niedziela, 27 grudnia 2015

"Myślałaś, że tylko ty masz prawo do śledzenia?"

Stał w drzwiach, a ja nie wiedziałam co zrobić.
-Wpuścisz mnie? -spytał
-Co ty tu robisz?
-Przyszedłem do ciebie
Jak mógł do mnie przyjść skoro nie wiedział gdzie mieszkam.
-To wiedzę, ale skąd wiedziałeś gdzie mnie znaleźć?
-Myślałaś, że tylko ty masz prawo do śledzenia?
Śledzić?
Czy on wie, że ja...?
-Ciągle pamiętam twój wyczyn ze zdjęciami i tym całym wywiadem niedoszła pani dziennikarko.
Odetchnęłam z ulgą. Jednak nie do końca wie o co w tym wszystkim chodzi.
Zlałam jego zaczepkę.
-Dlaczego to zrobiłeś?
-Żeby w takich chwilach jak te móc dostać się do ciebie.
To mnie rozwścieczył jeszcze bardziej niż byłam na niego zła przed chwilą.
-Możesz już sobie stąd pójść? -spytałam
-Przyszedłem żeby z tobą pogadać, a nie po to by się wrócić do studia
-Proszę cię, wyjdź stąd.
Poczułam jak opadam z sił. Nie miałam już na nic ochoty. Wszystko stało mi się obojętne. Powrócił obraz Michaela i jego obślizgłych łap.
Po moim policzku spadła łza.
-Wyjdź -powtórzyłam.
On zamiast sobie pójść wszedł do środka, zamknął za sobą drzwi i pomógł mi dostać się na łóżko. Usiedliśmy na nim.
-Co się stało? -powiedział z czułością w głosie.
Nienawidzę jak ludzie się nade mną litują, bądź jest im mnie żal, lecz teraz... Chyba potrzebuje kogoś.
Od rana marzyłam tylko o tym by być samą, ale chyba tylko dlatego by się zakatować. W głębi duszy wiedziałam, że jest mi potrzebna bliska osoba do której się przytulę i wygadam, ale wolałam tego nie robić. Nie chciałam martwić Liv. A teraz jest przy mnie Bruno. Człowiek który niemalże prosił mnie bym została jego przyjaciółką. Chyba czas najwyższy się temu poddać.
Nie ukrywam, że jestem na niego zła za to co zrobił mi i Sophie, ale w tym momencie te mniej istotne sprawy odeszły na bok, by dać upust emocjom i wyższemu dobru.
-Nie płacz
Wtuliłam się w Bruna, a ten zaskoczony objął mnie i zaczął delikatnie gładzić po moich plecach.
-To... bo... i...
-Cii.
Powiedział i ścisnął mnie jeszcze mocniej.
-Opowiesz mi o tym wszystkim jak będziesz gotowa i o ile w ogóle będziesz chciała.
-Będę chciała -tylko tyle udało mi się wykrztusić.
Siedziałam chwilę wtulona w niego i zbierałam siły, by po jakimś czasie opowiedzieć mu absolutnie o wszystkim.
-Dałam się nabrać -zaczęłam -Uwierzyłam, że istnieje miłość od pierwszego wejrzenia. Obdarowałam nią drania. Myślałam, że on też coś do mnie czuje, lecz się myliłam. Chciał mnie wykorzystać. I gdyby nie ty to...
-To co?
-To by mu się to udało.
Trudno mi było o tym pomyśleć, a co dopiero wypowiedzieć to na głos, ale niestety taka była prawda.
-Jak to gdyby nie ja?
-Przez to, że wczoraj do mnie napisałeś trochę mi humor pogorszyłeś i w związku z tym nie miałam ochoty na bliższe spotkania. Szkoda tylko, że właśnie wtedy się dowiedziałam jaki to jest palant.
-Czy on ci zdążył coś zrobić? -powiedział z widocznym przejęciem.
-Nie. Udało mi się uciec zanim...
I na nowo się popłakałam.
Bruno cały czas mnie przytulał, a ja mogłabym się zatracić w tym uścisku. Co też zrobiłam. Nie wiem dlaczego tak na mnie wpłynął, ale się uspokoiłam. I usnęłam.
Obudziłam się całkiem sama. Nikogo nie było. Pokój opustoszał. Zerknęłam na telefon. Zero wiadomości, zero nieodebranych połączeń.
Nie wiem dlaczego Bruno zniknął, ale odrobinę pocieszył mnie ten fakt. Nie chciałabym by Liv zastała nas samych.
Po chwili usłyszałam dźwięk otwieranych drzwi.
Olivia.
-Daj mi coś do jedzenia, bo... -spojrzała na mnie -O matko i córko co ci się stało?
Dlaczego wszyscy co chwilę mi o tym przypominają? Wiem, że robią to nieświadomie, ale jednak robią.
Byłam już tak wykończona tym płakaniem, że opowiadając Liv tą historię nie uroniłam ani jednej łzy.
-Zabije gnoja!
Olivia strasznie się wkurzyła. Jeszcze nigdy nie widziałam jej w takim stanie.
-Powiedz mi gdzie mieszka, a obiecuje, że tam pojadę i mu coś zrobię!
-Spokojnie. -jeszcze tego mi brakowało bym musiała uspokajać przyjaciółkę -To nic nie da
-Jak to nie? Śmieć zginie i już więcej nie zrobi krzywdy żadnej dziewczynie
-A ty wylądujesz w więzieniu.
Liv przez chwilę zastanowiła się nad tym co powiedziałam i rzekła
-Masz rację. Lepiej będzie jeśli nic nie zrobię i bez tego jestem... -zamilkła
-Co jesteś?
Ocknęła się.
-Nie ważne.
-Liv!
Ktoś zapukał do drzwi. Olivia poszła otworzyć.
-Daj pieniądze za chińszczyznę, bo pan czeka.
-Jaką chińszczyznę?
Podeszłam do drzwi i zobaczyłam Bruna.
Zachciało mi się śmiać.
-Pan mi kogoś przypomina -powiedziała Liv
-Liv poznaj Bruno Marsa, a raczej Petera. Peter to jest Olivia moja współlokatorka.
-Miło mi -wyciągnął rękę
-To mnie jest miło -powiedziała i podała mu rękę.
-Co ty tu robisz? -spytałam
-Pomyślałem, że jak się obudzisz to będziesz głodna, więc poszedłem kupić nam coś do jedzenia.
-Świetnie, umieram z głodu -Liv ukradła mu reklamówkę z jedzeniem i zniknęła.
-Miałem tylko dwie porcje.
-Nie wiem czy jej wystarczy, ale narzekać nie będzie.
Uśmiechnął się.
I ja też.


