niedziela, 6 grudnia 2015

"Wtedy kłamałam"

Kolejne dni minęły bardzo szybko. Wróciłam do swojej "pracy". Teraz miałam o wiele bardziej utrudnione zadanie, bo już nie mogłam udawać, że robię zdjęcia okolicy. Teraz musiałam się naprawdę chować i robić z ukrycia te zdjęcia. Wiele mnie to kosztowało i nie mówię tu o pieniądzach, a o bólu całego ciała i duszy. Ból ciała był, ponieważ musiałam dość długo stać w dość niewygodnych pozycjach (uwiercie mi, że czyhanie na kogoś za dość niskimi krzakami, gdzie trzeba na pół klęczeć na pół stać przez kilka godzin nie jest zbyt dobre dla waszego ciała i co najważniejsze w ogóle nie jest wygodne), a ból duszy, ponieważ teraz czułam, że jeszcze bardziej to co robię jest niewłaściwe i że naruszam jego prywatność zwłaszcza, że tak jakby nie patrzeć ten osobnik jest moim znajomym.
Przyszedł także czas bym po raz kolejny poszła oddać zdjęcia Sophie oraz napiła się z nią kawy. Jestem ciekawa co ta kobieta może chcieć ode mnie. Może tak po prostu chce ze mną porozmawiać, a ja nie potrzebnie się tym zamartwiam. Z resztą to bez znaczenia. Właśnie idę w jej kierunku, a ona idzie w moim i dosłownie za chwilę się spotkamy.
-Cześć -powiedziałam na przywitanie
Sophie podeszła do mnie i mnie przytuliła.
-Dobrze cię widzieć - uśmiechnęła się -Chodź pokażę ci moją ulubioną kafejkę.
Zrobiłam to co mi kazała - poszłam za nią. Weszliśmy do jakiejś luksusowej kafejki gdzie nawet kelnerzy mieli ubrane droższe ciuchy ode mnie.
-Spokojnie, tu wszystko tylko wydaje się takie luksusowe. Tak naprawdę to ceny są całkiem normalne.
Gdy tylko spojrzałam w kartę menu to aż się przeraziłam. Tutaj kawa kosztowała tyle co w normalnej restauracji porządny obiad.
Nie wcale tu nie jest drogo -pomyślałam -ale coś czuję, że na wodzie się skończy.
-Są panie gotowe złożyć zamówienie? -spytał kelner
-Tak -odpowiedziała Sophia -Poproszę Latte Macchiato i Creme Brulee. A ty co bierzesz Madison?
-Ja chyba zostanę przy wodzie -oddałam menu kelnerowi i się uśmiechnęłam
-Oj nie wygłupiaj się -obróciła się w stronę kelnera -Dla tej pani to samo co dla mnie.
-Ale...
Uciszyła mnie.
-Spokojnie ja zapłacę.
-Tak mi głupio
-Przestań. -machnęła ręką -Lepiej pokaż mi zdjęcia
Podałam jej aparat z którym oczywiście nie rozstaje się nawet na krok. Włączyłam jej odpowiednie zdjęcie i powiedziałam który przycisk ma klikać żeby przewinąć do następnych.
-Jesteś niesamowita
Uśmiechnęłam się.
-Jak udało ci się to zrobić? -spytała
Na zdjęciu Bruno był z jakimiś mężczyznami i dwoma kobietami. Niby nic nadzwyczajnego w tym zdjęciu nie ma pomimo tego, że zostało zrobione z góry.
-A tu żeby cię nie zanudzać powiem ci tylko, że musiałam się nieźle natrudzić żeby wykonać to zdjęcie.
Choć może to nie jest takie nudne, lecz i tak nie chcę mi się tego opowiadać. Bynajmniej nie jej, bo Liv się już pochwaliłam.
Nie będę opisywać tego dnia od początku, bo tam faktycznie nic się nie działo. Akcja zaczęła się dopiero wtedy kiedy musiałam wsiąść w taksówkę i wytłumaczyć taksówkarzowi żeby śledził auto jadące przed nami. Kierowca nie chciał się zgodzić, bo jak on to powiedział "to nie jest jego praca". On jedynie ma zawieźć kogoś z punktu A do punktu B, gdzie musi znać szczegółowe położenie miejsca docelowego. Nie miałam czasu by się z nim użerać, ani żeby zmieniać taksówkę toteż zaproponowałam dwa razy większą kwotę i kierowca jakby od razu zmienił zdanie i nic nie marudząc ruszył w drogę. Gdy dojechaliśmy do celu (dwie ulice