niedziela, 13 marca 2016

"Obiecuję, że jutro będzie lepsze"

Bruno odwiózł mnie do motelu. Musiałam mu podać dokładny adres, bo przecież się przeprowadziłam, a on jeszcze nie był u mnie. Zatrzymał się przed bramą.
-To przeze mnie prawda?
Skinęłam głową.
-Przepraszam.
Już dawno przestałam płakać, ale czułam, że gdy tylko otworzę usta i cokolwiek powiem na wierzch znowu wypłyną łzy.
-Jutro -złapał mnie za podbródek -Obiecuję, że jutro będzie lepsze.
Uwierzyłam mu.
Nie chciałam, ale to zrobiłam.
Moje serce zmęczone od tego ciągłego oszukiwania siebie chciało w końcu zrzucić z siebie tę okropną odpowiedzialność i móc powiedzieć co czuje. Móc wyznać prawdę.
Zakochałam się w panie, panie Mars
Jednak to jeszcze nie ta chwila.
Poczekaj do jutra.
Tak więc nowa obietnica.
Jutro.
Wszystko się ułoży, obiecuje.
Jutro.

(...)

Dokładnie słyszałam kiedy Liv wróciła z pracy. Słyszałam też jak sprawdza czy śpię, jak je, jak się myje i ponownie sprawdza czy śpię. Potem słyszałam jej ciche pochrapywanie i w końcu nieszczęsny budzik informujący, że czas do pracy.
Że dziś jest jutro.
Całą noc nie spałam i myślałam o tym co się wydarzyło i co się wydarzy. Chciałam się związać z Brunem i teraz kiedy jest ku temu okazja nie wiem czy to właściwe rozwiązanie. Jestem w nim po uszy zakochana i to może właśnie dlatego się tak boję. Nie chcę cierpieć. Już raz myślałam, że go straciłam i strasznie mnie to bolało i nie wiem czy drugi raz dałabym sobie z tym radę.

"Księżniczka gotowa na wypad na miasto?"

"Nie za bardzo. Kiepsko się czuję"

"W takim razie wracaj do zdrowia i do usłyszenia :*"

Holder. Jedyna osoba, która mam wrażenia w stu procentach mnie rozumie. Choć Liv jest moją przyjaciółką nie dogaduję się z nią tak dobrze jak z niedawno poznanym mężczyzną. Opowiedziałam mu historię z Brunem i mi doradził. W sumie teraz też go potrzebuję.

"Jednak czuję się lepiej. Może kawa?"

"Haha. Wiedzę, że dość szybko wyzdrowiałaś. Tak, kawa brzmi fantastycznie."

