najlepsze i najgorsze co mogłabym zrobić to uciec, ale i tak tego nie zrobiłam. Stałam tam i nie potrafiłam się ruszyć. Nawet nie potrafiłam nic powiedzieć.
No nie, tylko nie to.
Teraz już wiem jak to jest gdy ktoś przyłapie cię na gorącym uczynku.
Widząc, że nie doczeka się odpowiedzi sam zaczął gadać.
-Nie sądzisz, że to trochę zabawne. Najpierw wylewasz na mnie koktajl i nawet nie próbujesz mnie przeprosić, a teraz mnie śledzisz. Jeszcze w dodatku z aparatem. -podniósł mój aparat, który miałam zawieszony na szyi po czym go puścił.- Myślałaś, że dam się przyłapać na czymś jakby to ująć... nieciekawym. Chyba się myliłaś. Na kilometr śmierdzi od ciebie wonią paparazzi.
-Nie jestem paparazzi -warknęłam
-W takim razie kim?
Brawo geniuszu! Kop pod sobą dołki.
-Jestem dziennikarką.
Duża mi różnica i jedno i drugie sprowadza się do tego samego.
-W takim razie dlaczego nie przyjedziesz i nie umówisz się na wywiad tylko śledzisz mnie jak jakiś dzikus?
-Miałam zamiar, ale... -nie dał mi dokończyć
-Ale dobrze wiedziałaś, że się nie zgodzę. Nie po tym co ostatnio odwaliłaś. -wskazał na mnie palcem- Powinnaś być ostrożniejsza.
-Myślisz, że nie wiem? Jejku, skąd ty się urwałeś. Każdemu może zdarzyć się oblać kogoś koktajlem.
-Ale nie mnie!
-Bo co? Bo jesteś zapatrzoną w siebie gwiazdusią, która nie może znieść tego, że ją też spotykają takie same rzeczy jak resztę Ziemianin.
Zacisnął szczękę jakby powstrzymywał się żeby nic głupiego nie powiedzieć. Po chwili poluźnił zacisk i powiedział:
-Jutro o 7 wieczorem.
-Co?
-Wywiad. To jest twoja ostatnia szansa.
-O dziękuję ci wielmożny panie. -lekko się ukłoniłam
-Nie przeginaj.
-A weź spierdalaj.
Spojrzał się na mnie i próbował wyczytać coś z mojej twarzy, ale odwróciłam się i ruszyłam w stronę motelu.

(...)

-Nie wierzę, że to zrobiłaś -powiedziała Liv gdy streściłam jej cały mój dzisiejszy dzień.
-Zaraz, zaraz. W którą część nie wierzysz? Jak dla mnie cały dzień był strasznie dziwny.
-Nie wierzę w to, że pocałowałaś Michaela.
-To on mnie pocałował
-Ale odwzajemniłaś.
Co prawda to prawda. Odwzajemniłam. A najgorsze jest to, że gdy już się skończył zapragnęłam to poczuć raz jeszcze. Tak bardzo chciałam móc znów popieścić jego usta, lecz musiałam się opanować.
-Gdybyś widziała go bez koszulki to też byś odwzajemniła.
-Nie wykręcaj się. Wiem, że coś do niego czujesz.
-Niby co?
-Miętę. -uśmiechnęła się
-Miętę to ja czułam podczas naszego pocałunku.
-Skoro ją czułaś to oznacza, że on miał świeży oddech, a ty z kolei nie. O fuj. Jak on mógł się z tobą całować.
-Sama nie wiem. -zaśmiałyśmy się.
Przypomniało mi się jak Michael podszedł do mnie, uklęknął przede mną i złączył nasze usta w pocałunek. To było coś niesamowitego. Do teraz czuje jego wargi na swoich.
-Idziesz? -spytała Liv
-Gdzie?
-No na ten cały wywiad.
-Nie wiem.
-Moim zdaniem powinnaś.
Myślałam raczej, że Olivia powie mi, że nie powinnam tego robić, więc trochę zdziwiła mnie jej odpowiedź. Ona jako jedyna wie jak bardzo mi to nie leży na sercu, że muszę tego człowieka szpiegować i robić mu zdjęcia. Ten wywiad zapewne jeszcze bardziej pogorszyłby sytuację.
-Jak to?
-Tak to. -westchnęła -Spójrz na to z jego strony. Gdyby ktoś cię śledził, a potem umówił się z tobą na wywiad i ta osoba by nie przyszła czy to nie byłoby podejrzane? Czy nie pomyślałabyś sobie, że ta osoba to jakiś psychopata? Pragnę ci przypomnieć, że on jest gwiazdą i jeśli mu podpadniesz znajdzie sposób by cie znaleźć i się z tobą rozliczyć.
-To zabrzmiało jak groźba.
-Hm... Może faktycznie tak zabrzmiało, ale mam nadzieję, że zrozumiałaś sens. Nie chcę żebyś miała problemy, bo dałaś się złapać. Już lepiej idź i popytaj go trochę o jego plany na przyszłość i inne bzdety.
-Okej. Rozważę to.


(...)

Jeszcze tego samego wieczoru zanim usnęłam odczytałam wiadomość SMS od Michaela. 

Dziękuję skarbie za wspaniały dzień.

Odpisałam mu.

To raczej ja powinnam ci dziękować.

Skarbie.


-----
Niespodzianka!
Przyznać się kogo udało mi się zaskoczyć odcinkiem?
Oczywiście standardowo kolejny w sobotę.
Piszcie śmiało co myślicie. Z chęcią poczytam.

Czy wy też to zauważyliście, że nasza Madison choć mówi, że jest dziennikarką (choć wiemy, że nie jest) to tak naprawdę zachowuje się jak paparazzi? Haha. To jest takie pokręcone. :)

Pewnie się domyślacie z jakiej okazji jest dzisiejszy odcinek. ale i tak to napiszę.
NASZ BRUNO MA DZISIAJ URODZINY!
Radujmy się i weselmy!
Co prawda stuknęło mu 30 lat, ale to nie zmienia faktu, że to wciąż ten sam człowiek.
Jak dla mnie to nie ważne ile ona ma lat i tak zawsze będzie wyglądał jak dwudziestolatek.
Także no... do soboty :*
Love ya <3


1 komentarz:

  1. Jestem !
    I w końcu mam chwilę by, nadrobić zaległości.:
    Hahhh, to prawda Madi łudząco przypomina paparazzi !
    Odcinek jak każdy jest po prostu niesamowity !
    Pozdrawiam więc serdecznie i lecę czytać pozostałe !
    <3
    :*

    OdpowiedzUsuń

Nawet jeśli nie wiesz co napisać zostaw po sobie chociaż kropkę żebym wiedziała, że jesteś :)