dalej niż Bruno żeby to nie było podejrzane) zapłaciłam kierowcy należną mu sumę razy dwa i biegiem ruszyłam przed siebie. Nie miałam zbyt wiele czasu, bo Bruno mógł w każdej chwili gdzieś pójść, lecz na całe szczęście dobiegłam w odpowiednim momencie by zobaczyć gdzie Bruno z dwoma mężczyznami się wybiera. Ruszyli w stronę jakiegoś pubu. Poszłam za nimi. Oczywiście nie dałam się złapać. Nie wiem czy to byli jego ochroniarze czy też nie, ale wyglądali na bardzo napakowanych mężczyzn i gdyby tylko dowiedzieli się co robię mój los mógłby być marny. Mniejsza o to. Szłam dalej za nimi póki się nie zatrzymali i nie doszły do nich jakieś kobiety. Potrzebowałam zdjęcia, ale nie mogłam go tak normalnie zrobić, bo nic mnie nie zasłaniało. Musiałam coś wymyślić. I wtedy zauważyłam go - ogromny budynek, jak się później okazało był to budynek mieszkalny. Szczęście w nieszczęściu. Weszłam do niego jak zwykły człowiek po czym wbiegłam po schodach na trzecie piętro i długo zastanawiając się w które drzwi powinnam zapukać w końcu podjęłam decyzję. Wybrałam te po prawej. Jak się później okazało był to dobry wybór. Najgorsze było to, że gdy drzwi się otworzyły nie wiedziałam co powiedzieć. W końcu coś wydukałam:
-W-w-wody...
Kobieta widząc to w jakim byłam stanie (spocona, walcząca o powietrze) wpuściła mnie do środka i poszła do kuchni po wodę. Miałam dosłownie cztery sekundy żeby wziąć się w garść i zrobić zdjęcie przez okno w którym doskonale było widać moje ofiary. Udało się. Zrobiłam zdjęcie. Kobieta wróciła ze szklanką wody i mi ją podała. Najgorsze było to, że później musiałam wytłumaczyć się kobiecie dlaczego ją naszłam. Niby kłamstwo nie służy, ale mówienie prawdy w tym przypadku też nie. Opowiedziałam jej historię o tym jak wydawało mi się jak ktoś mnie śledzi i gdy ten ktoś się do mnie zbliżył pobiegłam ile sił w nogach przed siebie licząc, że go zgubię. I tak też było. Bynajmniej w opowiadaniu. Na samym końcu upewniłam kobietę, że nic mi nie jest i że jak do tej pory tu nie przyszedł to może jedynie mi się wydawało, że ktoś mnie śledzi. Kobieta chciała zadzwonić po policję i ich o tym poinformować, ale jej zabroniłam. Powiedziałam, że sama się tym zajmę jak tylko stąd wyjdę. I wtedy mnie puściła, a ja oczywiście nie dotrzymałam obietnicy. Nie poinformowałam o tym policji.
-No cóż, ta praca wymaga poświęceń -powiedziała
Przeglądała dalej zdjęcia, a ja czekałam na deser i na to, że coś powie. W końcu się odezwała.
-Oby tak dalej, a zostaniesz milionerką -uśmiechnęła się
Wyciągnęła z torebeczki pieniądze i mi je dała.
-Nie mogę tego przyjąć -powiedziałam na widok 500 dolarów
-Oj przestań. Zasłużyłaś.
-Ale nie na tyle się umawiałyśmy.
Zirytowała się.
-Ale chcę być miła i dlatego dostajesz napiwki. Z resztą naprawdę mi pomagasz i chciałabym żebyś wiedziała iż jestem ci naprawdę wdzięczna.
Zrezygnowana opadłam głębiej w siedzenie.
-Okej wezmę to, ale niech to będzie ostatni raz. Strasznie głupio się czuję biorąc od ciebie tak duże kwoty.
-Dobrze -uśmiechnęła się
Kelner przyszedł i podał nam nasze zamówienia.
-Smacznego drogie panie
-Dziękujemy -odpowiedziała Sophia
Kelner zniknął nam z oczu, a ja postanowiłam spytać się Sophii o prawdziwy powód naszego spotkania.
-Domyślam się, że nie chciałaś się ze mną spotkać na typowe pogaduszki.
-Racja
-Tak więc...
Spojrzała na mnie. Jej mina już nie była taka wesoła jak wcześniej.
-Chciałabym ci powiedzieć prawdę.
-O co chodzi?