Tak więc poszłam ubrać się w jakieś wygodne ciuchy i umyć twarz. Postanowiłam się nie malować. Jakoś nie miałam ochoty do bycia piękną. Tak jak to zwykle robimy wyszłam przed motel i czekałam na taksówkę którą miał po mnie przyjechać Holder. I oto on! Wsiadałam do taksówki i się z nim przywitałam.
-Wyglądasz jakoś tak inaczej -powiedział na przywitanie
-Ale nadal pięknie? -spytałam
-Może jeśli zamknę oczy -dałam mu kuksańca w bok -No dobra no. Tylko żartowałem.
Taksówka ruszyła.
Po chwili zatrzymaliśmy się przed jakąś kafejką do której się udaliśmy.
-Tak, więc czy jest jakiś powód dla którego chciałeś porwać mnie dzisiaj na miasto?
-A czy musi być jakiś powód?
Uśmiechnęłam się.
-Skoro ty go nie masz to może ja zacznę mówić.
Opowiedziałam mu z najdrobniejszymi szczegółami cały wczorajszy dzień. Oczywiście cały czas posługiwałam się imieniem Peter żeby nie budzić podejrzeń. W każdym bądź razie w którymś momencie poleciała mi łza po policzku.
Tylko jedna.
Zwiastująca lepsze jutro.
Lepsze dziś.
Holder się uśmiechnął. Starł kciukiem łzę z mojego policzka i powiedział, że od samego początku wiedział, że to tak się skończy. Wiedział, że prędzej czy później Peter pęknie i do mnie wróci. Tylko, że to ja wykonałam ten krok. Niemniej jednak to on wczoraj podjął decyzję.
-A co jeśli zmieni zdanie? -nagle na myśl przyszło mi to pytanie.
O ile wczoraj ta decyzja została podjęta pod wpływem czasu, emocji i świadomości, że to może być nasze ostatnie spotkanie o tyle później miał czas by zmienić zdanie i co gorsze dzisiaj przyjeżdża jego dziewczyna i jeśli go omota to może być już po mnie.
-Jeśli cię kocha to tego nie zrobi.
-Tylko, że ja właśnie nie wiem czy mnie kocha.
-Gdyby tak nie było to by cię nie wybrał
Masło maślane. Jeśli mnie kocha to mnie wybiera. Jeśli mnie wybiera to mnie kocha. A jeśli bardziej kocha Jessice? Przecież u niej panuje ta sama zasada. Jeśli ją kocha to ją wybierze.
-Nie wierzę, że dałam się w coś takiego wplątać. W życiu nie pomyślałabym, że odbije komuś chłopaka. A najlepsze w tym wszystkim jest to, że nie robiłam tego świadomie.
Miałam ochotę wybuchnąć śmiechem z absurdalności tej sytuacji. Odbić komuś chłopaka i to nieświadomie.
I teraz zrobiło mi się jej szkoda. Przecież to ta kobieta była z nim przez tak długi okres czasu. To jej mówił, że ją kocha. To z nią spał i to koło niej budził się z rana. To ona mogła być nazywana panią Mars czy też panią Hernandez.
Jestem okrutnym człowiekiem.
-Holder?
-Tak?
-Jak ja spojrzę tej kobiecie w oczy?
-Wątpię żebyś musiała to robić.
-A co jeśli...
-Mam być z tobą szczery? -kiwnęłam głową -Twój przyszły partner właśnie idzie złamać jej serce. Wątpię by chciała w przyszłości się na niego natknąć. Raczej ucieknie stąd jak najdalej się da.
Miejmy nadzieję.
-W każdym bądź razie LA jest tak wielkie, że to naprawdę musiałby nastąpić cud żebyście się przypadkiem spotkały -skwitował.
-Racja...

(...)

Do domu wróciłam pięć minut przed Olivią. 
-A co moja ukochana przyjaciółeczka robiła przez cały dzień? -zagadnęła od razu jak przekroczyła próg domu. 
Nie wiem skąd u niej tyle czułości w pytaniu, ale właśnie jej w tym momencie potrzebowałam.
Jest już 6 wieczorem, a on nadal nie dał mi znać.
Podeszłam do Olivii i mocno się do niej przytuliłam.
-O, czyżbyś się stęskniła.
-I to nawet nie wiesz jak.
Ściskałam ją tak mocno, że aż brakowało jej tchu. Kiedy udało jej się wymknąć spod mojego uścisku spytana co się stało opowiedziałam jej całą historię. Nie wspomniałam tylko o tym, że Holder dowiedział się o tym przed nią, bo by mnie chyba zabiła.
-I nadal nie daje znać -zakończyłam
-Może jest zajęty.
Albo może zmienił zdanie.
-Tak...
-Nie przejmuj się na pewno się odezwie.
Minęła siódma, ósma i dziewiąta. Nie odezwał się. Wzięłam długi prysznic. Miał mnie uspokoić tymczasem jeszcze bardziej zaczęłam się martwić.
Do jedenastej rozmawiałam z Liv o wszystkim tylko nie o nim i przez jakiś czas udało mi się nie myśleć na ten temat, ale później Liv poszła się myć i spać, a ja leżałam i czekałam. Czekałam jak głupia do północy, a kiedy wiadomość nie przyszła wiedziałam co to może oznaczać. Poprawka, wiedziałam co to oznacza.
Koniec.
Łza zleciała mi po policzku, ale nie płakałam. Uwierzyłam w coś co było praktycznie nie możliwe do spełnienia. Cóż, przykro mi Madison, że znowu cię w to wpakowałam. Wybacz mi.
Zamknęłam oczy i co zrobiłam?
Uśmiechnęłam się.
Wybaczyłam sobie.
Jakby nie było to wczoraj chociaż przez chwilę czułam, że komuś na mnie zależy. Było wspaniale. Co prawda krótko, ale nadal wspaniale.
Z taką myślą powoli odchodziłam w objęcia Morfeusza. Powoli także od nich uciekałam. Nie wiedziałam czy ten dźwięk mi się przyśnił czy też nie, ale chciałam sprawdzić. Musiałam zobaczyć. Sięgnęłam po telefon i go odblokowałam.
JEST!

