niedziela, 13 grudnia 2015

"Pożałujesz tego szmato!"

Po powrocie do domu opowiedziałam Liv dosłownie wszystko. Nie ominęłam żadnego szczegółu z rozmowy mojej i Sophii. Olivia podobnie jak ja była zaskoczona i co nie zdarza jej się zbyt często nie wiedziała co powiedzieć. Jedyne co udało jej się wydukać to dość dziwne pytanie.
-A co jeśli ona znowu skłamała?
Tej opcji nie brałam pod uwagę. Po co miałaby to robić? W sumie na samym początku też mnie okłamała, ale biorąc pod uwagę to co mi powiedziała wcale jej się nie zdziwiłam.
-Nie sądzę.
Liv nie dawała za wygraną.
-Skoro już raz była do tego zdolna to może teraz znowu to zrobiła.
-Ale po co?
No właśnie po co miałaby to robić. Przecież wiedziała, że uwierzyłam w jej pierwszą historię więc nie potrzebnie opowiadałaby mi drugą. To wszystko było totalnie bezsensu.
-Nie wiem.
Gdybym miała się dłużej nad tym rozwodzić może doszłabym do jakiegoś wniosku, lecz nie dane było mi to zrobić, bowiem dostałam smsa.

Co powiesz na wspólną kolację? 

Wiadomość od: Książę z bajki.

Kuszące.

W takim razie spotkajmy się u mnie o 18.

Pierwszy raz kiedy dostałam się do jego domu był przypadkiem. Jak z niego wychodziłam także nie skupiałam się na tym by zapamiętać drogę. Co więcej nawet nie pamiętam jak nazywa się ulica w której on mieszka. 

A może byś po mnie przyjechał? Wybacz, ale nie pamiętam gdzie mieszkasz.

Odpisał, że nie może, bo musi zrobić nam coś do jedzenia, ale za to podał mi adres, więc czeka mnie przejazd taksówką. 
Olivia od kilku minut w ogóle się nie odezwała. Była jakaś taka zamyślona. Gdy się spytałam czy coś się stało odpowiedziała, że nic. 
Nie mam pojęcia co się z nią dzieje, ale od kilku dni zachowuje się naprawdę dziwnie. Martwi mnie to, ale ona nie chce dać sobie pomóc. Mam nadzieję, że w końcu opowie mi o tym co ją gryzie i że razem się z tym uporamy.
Powiedziałam jej, że idę dzisiaj do Michaela. Miałam przez chwilę wyrzuty sumienia, bo nie chciałam zostawiać Liv samej, ale mnie uspokoiła i powiedziała, że idzie dzisiaj do pracy. Dobre i to. Ważne by nie siedziała sama w domu. Z resztą pracuje ze swoim chłopakiem, wiec i on ją pocieszy. Mam nadzieję, że to nie przez niego jest taka nieswoja. Chociaż po ich ostatnim spotkaniu nie wiem co mam o tym myśleć. W każdym bądź razie chciałabym wierzyć, że to tylko chwilowe złe samopoczucie i że za chwilę wszystko wróci do normy.
Olivia wyszła do pracy chwile przede mną, więc miałam całą łazienkę dla siebie. Jakby nie patrzeć idę na randkę, więc powinnam się jakoś wystroić. 
Ubrałam czarne błyszczące rurki, mój ulubiony biały crop top oraz złoty, świecący się kardigan. Do tego wzięłam czarną kopertówkę i wysokie czarne szpilki. Usta pomalowałam na czerwony kolor i zrobiłam delikatny makijaż oczu. No i teraz mogę już jechać. 
Zamówiłam taksówkę i po chwili pojawiła się pod moim motelem. Wsiadłam do niej i podałam kierowcy adres. Nie jechaliśmy długo, choć może to mi się tak wydawało, bo się zamyślałam. Zanim wysiadłam z taksówki zapłaciłam należytą sumę taksówkarzowi i przejrzałam się w lusterku.
-Milion dolców -powiedziałam do siebie.
Mężczyzna spojrzał się na mnie i się uśmiechnął. 
-Racja -powiedział -Wygląda pani olśniewająco.
Zarumieniłam się.
-Dziękuję.
Wysiadła z taksówki i ruszyłam w stronę domu Michaela. Zapukałam dwa razy do drzwi i otworzył mi mój przystojniak. Zanim mnie wpuścił do środka przez chwilę stał i patrzył się na mnie z otwartą buzią. 
Podeszłam do niego i go pocałowałam. Objął mnie i przedłużył pocałunek. Gdy się od niego odsunęłam zaśmiałam się, bo moja pomadka odbiła się wokół jego ust. Powiedziałam mu to i wtedy się wytarł. 
Wpuścił mnie do środka. 
Od ostatniej mojej wizyty tutaj nic się nie zmieniło poza zapachem, który pochodził z jego kuchni. Michael powiedział, że mam się rozgościć w salonie gdzie czekał specjalnie nakryty na tą okazję stolik. Na środku stał mały wazonik z jedną czerwoną różą. Obok znajdowało się czerwone wino. To wszystko wyglądało nieziemsko. Nie zapominając o zasłoniętych zasłonach i gdzieniegdzie odpalonych świecach. Romantycznie.
Po chwili dołączył do mnie Michael z daniem. Położył dwa talerze na stole i odsunął przede mną krzesło żebym mogła na nim usiąść. Zrobiłam to. Michael usiadł na swoim krześle na przeciwko mnie i zaczęliśmy jeść. Danie było nieziemskie. Spytałam się Michaela co to i mi odpowiedział, ale to była taka dziwna nazwa, że nie mogłam jej zrozumieć i się poddałam. Ważne, że dobrze smakowało.
Gdy skończyliśmy jeść Mich posprzątał po nas talerze, a do mnie przyszedł sms.

