niedziela, 6 marca 2016

"Pan Mars nie chce pani widzieć"

Minął tydzień. Liv nadal nie zmieniła nic w swoim życiu. Spotyka się z Nathanielem i nie wyznała mu jeszcze prawdy. Już nie jestem na nią zła. Dałam jej wolną rękę i powiedziałam, że może robić co chce. Między nami także wszystko wróciło do najlepszego porządku. Nawet mogę powiedzieć, że się jeszcze bardziej zbliżyłyśmy. W ciągu tych siedmiu dni spędziłyśmy ze sobą bardzo dużo czasu. Co chwilę gdzieś wychodziłyśmy i pogłębiałyśmy znajomości z Holderem i jego ekipą. Już w większości zapamiętałam ich imiona. Jednak jak można było się spodziewać to Steve najbardziej utkwił mi w pamięci. Liv i Holder stali się jeszcze bliższymi przyjaciółmi niż ja z Holderem. Cieszy mnie ten układ. Cała nasza trójka dobrze czuje się w sowim towarzystwie i liczę, że zostanie tak na długo. Ostatnio nawet zwierzyłam się Holderowi i opowiedziałam swoją historię z Brunem, jednak musiałam zmienić jego imię, bo uważałam, że raczej by mi nie uwierzył. To znaczy w sumie nie zmieniłam, bo powiedziałam, że ma na imię Peter. Jeśli jednak o nim mowa to nie mam zbyt dobrych wieści, a nawet mogłabym powiedzieć, że są one złe. Od dziewięciu dni nie mam z nim żadnego kontaktu. Pisałam do niego codziennie rano i wieczorem sms, ale zanim wcisnęłam wyślij skasowałam wiadomość. To nie ja powinnam była pierwsza się odzywać. Zdałam sobie sprawę, że jeśli zechce się ze mną spotkać to napisze i ja głupia czekałam. Czekałam pieprzone osiem dni i nie dostałam żadnej wiadomości. A kiedy wczoraj zdałam sobie sprawę, że już nie mam na co czekać usunęłam jego numer telefonu. Nie zrobiłam tego ani w przypływie gniewu, ani w przypływie smutku, po prostu wzięłam telefon do ręki i wiedząc, że to już jest koniec pozbyłam się śladu po nim. Niemniej jednak przez te osiem dni codziennie wieczorem płakałam do poduszki, wtedy Liv przychodziła do mnie i mówiła, że wszystko będzie dobrze. Przytulała i pocieszała, a ja jej wierzyłam. Jednak wczoraj rozmyślając nad wszystkim zdałam sobie sprawę, że tak nie będzie i że nie ma powodu by się oszukiwać. Nie wiem czemu mnie nie chce znać, ale ja nie mam zamiaru pchać się na siłę do jego życia. Najtrudniejsze było usunąć nasze pierwsze i jedyne zdjęcie. Wzięłam aparat do ręki i przeglądając wszystkie zdjęcia natrafiłam na moje i Bruna zdjęcie z koncertu. Wtedy stała koło mnie Liv.
-Pamiętam to. -powiedziała -Tak bardzo go nie lubiłaś, że nawet nie chciałaś koło niego stanąć, a on cóż jeszcze wtedy...
-Jeszcze wtedy chciał żebym była dla niego kimś ważnym
I znowu się wtedy popłakałam.
-Nie jest ciebie wart
-Albo to ja nie jestem jego warta
Teraz wiem, że to jest prawda. Oboje nie jesteśmy siebie warci. Z resztą jesteśmy z dwóch różnych środowisk. On jest gwiazdą, a ja zwykłą turystką.
Zapomniałabym o najważniejszym. Żeby ukrócić mój ból Liv postanowiła, że się przeprowadzimy. Wyniosłyśmy się do innego motelu, lecz był on położony około 30 kilometrów od naszego poprzedniego. Skoro zrywamy z przeszłością to musimy to zrobić od podstaw, a nią akurat był motel.
-Za pięć minut wychodzimy! -krzyknęła Liv i tym samym wyrwała mnie z zamyśleń.
-Przypominam, że to ja na ciebie czekam nie ty na mnie.
Wyszła z łazienki i się uśmiechnęła.
