niedziela, 20 grudnia 2015

"Minął ci już okres?"

Nie wiem jak długo płakałam, ale kiedy w końcu przestałam spojrzałam na Sophie i podziękowałam jej za to, że mnie przywiozła do domu.
To ona mnie wtedy złapała.
-Co ty tu robisz? -spytałam
-Byłam u znajomej.
No tak, w sumie znajdowałyśmy się w jednej z najbogatszych ulic w LA. Całkiem możliwe, że była u znajomej biorąc pod uwagę, że jej tata jest jakąś szychą.
-A ty?
Popłakałam się jeszcze bardziej. Sophia się do mnie przytuliła i po chwili zaprowadziła mnie do auta i odwiozła na podany przeze mnie adres. Siedziałyśmy przez chwilę w samochodzie i nie wiem czemu, ale opowiedziałam jej wszystko co się przed chwilą wydarzyło. Dobrze, że miałam przy sobie kogoś komu mogłabym zaufać i się zwierzyć. Co prawda sądziłam, że opowiem o tym tylko Liv, ale Sophii też raczej mogę ufać. Z resztą ona mi też opowiedziała o swojej sytuacji z Brunem.
-Co za egoistyczny, zacofany, bezceremonialny dupek! -powiedziała Sophia.
Takie komentarze nie sprawią żebym się lepiej poczuła, ale wiem, że w takiej sytuacji trudno jest powiedzieć coś innego.
-Dziękuję za pomoc.
Odpięłam pasy.
-Pójść z tobą?
-Nie.
-Jesteś pewna?
-Tak, dam sobie radę. Z resztą moja przyjaciółka powinna być w środku.
-W takim razie trzymaj się.
Wysiadłam z auta i przeszłam się kawałek pod mój motel. Choć ufam Sophie nie pokazałam jej gdzie tak naprawdę mieszkam. To samo zrobiłam z Michaelem co okazało się być dobrym rozwiązaniem, więc dopóki nie będę musiała to Sophia nie odwiedzi mojego motelu.
Ten krótki kawałek z pod jednego motelu do drugiego panicznie bałam się przejść. Co chwilę wydawało mi się, że coś słyszę albo że kogoś widzę.
To tylko urojenia.
Michael nie wie gdzie mieszkam i raczej nie dostałby się tak szybko tutaj, prawda?
Weszłam do pokoju i tak jak się mogłam spodziewać nie zastałam nikogo. Skłamałam Sophii, że moja przyjaciółka będzie w środku, ponieważ chciałam zostać sama. Nie chciałam by ktoś siedział ze mną i się niepotrzebnie nade mną użalał.
Ściągnęłam buty i położyłam się na łóżko. Usłyszałam dźwięk nadchodzącego smsa. Odczytałam go.

Dorwę cię i wtedy się policzymy suko.

Nadawcą nie był nikt inny jak "książę z bajki."
Usunęłam go z kontaktów, wyłączyłam telefon i wyciągnęłam z niego baterię.
Nie mogę pojąć dlaczego Michael to zrobił. Przecież byliśmy parą, prędzej czy później doszłoby do stosunku, ale dzisiaj wyjątkowo nie miałam ochoty. Może i lepiej że tak się stało. Nawet nie chcę myśleć co by było gdybym się z nim przespała. Dalej byśmy żyli normalnie aż w końcu by mi coś zrobił? 
Wzdrygnęłam się.
Nie wyobrażałam sobie, że mogłam trafić na takiego człowieka. Nigdy, nawet w najgorszych koszmarach mi się nie śniły takie okropne osoby. 
Ciężko mi przetrawić myśl, że był ze mną po to by mnie wykorzystać. To jest takie nieprawdopodobne. Poznaliśmy się w kinie i to jeszcze przeze mnie. To ja to wszystko zaczęłam i teraz to ja cierpię. 
Nie wybaczę mu tego, że tak postąpił. Nie wybaczę mu tego, że chciał mnie wykorzystać. I z całego serca nienawidzę go za to, że dałam się mu oszukać. Dawał mi sygnały niejednokrotnie, że chciałby bliskości, ale sądziłam, że robi to bo mu na mnie zależy, bo mnie lubi... A tu taka niespodzianka. Wątpię w jego uczucia. Z resztą ani razu mi nie powiedział, że coś do mnie czuje. Ja mu też, ale to że tego nie powiedziałam nie znaczy, że nic nie czułam. A czułam, uwierzcie mi. Lubiłam go i to bardzo. Cieszyłam się na każde spotkanie z nim i liczyłam, że będzie ich coraz więcej i więcej... A teraz leżę na łóżku i płaczę i to nie dlatego, że zostałam oszukana, że ledwo co uniknęłam gwałtu, że przez jakiś czas byłam w związku z oszustem, tylko dlatego, że boli mnie serce. Właśnie ktoś je rozbił na dwa kawałki, które ciągle krwawią. 
Płaczę też dlatego, że przeraża mnie ten człowiek. Nie wyobrażam sobie wyjść teraz z motelu i iść samej po tym mieście.
Tak cholernie się go boję.