Czekam i czekam a ty się nie odzywasz. Kiedy się znowu spotkamy?

Sms od jakże nikogo innego jak samego Bruno Marsa. Fantastycznie.

Nigdy.

Nie lubię ukrywać złości. Zawsze staram się ją okazywać by dana osoba wiedziała, że się na nią gniewam i tak też jest teraz.

Co ty taka ostra? Zrobiłem ci coś?

Nie, ale mojej można by nawet powiedzieć, że w pewnym sensie przyjaciółce tak.

Nieważne. Nie pisz już do mnie.

Wyłączyłam telefon. 
Wkurzył mnie.
Może i nic złego teraz nie zrobił, ale mnie wkurzył.
Wszystko mi się przypomniało i od razu pogorszył mi się humor.
-Przepraszam, że tak długo, ale wolałem to teraz umyć, bo jakby zaschło to miałbym problem.
-Nic się nie stało. 
Chciałam by mój pogorszony humor nie odbił się na naszej randce, więc wysiliłam się na uśmiech.
-Chciałabyś coś obejrzeć?
-Jasne. 
Przenieśliśmy się na kanapę. Mich włączył telewizję i skakał z kanału na kanał aż w końcu znalazł coś wartego uwagi. Wtuliłam się w niego.
-O czym myślisz? -spytał
-O niczym.
-Na pewno o czymś myślisz, bo nie jesteś zainteresowana filmem.
-Ależ jestem.
Obrócił moją twarz w swoją stronę.
-Kłamiesz.
-No dobrze, wygrałeś. Wcale nie zainteresował mnie ten film.
Uśmiechnął się.
-A co mogę ci zaproponować żebyś nie siedziała i nie myślała o niebieskich migdałach?
-Nie wiem.
-Hmm...
Zbliżył swoją twarz do mojej i mnie pocałował. Po chwili przewróciliśmy się na kanapę. Michael leżał nade mną. Ciągle się całowaliśmy, a ręce Micha były coraz śmielsze. Jeździł nimi po mojej szyi, brzuchu i nogach. W pewnym momencie wsunął je pod crop top, a ja zrozumiałam, że nie chcę tego. Wyciągnęłam jego ręce spod mojej bluzki i przestaliśmy się całować.
-Co jest? -spytał.
-Nic, po prostu nie chcę.
-Ale Madi...
Zaczął całować moją szyję. Jego ręce znowu wślizgnęły się pod moją bluzkę. Po raz drugi je wyciągnęłam.
-Nie dzisiaj. -powiedziałam
Nie słuchał mnie. Nadal całował moją szyję i schodził coraz niżej. 
-Michael przestań -powiedziałam.
Wciąż mnie całował. 
-Przestań -krzyknęłam
Jego ręce znowu wślizgnęły się pod moją bluzkę. 
-Michael!
-Zamknij się -warknął
Nie wiem co się z nim stało, ale nie mogłam do niego przemówić. Zaczęłam się szamotać, ale zwalenie go ze mnie było nie lada problemem. Był o wiele bardziej umięśniony i cięższy ode mnie. 
-Przestań!
Nie mogłam się uwolnić z jego uścisku. Nie wiedziałam co zrobić. Całował mnie i macał coraz łapczywiej. Wykorzystałam okazję, że znowu całował okolicę mojej szyi i wbiłam mu paznokcie w oczy. Trzymałam je tak długo aż spadł z kanapy. Nie miałam czasu by zastanawiać się co się stanie jeśli się teraz stąd nie ruszę. Pośpiesznie wstałam i łapiąc po drodze kardigan i kopertówkę wybiegłam z domu. Zapomniałam o butach, ale nie były one czymś co bym żałowała, że nie mam. Z resztą przeszkadzałyby mi w biegu.
-Pożałujesz tego szmato!
Nie wiedziałam gdzie biec. Moja kiepska orientacja w terenie wcale nie stała się dla mnie łaskawsza i nic mi nie podpowiedziała. Biegłam przed siebie bojąc się obrócić. Nie chciałam wiedzieć czy za mną biegnie czy też nie. Chciałam oddalić się od tego domu. Od tego człowieka. Kim on jest? Kim on się stał? 
Płuca zaczęły mnie szczypać. Prosiły się o powietrze. Musiałam się zatrzymać. Już dłużej nie mogłam biec. Gdy to zrobiłam od razu usiadłam, bo moje nogi nie były w stanie mnie utrzymać. Rozkoszowałam się każdym nabranym do płuc tlenem. Pot zaczął spływać mi do oczu przez co nic nie widziałam. Wytarłam sobie twarz i wtedy zdałam sobie sprawę, że to nie był pot, lecz łzy. Płakałam. Bałam się, że zaraz do mnie podejdzie i mnie skrzywdzi, a ja nie zdolna do dalszego biegu nie będę w stanie nic zrobić. 
Nagle ktoś złapał mnie za barki.
Odsunęłam się jak najdalej mogłam i z łzami w oczach krzyknęłam:
-Zostaw mnie potworze! Zostaw! 
Uścisk się nie poluźnił, a ja bałam się podnieść oczy i zobaczyć kto mnie trzymał.