"Spóźniłem się. Już nie jest jutro, a pojutrze. Przepraszam. Wiem, że jest sporo po północy i pewnie już śpisz, ale kiedy odczytasz tą wiadomość i zobaczysz o której ci ją wysłałem może mi wybaczysz. To nie tak, że o tobie nie myślałem przez cały dzień, bo uwierz mi, że robiłem to niemal bez przerwy i ile razy chciałem do ciebie napisać czy zadzwonić. Głowa mała... W każdym bądź razie nie mogłem. Nie kiedy nie załatwiłem sprawy do końca. Nie sądziłem, że to wszystko się tak przedłuży. Przepraszam. Teraz piszę do ciebie by powiedzieć ci, że już nic nie stoi nam na drodze. O ile w ogóle jeszcze chcesz się ze mną spotykać. Mam nadzieję, że tak. Ja chcę. I to bardzo. Chyba jeszcze niczego bardziej nie pragnąłem. Chcę byś teraz znalazła się blisko i bym mógł cię przytulić. Chciałbym ci powiedzieć ile dla mnie znaczysz i przede wszystkim chciałbym cię pocałować. Może jutro sobie na to zasłużę? Kto wie. Niemniej jednak musimy się jutro zobaczyć. Jeśli ty też tak uważasz to wpadnij do studia. Będę czekał. Bruno. Twój Bruno."

A jednak.



------
Hej :)
Jak tam u was?
Co sądzicie o odcinku? Koniecznie dajcie mi znać. 

3 komentarze:

  1. Muszę przyznać, że mnie wzruszył. "Bruno. Twój Bruno". Mam nadzieję, że teraz Madi będzie naprawdę szczęśliwa z Marsem oczywiście. No bo jakżeby inaczej? Pozdrawiam i czekam na następny :) ♥

    OdpowiedzUsuń
  2. Niesamowity !!!!!!!!
    Szczerze z biegiem rozdziału naszły mnie wątpliwości, ale ta jego wiadomość była taka cudowna !! <3 Cały rozdział jest niesamowity, a przez to PROSZĘ, PROSZĘ , PROSZĘ nie każ mi czekać nwzbyt długo na więcej !
    Pozdrawiam gorąco, czekam niecierpliwie i miłego tygodnia życzę !
    :*
    <3

    OdpowiedzUsuń
  3. Jak zwykle odcinek cudowny! *_* Bruno mnie ciągle zaskakuje i raz jestem nim mega zawiedziona, a zaraz potem łapie mnie za serce i go uwielbiam!
    Bardzo dynamiczna postać. Ja od siebie życzę Madi wszystkiego dobrego, bo naprawdę zasłużyła w końcu na szczęście. <3
    Zapraszam do siebie na rozdział 16! :*

    OdpowiedzUsuń

Nawet jeśli nie wiesz co napisać zostaw po sobie chociaż kropkę żebym wiedziała, że jesteś :)