-Pamiętasz jak na naszym pierwszym spotkaniu opowiedziałam ci co pomiędzy mną, a Peterem zaszło?
-Pamiętam.
-Wtedy kłamałam.
Rozszerzyłam oczy. Kłamała?
-To znaczy nie do końca to było kłamstwo, ale jednak było. Bałam się, że jeśli powiem ci całą prawdę to mi nie pomożesz, a teraz znamy się nieco lepiej i mam nadzieję, że mnie zrozumiesz.
Nie wiedziałam co powiedzieć. Totalnie mnie zszokowała.
-Może zacznę od początku. Spotkałam Petera na imprezie mojego taty. Jest jakąś szychą i zorganizował przyjęcie dla innych takich jak on. Oczywiście musiał też pomyśleć o oprawie muzycznej. Postawił na Petera. Był on już od dawna znany jako Bruno Mars i brał dość sporo za występy, ale mój tatuś musiał się popisać i go wynajął. I właśnie tak to się zaczęło. Wszyscy zaproszeni przyszli na imprezę, Peter zaczął śpiewać. Dał niezłe show. I powiem ci szczerze, że podczas jednej ze swoich piosenek mnie zauroczył. Wiem, że to może zabrzmieć trochę infantylnie i może takie jest, ale uwierz mi, że wtedy poczułam coś do niego.
Przytaknęłam. Rozumiałam co mówi, bo przecież sama przez jeden gest albo go znielubiłam albo polubiłam.
-Miał przerwę. Zszedł ze sceny i podszedł do baru napić się drinka. Musiałam go poznać dlatego też podeszłam do niego i zaczęliśmy rozmawiać. Jego przerwa dobiegła końca, ale obiecał, że wróci za pół godziny. Czekałam, a on dotrzymał słowa. Nie wiem czemu to zrobiłam, ale dałam mu swój numer. On powiedział, że na razie go nie potrzebuje, ale i tak go sobie zapisał. Powiedział też, że kończy pracę za dwie godziny i że jak chce się z nim spotkać to mam na niego poczekać przed tym budynkiem i ja głupia czekałam.
Miałam wrażenie, że Sophia się zaraz rozpłaczę. Jej głos zaczął się trząść.
-Przyszedł tak jak obiecał. Poszliśmy na spacer, a potem zaczęliśmy się całować. Zaprosiłam go do siebie no i oczywiście poszliśmy.
Nie wydawało mi się, ona płakała. Przesiadałam się tak by siedzieć koło niej i ją przytuliłam.
-Zrobiliśmy to. I na drugi dzień też. I trzeciego i czwartego także. A kiedy dnia piątego do niego zadzwoniłam nie odebrał. W ciągu następnych tygodni gdy do niego dzwoniłam także nie odbierał. Zabawił się mną, a potem bez słowa mnie zostawił.
Ludzie wokół nas zaczęli zwracać na nas uwagę.
-Czego się gapicie! -krzyknęłam -Zajmijcie się swoimi talerzami!
Obrócili się. I znowu na sali zostałam tylko ja i Sophia.
-Rozumiesz to? Byłam dla niego jakąś zabawką.
-Ci... -uciszyłam ją -Nie wiem co powiedzieć. Nie spodziewałam się, że jest takim draniem.
-Uwierz mi, że raczej nikt się tego nie spodziewał.
Zrobiło mi się jej żal. Ta wersja jest naprawdę o wiele gorsza niż ta którą przedstawiła mi na naszym pierwszym spotkaniu. Rozumiem czemu od razu nie powiedziała prawdy. Bała się, że uznam ją za nienormalną.
-A czemu wtedy płakałaś? To znaczy wtedy kiedy się pierwszy raz spotkałyśmy.
-Bo go zobaczyłam. Chciałam do niego podejść i mu wygarnąć, ale po chwili zobaczyłam, że dołączyła do niego jakaś kobieta i wtedy nie wytrzymałam i się popłakałam.
-Tak mi przykro.
Po jakimś czasie Sophia się ogarnęła. Rozmawiałyśmy jeszcze o wielu sprawach, ale zbytnio się na tym nie skupiałam. Zaczęłam myśleć o Brunie i o tym, że o mało co mu uwierzyłam w to, że jest porządnym facetem. Poczułam do niego pewnego rodzaju nienawiść i obrzydzenie. Jak można być tak okropnym człowiekiem?
Tak się na niego wkurzyłam, że nie odpuściłam sobie dzisiaj śledzenia go i zrobiłam mu około 10 fotek.
Jeszcze pożałuje tego, że jest takim dupkiem.