-Racja. Poczekaj muszę jeszcze zęby umyć.
-Spokojnie, nigdzie się bez ciebie nie wybieram.
Po chwili Liv wyszła z łazienki. Miałyśmy się ubrać na luzie, tak bynajmniej powiedział Holder, który czekał na nas w aucie. Ubrałyśmy się w dresy i ruszyłyśmy w jego kierunku. Zaśmiał się gdy wsiadłyśmy do auta.
-Nie to miałem na myśli luźno, ale dobrze jedźmy już. -skwitował
Przez całą drogę próbowałyśmy się z Liv dowiedzieć gdzie nas zabiera, a on jedynie rzekł, że to będzie długa podróż i żebyśmy się lepiej zdrzemnęły, co też uczyniłyśmy. Holder obudził nas na miejscu.
-Wstawać śpiochy! -ryknął
Tak wysoko podskoczyłyśmy, że omal ni walnęłyśmy się o poddasze.
-Jeszcze raz zrobisz coś takiego a obiecuje ci, że zaszyje te twoje śliczne usteczka i już nigdy się do nikogo nie odezwiesz.
Jak już pewnie wszyscy wiedzą Liv kocha spać i najbardziej nienawidzili ludzi, którzy budzą ją z tego stanu. Pierwsze co robi po takim czymś to wyzywa ludzi albo im grozi.
Holder zrobił duże oczy i odszedł na pól metra od auta.
-Wybacz nie chciałem
-Nie przejmuj się -powiedziałam -Ona tak ma
Wysiadłam z auta i pomogłam z tym samym Liv.
-Gdzie my do jasnej cholery jesteśmy? -spytała się Liv zaraz po otwarciu oczu.
-Witajcie w moim świecie. -powiedział i omiótł rękoma cały otaczający nas krajobraz.
Byliśmy na jakiejś farmie, choć może nie koniecznie była to farma. Sama nie wiem. W każdym bądź razie znajdowało się tam dużo koni i siana.
-Tylko mi nie mów, że zabrałeś nas taki kawał po to by pokazać nam konie -zaczęła Liv
-Jeśli to miał być ten twój genialny pomysł na wypad to chyba ci się nie udał -dodałam
-Wy ciągle narzekacie. Nawet nie dałyście szansy mi powiedzieć o co chodzi.
-Tak więc słuchamy -powiedziałam
-Będziemy jeździć na koniach
-Ty chyba sobie żartujesz -powiedziała Olivia.
-Nie, to nie jest żart.
-Ale my nie potrafimy jeździć na koniach -powiedziałam
-To was nauczę.
-Nie jestem tego taka pewna -dodałam
-No dawać, zachowujecie się jak stare babcie.
Po dość długich namowach poszłyśmy razem z nim do stajni i wyprowadziliśmy jednego konia na którym Holder pokazałam nam jak się jeździ. Dał cenne wskazówki po czym sam wskoczył na zwierze i zrobił na nim kilka rundek. Następnie przyszła kolej na mnie. Holder pomógł mi wsiąść na konia i gdy poczułam się pewnie powoli ruszyliśmy. Holder szedł z przodu i prowadził go, a Liv szła z boku i przyglądała się wszystkiemu. Muszę przyznać, że było to fantastyczne uczucie i zrobiłam kilka kółek. Jeśli jutro jakimś cudem wstanę z łóżka i nie będzie boleć mnie tyłek to podziękuje Holderowi za ten wyjazd. Jazda Liv nie wyglądała gorzej od mojej. Z początku Liv bała się wejść i przez to straciliśmy dużo czasu, ale po dość długiej zachęcie wsiadła na konia i ruszyła. Zrobiła chyba nawet więcej kółek ode mnie i jej także podobało się to doznanie. Na koniec popatrzałyśmy jak Holder jeździ na koniu i omal nam szczęki nie opadły gdy zobaczyłyśmy co on potrafi robić. Później poszliśmy coś zjeść. Każdy z nas zjadł dwie porcje obiadu jaki nam zaserwowano. Oczywiście było to spowodowane dość długą trasą i jeżdżeniem na koniu. Po krótkim odpoczynku ruszyliśmy z powrotem do LA. I od razu po przekroczeniu progu motelu poszłyśmy spać.

