wtorek, 29 grudnia 2015

"Chyba chcesz żebym to ja ci coś pokazała"

Liv z Brunem ustalili sobie jakiś grafik kiedy i o której mnie pilnują. Strasznie nie spodobał mi się ten pomysł, ale miałam w tej sprawie najmniej do gadania. Teraz jak o tym myślę to chyba lepiej, że ktoś jest bez przerwy obok mnie, bo czuje się bezpieczniej i mam z kim pogadać.
Pierwsza warta kolejnego dnia należała do Liv.
Całe szczęście zrozumiała, że nie mam ochoty nigdzie wychodzić i zostałyśmy w motelu.
-Film?
-Niech ci będzie.
Miałyśmy w pokoju telewizor z czasów powojennych. Małe pudło z wystającą anteną. Żaden program nam nie odbierał. Liv próbowała coś zdziałać, ale jej się nie udało. Wezwała pomoc i przyszła do nas całkiem miła pani, która nastawiła antenę i włączyła nam jakiś film. Czarno biały.
Kocham technologię.
Nie powiem, że było jakoś strasznie źle, ale tak nas znudziło, że obie przysnęłyśmy. Obudził nas dopiero Bruno, który zaczął walić do drzwi.
-Chwila! -krzyknęła Olivia
Wstała z łóżka i powolnym krokiem ruszyła do drzwi.
-Do jasnej cholery następnym razem zadzwoń na telefon, a nie się dobijasz.
Wszedł do środka i tak jak się umówili przyniósł coś do jedzenia. Po wspólnym posiłku Liv zamknęła się w łazience po to by za chwilę z niej wyjść i pójść do pracy.
-Do zobaczenia robaczki.
Zamknęła za sobą drzwi, a my zostaliśmy sami.
-Lubię ją -powiedział
-Liv?
-Tak, jest taka otwarta i odważna. Z resztą zachowuje się przy mnie jakbym był zwykłym człowiekiem.
-Moja szkoła
Uśmiechnął się.
-Widać.
-Gdy nikogo nie było przy mnie to właśnie ona podała mi dłoń i za to ją kocham.
-Dobrze, że są na świecie tacy ludzie.
-A ty?
-Co ja?
-Jaki jesteś?
-O to chyba powinienem ciebie spytać.
-Nie. Chciałabym żebyś to ty siebie opisał, z resztą nie znamy się aż tak dobrze bym mogła się o tobie wypowiadać.
-Dobrze. Hm... Jestem pewny siebie, towarzyski, zabawny, uczuciowy.
-Uczuciowy?
-Strasznie przeżywam różne wydarzenia.
-Rozumiem.
-A ty jaka jesteś?
-Sama nie wiem. Pogubiłam się we własnych wartościach.
-W takim razie pozwól, że ja je z czasem odkryję.
Uśmiechnęłam się.
-Pozwalam.
Spojrzał się na mnie i przez chwilę myślałam, że zaraz rozszyfruje moje wnętrze i wymieni wszystkie moje dobre strony, ale zamiast tego z jego ust wydobyło się pytanie.
-Za co byłaś na mnie zła?
Tylko nie to.
-Powiedzmy, że dowiedziałam się czegoś przykrego o tobie.
-Co takiego?
Shit.
Przemyśl coś milion razy zanim to powiesz, kretynko.
-Czy to ważne kiedy już mi przeszło?
-Tak.
Wóz albo przewóz.
Prawda albo kłamstwo.
-Że ty też potrafisz być draniem
-Draniem? -spytał zdziwiony
No tłumacz się. Sama się wpakowałaś w to gówno.
-Bawiłeś się dziewczynami. Spałeś z nimi, a po kilku dniach udawałeś, że ich nie znasz.
Jego mina przybrała ostrego wyrazu.
-Kto ci to powiedział?
-Nieistotne.
-To... Nie chciałem. Byłem głupcem. Z resztą chyba nadal nim jestem, ale już tak się nie zachowuję.
-Czyli to prawda?
Wierzyłam Sophie, ale miałam nutkę nadziei, że jednak okaże się to być kłamstwem.
-Tak. To znaczy nie wiem co dokładnie ktoś ci powiedział, ale kiedyś byłem strasznym idiotą. Myślałem, że dziewczyny w pewnym sensie są jak faceci i że w podobny sposób to odczuwają, ale ostatnimi czasy coś mi otworzyło oczy i przestałem tak robić.
-Nie wiem co powiedzieć
-Nic nie mów. To nie jest warte komentowania. Nawet nie wiem co mogę zrobić byś przestała o tym myśleć. Nie chciałem byś się o tym dowiedziała. Nie chciałem cię do siebie zrazić.
-Nie zraziłeś, ale nie spodziewałam się tego po tobie.
-Przepraszam.
-Nie mnie powinieneś przepraszać.
Spuścił głowę.
Wyciąganie starych spraw na wierzch i wypominanie tego innym raczej nie leży w mojej naturze, ale tym razem to zrobiłam. Spytałam się go o przeszłość. Wtedy się jeszcze nie znaliśmy. Może faktycznie przed naszym poznaniem był złym facetem, ale teraz jak na niego patrzę to nie mogę tego powiedzieć. Co prawda nasz początek wyglądał niezbyt atrakcyjnie i wtedy myślałam, że jest jednym z najgorszych mężczyzn jakich spotkałam, ale teraz już wiem, że wtedy się myliłam. Już wiem, że nie ocenia się książki po okładce.
Bruno wyciągnął paczkę papierosów z kieszeni, włożył sobie jednego do ust i wyciągnął w moją stronę.
Ugh, nienawidzę papierosów.
-Nie chcę -powiedziałam
Wzruszył ramionami i włożył paczkę do kieszeni.
-Wyjdź -powiedziałam
Spojrzał się na mnie jakbym nie wiadomo co powiedziała.
-Wyjdź jak chcesz palić.
Wyciągnął papierosa z ust i przez chwilę to otwierał to zamykał usta chcąc coś powiedzieć, lecz ostatecznie nic nie wydobyło się z jego gardła. Włożył z powrotem papierosa do ust i zniknął za drzwiami.
Nigdy nie tolerowałam palenia i nie mam zamiaru zmieniać zdania.
Po kilku minutach Bruno wrócił. Przyciągnął ze sobą woń papierosów. Zakryłam nos kołdrą.
-Musiałem odreagować
-Papierosem?
-Tylko one potrafią mnie uspokoić.
-A mnie zirytować.
-Czemu za nimi nie przepadasz?
-Po prostu.
-I to tyle?
-Tak, to koniec historii.
Uśmiechnął się.