(...)

-Spokojnie kochanie jestem przy tobie. Spokojnie. -usłyszałam głos Liv
Nie wiem co się stało, ale Liv leżała przytulona do mnie i głaskała mnie po głowie
-Już dobrze -szeptała
Po chwili poczułam coś ciepłego na moich policzkach. Były to moje łzy.
-Co się stało?
-Sama nie wiem. Przyszłam z pracy, a ty płakałaś i wrzeszczałaś, że cię nie dorwie. Chyba ci się coś złego przyśniło. 
-Tak, całkiem możliwe

(...)

Następnego ranka nie miałam ochoty absolutnie na nic i całe szczęście, że Olivii nie było jak się obudziłam. Nawet nie miałam ochoty na jej towarzystwo. Zostawiła mi karteczkę, że musiała iść zastąpić koleżankę w pracy i że mam jej coś dobrego do jedzenia zrobić, bo wróci na obiad. Wysilę się i gdy nadejdzie pora zamówię chińszczyznę. Dziś przez cały dzień nie ruszam się z łóżka. Mam gdzieś absolutnie cały świat.
Nawet nie zauważyłam, że Liv poskładała mi telefon póki nie usłyszałam dźwięku smsa. Bałam się go podnieść i spojrzeć na wyświetlacz, ale zrobiłam to. Okazało się, że to był sms od Sophie.


Wszystko w porządku?

Jest o wiele lepiej niż wczoraj. Dziękuję

Odpisałam jej i po chwili usłyszałam, że znowu przyszedł do mnie sms. 

Minął ci już okres?


To pytanie trochę mnie zaskoczyło. Nie pasowało mi do mojej rozmowy z Sophie i miałam rację myśląc, że to nie ona to napisała. Napisał to bowiem ten gość który ją wykorzystał.

Mówiłam żebyś do mnie nie pisał, więc tego nie rób i wsadź sobie te swoje głupie teksty do tyłka.

Przepraszam okej? Nie wiedziałem, że to cię zrani. Chciałem jakoś rozładować napięcie pomiędzy nami, które jest od wczoraj absolutnie nie wiem dlaczego.

To się domyśl. 

Naprawdę?

Tak.

Nie odpowiedział, Sophie również.  
Leżałam w łóżku i zaczęłam porównywać siebie do Sophie. Wiem, że są to dwie zupełnie inne historie, ale mamy ze sobą coś wspólnego. Obie trafiłyśmy na nieodpowiednich facetów którzy nas wykorzystali. Czy to nie przykre?
Wtem ktoś zadzwonił do drzwi.
-Liv masz swoje kluczyki! Nie ruszam się z łóżka ani na krok.
Dzwonienie powtórzyło się.
-Przecież zakluczyłaś z rana.
I jeszcze raz.
Wstałam z łóżka wkurzona na Olivię, że nie chce jej się poszukać w torebce kluczyków i otworzyłam jej drzwi, ale zamiast niej w drzwiach ujrzałam faceta o imieniu Peter.

----
Ho ho ho! :)
To jednak nie był Bruno tak jak myślałyście, ale już za tydzień...
Chciałam Wam wstawić odcinek na Święta jako taki mały prezent ode mnie, ale stwierdziłam, że nie chcę przyczyniać się do tego byście w tak magiczne dni siedziały w telefonach. Chociaż raz do roku powinniśmy spędzić wspólnie z rodziną, bez telefonów kilka dni. Z resztą mi nie pasowałoby dodawanie Wam filmu, bo bym musiała trochę czasu spędzić przed laptopem na obróbce tego co napisałam, ale hm... Jeśli zobaczę masę pozytywnym i zachęcających mnie komentarzy pod tym odcinkiem to może za tydzień w niedzielę wstawię Wam aż dwa odcinki! :) Wszystko zależy od Was :*
Także no...
Wesołych Świąt!
PS. Mam nadzieję, że byłyście grzeczne w tym roku i że Mikołaj (Gwiazdor) przyjdzie do Was z masą prezentów :D

9 komentarzy:

  1. Bruno !
    Tęskniłam, hahh...<3
    Uhh, co za...Michael...ciężko mi nawet określić, która z sytuacji była gorsza...Sophie, czy Madi ? Obie okropne.
    Hahh, pytanie Bruna mnie rozwaliło !!
    Heh, prostolinijność...
    Czekam oczywiście na rozdział, ogromnie dziękuję za zrozumienie co do mnie, życzę wesołych, rodzinnych świąt ( nawet jeśli śnieg nie dopisze ) :D
    Udanego sylwestra i szczęśliwego wejścia w Nowy Rok.