----------
Witam.
Wybaczcie, że tak późno, ale nie mam internetu od rana na laptopie i liczyłam, że mi wróci, ale tego nie zrobił. Strasznie nie lubię dodawać odcinków z telefonu, bo nie mogę zobaczyć jak to wszystko dokładnie wygląda, ale dzisiaj jestem zmuszona, więc jeśli będą jakieś błędy to was przepraszam.
Wracając do opowiadania kto się spodziewał takiego obrotu sytuacji? Lubcie/lubiłyście Michaela? 

4 komentarze:

  1. I znów zaskoczenie. Michael wydawał się raczej tą dobrą postacią, ale jak widać się pomyliłam. Jak on tak mógł zrobić? Biedna Madison, teraz będzie przez niego cierpieć. Ciekawi mnie zakończenie, kto trzyma Madi? Czy to Bruno? Nie każ długo czekać i wstawiaj jak najszybciej kolejny odcinek.
    Pozdrawiam i życzę masy weny ♥

    OdpowiedzUsuń
  2. No tego się po nim nie spodziewałam, a już go polubiłam.... ehhh ci faceci. Obstawiam, że tom osobą na końcu będzie Bruno :D XD
    No i kurde ciekawi mnie, co się dzieje z Liv, co ona tam ukrywa? Może jest w ciąży XD
    Dobra no to czekam na następny, pozdrawiam i zapraszam po 22 do mnie :*

    OdpowiedzUsuń
  3. Dzień doberek !
    Zaskoczenie ?!
    To mało powiedziane, co to w ogóle miało znaczyć ?! Szczerze...od początku nie przepadałam za Michaelem, ale nawet mi do głowy nie przyszło, iż jest z niego taki...dupek !
    Kto zatrzymał Madi ??
    Czyżby brązowooki jakimś cudem miał z tym coś wspòlnego ?? :D
    Właśnie i co z Liv ?
    Ohhh...czekam niecierpliwie na WIĘCEJ !
    I zapraszam do mnie, po południu !
    Pozdrawiam i weny życzę.
    :*
    <3

    OdpowiedzUsuń
  4. Kochana, Ty to umiesz akcje rozkręcić. No proszę! Ja lubiłam Michaela, ale teraz? Co on sobie wyobraża? Jak dziewczyna mówi nie to nie ma prawa nic robić!
    Czekam niecierpliwie!
    Zapraszam do siebie na 9 rozdział opowiadania. Jak na razie najdłuższy! Mam nadzieję, że równie ciekawy. :)
    www.magical-history.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń

Nawet jeśli nie wiesz co napisać zostaw po sobie chociaż kropkę żebym wiedziała, że jesteś :)