(...)

Kolejne dwa dni wyglądały dokładnie tak samo. Liv zajmowała się mną z rana, zaś Bruno przychodził po południu. Michael się nie odzywał. Powoli wracałam do normalności. Coraz mniej się go bałam i już niemal nie czułam bólu po tym co mi zrobił. Zostało głupie otępienie i obojętność. Widocznie tak miało być. Cieszę się jedynie z tego, że udało mi się uciec przed czymś wręcz nieludzkim. Dziękuję Ci Boże, że uchroniłeś mnie od złego.
-To co idziemy dzisiaj gdzieś się przejść? -spytał się mnie Bruno
-Nie czuję się na siłach by wychodzić z łóżka.
-No nie marudź już wystarczająco długo w nim leżysz. Niedługo ci korzenie wyrosną.
-A co jeśli już się to stało?
-Nie stało się -Bruno ściągnął ze mnie kołdrę -Widzisz?
Byłam w dresach i staniku sportowym.
Widziałam jak się na mnie patrzy, a dokładniej mówiąc na mój brzuch i piersi. Zawstydziło mnie to i lekko wkurzyło toteż pośpiesznie wstałam z łóżka i zarzuciłam na siebie bluzę od zestawu dresowego. Wyglądałam jak zwykły szary ponurak. Nikt kto chciałby być zauważony. Popychadło w tłumie. Osamotniony wyrzutek.
-Nigdzie nie wychodzę -powtórzyłam
-Nawet do studia?
-Po co miałabym iść do studia?
-Posłuchać mojej nowej muzyki.
-Zawsze możesz mi tutaj zaśpiewać.
-No proszę chodź ze mną.
-Bruno to ja ciebie proszę
-Madison Elizabeth Elgort nie każ mi się więcej prosić.
-Skąd znasz moje drugie imię.
-Liv mi powiedziała.
-Liv?
-No przecież tak ma na imię.
-Ma na imię Olivia, a Liv jest dla przyjaciół.
-Cóż widocznie awansowałem. -puścił mi oczko.
-Głupek
-To co idziemy?
-A co się stanie jeśli ci po raz kolejny odmówię?
-Wezmę cię na barana i zaniosę do studia
-Dobra to idę.
Ubrałam jakieś buty (całe szczęście sięgnęłam po jakieś sportowe). Bruno był gotowy i czekał na mnie przed drzwiami. Zamknęłam je na klucz i chciałam ruszyć, ale Peter mnie zatrzymał. Miał na sobie full capa i przyciemniane okulary. 
-Załóż -podał mi parę okularów
-Przecież nie ma słońca -powiedziałam
-Ale za to może nas spotkać oślepiający błysk fleszy.
Założyłam je na nos i bez dalszej dyskusji ruszyłam za Brunem do studia.
Przy wejściu stał jakiś goryl, który oczywiście na sam widok Bruna usunął mu się z przejścia. Gdy go mijałam widziałam na jego twarzy widoczne pytanie "co ty tu robisz?". Może i nie znam się z tym gorylem osobiście, ale rozpoznałam w nim tego samego faceta, który za pierwszym razem nie chciał wpuścić mnie do środka. Uśmiechnęłam się co miało mu dać za odpowiedź "po prostu jestem".
Mknęłam po schodach zaraz za Brunem. Raz się obrócił by na mnie spojrzeć. Weszliśmy do jakiegoś pomieszczenia. Nie był to ten sam pokój w którym przeprowadzałam "wywiad". Tutaj było całkowicie cicho i pusto. Znajdowała się tu tylko kanapa i stolik.
-Co tu się dzieje?
-Cii... Poczekaj chwilkę.
Bruno zniknął za drzwiami, a ja nie mając nic do roboty usiadłam na kanapie i wyczekiwałam na niego. Po chwili wrócił z telefonem i małym głośniczkiem w ręku.
-Myślałam, że to będzie muzyka na żywo