    OdpowiedzUsuń
  2. Ps.
    Pozdrawiam gorąco, a odpowiadając zagadkowo na Twoje...nadzieję...
    Powiem w sekrecie, iż 3 stycznia znajdziecie i mnie prezent świąteczny.
    Wszystkiego Najlepszego !
    :*
    <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ooo. To się bardzo cieszę. Tak, zdecydowanie Bruno jest prostoliniowy :D hahaha. Jeszcze raz życzę wesołych świąt i udanego sylwestra :*

      Usuń
  3. Kurczę, ale się dzieje...
    Przerwałaś w takim momencie, umrę!
    Kocham ten blog, jest świetny!
    No.
    I życzę Ci duuużo weny, jak najwięcej wyświetleń no i obyś nas jak najcześciej zaskakiwała! Oraz oczywiście, jak to na Hoolie przystało: obyś w nadchodzącym roku miała przyjemność być na jego koncercie, czy też spełnić jakieś bardziej prywatne marzenie związane z naszym Seksownym Smokiem >;)
    Tradycyjnie: czekam na więcej!
    Wesołych :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję. Miło jest czytać o tym, że ktoś docenia ten trud włożony w napisanie odcinka. Cieszę się, że ulwiebiasz tego bloga tak samo jak ja. Jeszcze raz Wesołych Świąt!
      PS. Uwierz mi, że to są dopiero początki kiedy coś was zaskakuje. Im dalej będziemy brnąć w to opowiadanie tym bardziej bedziecie zaskoczone :)

      Usuń
  4. Cudo, cudo, cudo !
    Jak ja uwielbiam tu wpadać. Przez Twoją pierwszoosobową narrację czuję się Madi. Jakbym przeżywała sama ten cały koszmar z tym prostakiem!
    Jednak dobrze, że stało się to teraz, jak pisałaś. Lepiej tak niż po długich latach związku, z przypadku by się dowiedziała jaki jest naprawdę. Jeszcze te smsy z pogróżkami, co to ma być?
    Aaa, już myślałam,że w drzwiach stanie Bruno! :D Czekam niecierpliwie na kolejną część, potrafisz zaskakiwać !
    Koniecznie mnie informuj o nowościach!
    Wesołych Świąt. <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jak mi się miło czyta takie komentarze. Jaką ogromną radość sprawi mi to, że komuś podoba się mój odcinek. A jak jeszcze ktoś pisze, że niemal że czuje, że jest głównym bohaterem to już w ogóle się rozpływam. Dziękuję za to, że tu ponownie zajrzałaś i oczywiście będę Cię informować o kolejnych odcinkach. Jeszcze raz Wesołych Świąt!

      Usuń
  5. No nieźle :) Jak dobrze, że Madi nie dała mu swojego adresu bo wtedy to by było przesrane... Ale osobiście to ja bym też się cholernie bała wyjść z domu, bo jak wiadomo nawet w tak wielkim mieście jak Los Angeles los może spłatać takiego figla,że zamiast miliona innych osób natkniesz się akurat na tą, której unikasz... No chyba, że tylko ja tak mam xd :P
    Czy tylko misie wydaje, że Bruno nie miał jej adresu? Ciekawe skąd go miał? Oczywiście, gwiazdy wszystko mogą :D
    Tak więc życzę ci udanych, wesołych i rodzinnych świąt, odpoczynku i spełnienia marzeń :*
    Pozdrawiam i nie mogę się doczekać następnego odcinka :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O widzę, że dobrze kojarzysz fakty. Racja Bruno nie miał jej adresu, lecz wiadomo o tym będzie nieco więcej w kolejnym odcinku, więc już więcej nic nie piszę :D Także pozdrawiam i po raz kolejny życzę Wesołych Świąt!

      Usuń

Nawet jeśli nie wiesz co napisać zostaw po sobie chociaż kropkę żebym wiedziała, że jesteś :)