(...)

-Jeszcze nigdy mnie tak pośladki nie bolały -narzekała Liv
-Oj przestań, było warto
-Nie twierdzę, że nie, ale skutki tego mogłyby być nieco łagodniejsze.
-Maruda.
-Wiesz co dzisiaj jest za dzień? -spytała
-Nie mam pojęcia.
-Dzień w którym można składać wnioski do twojej uczelni -powiedziała
Niemalże spadłam z krzesła kiedy to usłyszałam. Tak długo czekałam na ten dzień, że niemal o nim zapomniałam.
-Odpalaj laptopa -powiedziałam
-Madi muszę cie zmartwić, ale my nie mamy laptopa
-Fuck!
Uderzyła mnie rzeczywistość. Poszłam do łazienki i ubrałam się w jakieś ciuchy po czym ruszyłam do najbliższej kafejki internetowej. Liv musiała wyjść, więc odprowadziła mnie kawałek. Stąd Liv ma jakieś pięć minut drogi do pracy, więc chodzi spokojnie na pieszo.
-Okej, to tutaj poradzisz sobie? -spytała kiedy stanęłyśmy przed budynkiem w którym miałam wypełnić formularz i wysłać go szkoły marzeń.
-Jasne -uśmiechnęłam się -A ty idź już bo się spóźnisz.
-Okej, okej.
-Pa -rzuciłam i weszłam do środka.
Podeszłam do pierwszego lepszego komputera i go włączyłam, później zalogowałam się na odpowiednią stronę i wypełniłam wniosek. Siedziałam jakieś pięć minut i co chwilę sprawdzałam czy wszystko dobrze wypełniłam i jak zdałam sobie sprawę, że wszystko jest okej kliknęłam przycisk "wyślij". Następnie musiałam zalogować się na pocztę i potwierdzić, że to naprawdę ja złożyłam ten wniosek i kiedy to zrobiłam przekierowało mnie na inną stronę, a po wyłączeniu jej zostałam z powrotem przekierowana na pocztę na której sprawdziłam najświeższe wiadomości i po chwili się z niej wylogowałam. Otworzyła mi się strona z portalem plotkarskim i kiedy chciałam ją wyłączać zobaczyłam dość ciekawy artykuł. Wiedziałam żeby tego nie robić i nie klikać w niego, ale pomimo mojego wewnętrznego sprzeciwu zrobiłam to. Jednak to co tam przeczytałam i zobaczyłam przeszło moje najśmielsze oczekiwania. Wyłączyłam tą stronę i rzuciłam pieniądze na stół po czym wybiegłam z kafejki i złapałam pierwszą lepszą taksówkę którą udałam się pod tak dobrze znany mi adres. Taksówkarz dość dziwnie się na mnie patrzył kiedy co chwilę pochlipywałam. Z moich oczu wydobył się wodospad łez dopiero przed samym budynkiem. Zapłaciłam kierowcy należytą mu sumę i pędem ruszyłam w kierunku studia. Przy drzwiach jak zwykle stało dwóch goryli i na mój widok zasłonili mi drzwi. To mnie jeszcze bardziej dobiło.
Wzięłam głęboki wdech i pomimo, że łzy spływały mi po policzkach powiedziałam:
-Moglibyście się odsunąć?
-Przykro mi, ale pan Mars zabronił nam panią wpuszczać.
Szczęka niemal opadła mi do ziemi
-Że co proszę?
-Pan Mars nie chce pani widzieć -powtórzył się ochroniarz
Wbiegłam w ochroniarzy, ale ani drgnęli. Jeden z nich złapał mnie za ramiona i odstawił jakieś cztery metry od drzwi.
Popatrzyłam się na nich, potem omiotłam wzrokiem cały budynek i zdałam sobie sprawę, że byłam tak blisko niego, a jednak nie mogłam nic zrobić. Moje serce biło szybciej, ale jednocześnie bardziej cierpiało. Jednak nie da się w tak krótkim czasie pozbyć tak gorącego uczucia.
Rozpłakałam się jeszcze bardziej i nie chcąc dłużej znosić wzroku ochroniarzy przekazałam im wiadomość.
-Powiedzcie swojemu szefowi, że jeżeli nie spotka się dzisiaj ze mną o 4 w "Stop Cafe" to naopowiadam takich głupot prasie, że chyba do końca życia nie będzie wstanie się ze wszystkiego wytłumaczyć.
Zaraz po tym odeszłam i zniknęłam za kilkoma budynkami pogrążona w myślach, zapłakana i błagająca o oddech, bo ten już mi się skończył.


----
Witam :)
Jak podobał wam się odcinek?
Co sądzicie o końcówce? Domyślacie się o co chodzi? Kurczę, chciałabym poznać waszą opinie na temat tego co się tam znajduję, ale jeśli ktoś naprawdę zgadnie to mógłby się to okazać spojler, więc zróbmy tak, że pod kolejnym odcinkiem (wtedy już wszystko będzie jasne) napiszecie mi czy dobrze myślałyście, okej?
I kolejna sprawa. Pamiętacie jak mówiłam wam o cytatach? Jeśli tak to dobrze, a jeśli nie to chodzi o to by w komentarzu napisać cytat ze swojego bloga, bloga który czytacie, piosenki, książki czy też innych źródeł i przy okazji napisać kto coś takiego wymyślił, a ja umieszczę to po prawej stronie bloga w specjalnym miejscu. Tak więc do roboty moje drogie.
PS. Nie obrażę się jak tych cytatów napiszecie mega duuuużo <3

1 komentarz:

  1. Komentuję dopiero dzisiaj, ale jak to mówią 'lepiej późno niż wcale' także jestem. Strasznie jestem ciekawa co wywołało takie emocje u Madi i jaki ma to związek z Brunem. Naprawdę nie potrafię się już doczekać następnego odcineczka i dowiedzenia się o co chodzi. Także pozdrawiam i czekam z niecierpliwością ♥ :*

    OdpowiedzUsuń

Nawet jeśli nie wiesz co napisać zostaw po sobie chociaż kropkę żebym wiedziała, że jesteś :)