-Przykro mi, ale prywatnych koncertów nie daje
Uśmiechnął się
-Rozłóż kanapę
-Po co?
-Zobaczysz.
Zrobiłam to co mi kazał.
-Gotowe.
-Okej.
Bruno położył na stole telefon, a w ręku ciągle trzymał głośniczek.
-Kładź się.
Nie miałam zamiaru mu się sprzeciwiać, zwłaszcza że nie wiedziałam co maiał zamiar zrobić. Mogę tylko mu zaufać i położyć się na kanapie.
Zostawiłam swój telefon obok jego i położyłam się tak, że głowę miałam mniej więcej w połowie długości kanapy, zaś moje nogi wychodziły poza teren i swobodnie zwisały nad ziemią. Bruno położył się tak samo jak ja tylko, że z drugiej strony. Mieliśmy głowy na tej samej wysokości.
-Rozepnij bluzę.
-Co? -niemal się zakrztusiłam mówiąc to słowo
-Chcę ci coś pokazać.
-Chyba chcesz żebym to ja ci coś pokazała.
-Trochę zaufania. Będziesz miała stanik, a mnie chodzi tylko o to byś miała brzuch odkryty.
-Po co?
-Przekonasz się jeśli ją rozepniesz.
W myślach walczyłam sama ze sobą. Nie wiedziałam co zrobić. Z jednej strony chciałam się przekonać o co chodzi, ale z drugiej jak sobie przypomnę jak się dzisiaj rano na mnie patrzał to mi się odechciewa. Jednak walkę wygrała ta pierwsza strona i delikatnie rozpięłam swoją bluzę. Bruno położył na moim brzuchu głośniczek i przez przypadek dotknął palcami moją nagą skórę. Wzdrygnęłam się.
-O...
-Nic nie mów. Chciałbym żebyś wczuła się w muzykę. Nie tylko żebyś interpretowała jej tekst, ale żebyś także poczuła te emocje związane z poszczególnymi utworami.
-I po to mi ten głośniczek?
-Tak.
-Jesteś szalony. -zaśmiałam się
Bruno włączył muzykę i wtedy powoli zaczęłam rozumieć o co w tym wszystkim chodzi. Każdy dźwięk niósł za sobą inną "falę", inaczej go odczuwałam na moim brzuchu. Potrafiło mi się zrobić ciepło na brzuchu, a za chwilę przechodziły mnie ciarki. To chyba oznacza, że Bruna mały eksperyment się udał. Poczułam muzykę.
Leżeliśmy tak przez bite dziesięć piosenek, póki nie rozdzwonił się Bruna telefon. Gwiazdor wstał i wyszedł za drzwi gdzie przeprowadził rozmowę. Ja wciąż leżałam na kanapie i wtapiałam się w głąb kolejnej piosenki.
Co więcej śmiem twierdzić, że Bruno mnie okłamał. Zaprosił mnie do studia pod pretekstem posłuchania jego nowych piosenek, a tymczasem żadna z piosenek nie była jego autorstwa. Chciałam mu to wypomnieć zaraz po zakończeniu jego rozmowy telefonicznej, ale Bruno wszedł pośpiesznie do pokoju i niemal od razu wyprosił mnie z niego.
-Coś się stało? -spytałam
-Nie, tylko musisz stąd jak najszybciej wyjść.
-Ale...
-Proszę cię.
Zapięłam bluzę i zbiegłam pośpiesznie na dół. Nawet mnie nie odprowadził do drzwi. Wyszłam na chłodne powietrze i niemal od razu pożałowałam, że jestem tak cienko ubrana. Niebo przybierało coraz ciemniejszych barw, ludzi na ulicy było coraz mniej, a ja bojąca się samotnie pokonać odcinek ze studia do motelu szłam przed siebie. Niemal modliłam się o to by dojść bezpiecznie do domu, ale chyba nie wystarczająco mocno, bo usłyszałam za plecami jego szorstki głos.
-Stęskniłaś się za mną?