-----
Witam!
Jak tam po świętach? Najedzeni? Ja chyba niedługo pęknę.
Wspominałam z zeszłym odcinku, że w otóż dniu dodam dwa odcinki, ale pomyślałam sobie, że jednak tego nie zrobię. Nie dlatego że jestem wredna czy coś w tym stylu, ale nie do końca jestem pewna tego odcinka. Muszę go trochę popoprawiać i zastanowić się czy faktycznie chcę by stało się w nim to co się stanie :D Z resztą nie będę wam podsycać tej ciekawości dłużej, napisze od razu co chcę wam powiedzieć. Wpadajcie jutro, pojutrze lub w środę a obiecuję, że w jakiś z tych dni pojawi się odcinek. Taki prezencik świąteczno-sylwestrowy. Serdecznie zapraszam do komentowania :) Do następnego! :*
PS. Wybaczcie, że jest taki krótki, ale uwierzcie mi, że kolejny będzie taki długi, że aż wam się odechce czytać :)

4 komentarze:

  1. ooo, jaki Bruno jest... słodki <3 Kurde teraz nawet trudno mi jest pomyśleć, że mógł coś takiego zrobić Sophi. No i dalej strasznie ciekawi mnie ta sytuacja z Liv, a już prawie się wygadała XD
    No to z niecierpliwością czekam na następny i pozdrawiam :*

    OdpowiedzUsuń
  2. Bruno taki kochany, że jak czytałam to z ogromnym uśmiechem na twarzy. Cieszę się, że Madi postanowiła otworzyć swoje słabości przy Brunie i ten jak widać pojawił się w odpowiednim momencie. Miałam wrażenie, że Bruno pociesza wieloletnią przyjaciółkę, więc opisywanie sytuacji masz wypracowane perfekcyjnie dobrze. Jak zawsze podsyciłaś moją ciekawość na następny odcinek, więc czuję, że nabiję ci wyświetlenia oczekując pojawienia się go xD
    Pozdrawiam kochana ❤

    OdpowiedzUsuń
  3. Taki chłopak to po prostu skarb! *_* Wiesz, że początkową scenę czytałam 2 razy? Bruno, Bruno, Bruno... Przyszedł, pocieszył, a potem wrócił z jedzonkiem. No to jest po prostu skarb! Tak słodko pozwolił jej usnąć, wtuloną w niego, a potem bezszelestnie wyszedł. I nie dlatego, by ją zostawić!
    To było naprawdę cudowne. Przecież mógł ją wykorzystać, widząc w jakim jest stanie. Ale zachował się na medal, ma u mnie wielkieego plusa. Lubię go!

    I co w końcu jest z Olivią? Ach, już miałam nadzieję, że się wygada! Bruno musiał jej przerwać, nosz kurcze. Nie mogło być większej kolejki w tej chińskiej restauracji? :D

    Pisz dalej, mocno się zainteresowałam Twoim opowiadaniem! :* Oczywiście nadal na bieżąco mnie informuj!

    OdpowiedzUsuń
  4. Awww urocze.
    Bruno jest jaki jest, ale widać, że nie chce źle dla Madi.<3
    Troszczy się, o nią na swoje sposoby.
    Ahh nie skłamię jeśli powiem, iż byłabym skłonna pozazdrościć jej kogoś takiego jak brązowooki.:)
    Rozdział jest cudowny i uroczy !!!
    Święta, święta ah, te święta.
    Uwielbiam, ale były hmmm...męczące i z radością przyjmuję chwilę oddechu szczerze powiedziawszy.:)
    Pozdrawiam i pędzę czytać dalej !

    OdpowiedzUsuń

Nawet jeśli nie wiesz co napisać zostaw po sobie chociaż kropkę żebym wiedziała, że jesteś :)