-----
Witam :)
Kolejny odcineczek jest.
Jak wam się podoba?
Mogę się założyć, że nie tego się spodziewaliście, ale to chyba dobrze, że was zaskoczyłam, no nie?
Wy także mnie zaskoczyliście. Na blogu ostatnimi czasy wybiło 1000 wyświetleń. Dziękuję wam bardzo za nie :*

5 komentarzy:

  1. Ojejku, Bruno, jak mogłeś? :(
    Kurde to strasznie smutne.... Ale mnie zaskoczyłaś ;) :D
    Ciekawe jak teraz Madi będzie zawistna, bo wydaje mi się po ostatnich słowach, że to będzie znowu taka nienawiść.
    Życzę dużo weny i pozdrawiam :*
    Ps.Zapraszam do mnie na #9
    http://runawayrunawayrunawaybaby.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  2. No nie !
    A wszystko było na tak dobrej drodze...uhh !
    Biedna Sophia, to boli, gdy coś do kogoś poczujesz, a ten ktoś po prostu się Tobą zabawi.;(
    Mars, strzeż się !
    Czekam niecierpliwie na WIĘCEJ !!! <3<3
    I zapraszam do mnie.
    :*
    Ps. I co ja mam Ci tutaj krytykować, dziewczyno ?
    <3

    OdpowiedzUsuń
  3. No i odwiedziłam Twojego bloga! Piszesz naprawdę super. Polubiłam Sophie. Złamane serce to najgorszy ból świata. :(
    Widzę ostatnio, że panuje jakaś moda na opowiadania z Bruno Marsem. Nigdy nie spotkałam się z takimi opowiadaniami, a w ostatnim czasie co chwilę to widzę! :) Ale jest to oczywiście jak najbardziej na tak, fajnie zobaczyć inne oblicza opowiadań w blogosferze! :)
    Na pewno będę Cię odwiedzać, pisz szybko kolejny odcinek!

    www.magical-history.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jejku nie spodziewałam się, że tak szybko mnie odwiedzisz. Jestem w pozytywnym szoku. Haha. Może to i nie moda na opowiadania o Brunie, ale coś czuję, że większość Hooligans poczuła wenę twórczą i dlatego jest teraz tyle blogów o nim <3

      Usuń
  4. No to się porobiło, aż nie mogę się doczekać dalszego rozwoju akcji. Szkoda mi Sophie i myślę, że Bruno znowu zostanie znienawidzony przez Madison xD No nic, pozostaje mi czekać na next.
    Pozdrawiam i dużo weny ♥

    OdpowiedzUsuń

Nawet jeśli nie wiesz co napisać zostaw po sobie chociaż kropkę żebym wiedziała, że jesteś :)