-----
Witam :)
Wstawiam wam obiecany odcinek. Mam nadzieję, że się spodoba i oczywiście czekam na wasze opinie w komentarzach.

Jako, że nie będziemy się widzieć w tym tygodniu u mnie na blogu to chciałabym Wam złożyć życzenia.
Życzę Wam:
-abyście zdały ten rok szkolny na samych 4 i 5
-aby na waszych buźkach ciągle panował uśmiech
-abyście były szczęśliwe
-abyście każdą porażkę traktowały jako naukę i przy kolejnej okazji postarały się być lepsze
-żebyście otaczały się samymi dobrymi ludźmi
-żeby spełniły się wasze marzenia
-żebyście dużo od siebie wymagały i dążyły do wyznaczonego celu
I teraz nieco egoistyczne życzenia:
-żeby Brunecki odwiedził nasz kraj i żebyśmy wszystkie się spotkały na jego koncercie
-żeby w końcu jakiś zlot Hooligans był w Polsce
-żebyście wytrwały w tym opowiadaniu do końca
-i żebyśmy miały lepszy kontakt
Szczęśliwego nowego roku!

6 komentarzy:

  1. O nie ! Powiedz że się mylę i Madi wcale nie zatrzymał ten dureń-Michael !
    Ta sytuacja wwstudiu była taka niesamowita, tak blisko ! <3
    Uwielbiam Bruna, Madison i ich wspólne momenty !
    Czekam niecierpliwie na następny rozdział i również Tobie życzę aby ten nowy rok był lepszy od mijającego oraz by, stał się czasem spełniania twoich marzeń !
    Wszystkiego dobrego i do zobaczenia ww 2016 i u mnie, i tutaj !
    Pozdrawiam ciepło.:*

    OdpowiedzUsuń
  2. Muszę przyznać, że odcinek miło zaskakujący. Czytałam z ogromnym uśmiechem na ustach sceny z Brunem i Madi. Tylko dlaczego Brunecki tak głupio na końcu postąpił, a jeśli teraz Madison się coś stanie? Jejku jak najszybciej wstawiaj następny, bo wyjdę z butów przez to oczekiwanie xD
    Co do życzeń kochana to to czego życzyłaś nam niech się też spełni w stosunku do ciebie jednym słowem Nawzajem :*
    Pozdrawiam serdecznie i Szczęśliwego nowego roku ♥

    OdpowiedzUsuń
  3. O matko nie gadaj, że to michael :o I co to teraz będzie??? Mam nadzieję, że uda się jej uciec, albo spadnie na niego z nieba jakiś garnek czy coś XD
    No i czemu Bruno tak nagle musiał ją wyprosić???
    No chyba z napięcia nie wytrzymam, ja już chcę kolejny <3
    No to czekam... I oczywiście życzę ci dużo weny byś pisała jak najszybciej odcinki <3 :*

    OdpowiedzUsuń
  4. Pomysł "wart" jak najbardziej całą sobą popieram! Powinni jej pilnować, przecież gdyby Michael nagle się pojawił... Wrr, aż nie chcę myśleć!
    Oooo, jaka ta scena w studiu była słodka! Na początku nie bardzo wiedziałam dlaczego chce, by Madi ściągnęła bluzę, ale potem... Naprawdę kochany jest. To są takie delikatne zaloty, nie jest nachalny... Cudownie! :)
    Chociaż ze mną ten eksperyment pewnie by się nie udał, bo głośniczek zacząłby mnie "łaskotać", ale cieszę się, że Madi nie jest tak bardzo czuła. Chociaż może jakoś by się zbliżyli? ;>
    I oczywiście musiałaś zakończyć w takim momencie?! No i czyj to był głos? Czy to był ten idiota Michael? A Bruno niech sobie pluje w brodę teraz! Mógł ją odprowadzić, a nie - telefon dostał i ma spadać.
    A może on jest w zmowie z tym debilem?! Jejku, pisz dalej! :*

    OdpowiedzUsuń
  5. Zapraszam serdecznie na rozdział 11 :)
    www.magical-history.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  6. Omg!
    Bruno w tym opo jest taki zaskakujący, chwilami chamski, chwilami uroczy, nie da się z nim nudzić. Połączenie sił Bruna i Liv- ciekawe co z tego wyjdzie ;) ale te ostatnie słowa?! Błagam, tylko nie Michael! Z niecierpliwością czekam na next i zapraszam do mnie. ;)

    OdpowiedzUsuń

Nawet jeśli nie wiesz co napisać zostaw po sobie chociaż kropkę żebym wiedziała, że jesteś :)