-Chciałabym
powiedzieć, że to słodkie, że tyle dla ciebie zrobił, ale nie oszukujmy się, to
pod żadnym względem takie nie jest. Choć jesteś moją przyjaciółką i wybaczam ci
to, że rozbiłaś cudzy związek śmiem twierdzić, że to było okropne. Nie obwiniam
cię za to, bo wiem, że zrobiłaś to nieświadomie, ale Bruno ma u mnie ogromnego
minusa.
-Tylko,
że on tego też nie planował –broniłam go
-Ale
jednak zrobił głupstwo i zniszczył to na co pracował przez tyle czasu. A nawet
i więcej, bo nie tylko zniszczył związek z tamtą, ale i początkowo przyjaźń z
tobą.
Skinęłam głową.
To
była czysta prawda.
-Wiem,
że nie jestem najlepszą osobą by was osądzać, a zwłaszcza jego, bo cóż ja
również mam coś za uszami, ale boje się, że jeśli był wstanie to zrobić raz to
za drugim razem może mu pójść o wiele łatwiej.
Chciałam
już coś powiedzieć, ale Liv mi przerwała.
-Po
prostu chcę byś na niego uważała, dobrze?
Przytaknęłam.
Nawet
się nie zastanawiałam nad słowami Olivii, przecież to on mnie wybrał, więc
czemu miałby zmienić później zadanie?
Ale
z drugiej strony czy tak samo nie czuła się Jessica na samym początku?
Za
dużo pytań. Czas spać.
(…)
Zobaczyłam
go za rogiem. Od razu ruszyłam w jego stronę. Przytuliłam się.
-Myliłeś
się. –zaczęłam –Jednak była całkiem spora szansa, że przez przypadek spotkam
się z jego byłą.
-Tak
w ogóle to cześć Madison. Miło cię znowu widzieć. –uśmiechnął się
-Ach
cześć.
-W
takim razie zanim opowiesz mi szczegóły powiedz mi może czy miałaś okazję
poznać już Alexa?
Spojrzałam
w bok. Faktycznie ktoś koło niego stał.
-Nie
Mężczyzna
koło niego wyglądał jak zupełne przeciwieństwo Holdera. Miał zielone włosy i oczy
tak ciemne, że można by było się w nich zatracić. Miał kolczyk we brwi, a w uszach tunele. Do tego dziara na całą długość
ręki. Wyglądał jak jakiś chuligan.
-Właśnie
szliśmy na kawę, więc może się z nami zabierzesz.
-W
sumie miałam iść się spotkać z Peterem, ale kawa z wami brzmi o niebo lepiej –zaśmiałam
się.
Alex
jakby nagle ożył i rzucił mi zaciekawione spojrzenie.
-Kim
ty jesteś? –spytał
-Jestem
Madison, twoja nowa znajoma. –wyciągnęłam rękę w jego stronę
-Wątpię
–powiedział
Nie
wiem czemu, ale zabolało mnie jego odrzucenie.
-Alex
nawet sobie tak nie żartuj, jeszcze wystraszysz mi przyjaciółkę.
Alex
się zaśmiał.
-W
takim razie witaj w skromnym gronie moich znajomych.
Złapał
mnie za rękę i potrząsnął nią tak, że byłam pewna iż mi ją zaraz wyrwie.
-Wybacz
młody od dawna nie miał do czynienia z dziewczynami.
-Jaki
znowu młody. Jestem zaledwie trzy lata młodszy od ciebie.
-I
to cię kwalifikuje do ludzi, którzy jeszcze nie mogą pić alkoholu, więc siedź
cicho, bo niedługo skończy się twoja rozpusta.
Alex
warknął coś oburzony, ale tego już nie usłyszałam.
Coś
czuję, że to będzie ciekawy dzień.
Usiedliśmy
przy trójosobowym stoliczku i zamówiliśmy coś do picia. Przez cały czas Alex z
Holderem sobie dokuczali, ale kiedy w końcu sobie odpuścili opowiedziałam im
moją historię. W między czasie przyszła do nas kelnerka z trunkami, a Alex nie
omieszkał zaszczycić ją jakimiś szczeniackimi tekstami. Całe szczęście kobieta
nic sobie z tego nie zrobiła i poszła dalej, a ja mogłam kontynuować historię.
-Ja
bym jej przywalił dwa razy mocniej –powiedział Alex –Niech wie, że zadarła z
niewłaściwą osobą.
-Nie
zrobiłam tego tylko z tego względu iż wiedziałam, że mi się należało.
-To
trzeba było wezwać nas, a „przez przypadek” mogłoby się wtedy coś z nią stać. –powiedział
-Ale
mi na tym nie zależy.
-W
takim razie w czym problem? –spytał
-Nie
ma żadnego problemu. –odpowiedział Holder –Nie mówi tego żebym pomógł jej załatwić
tą kobietę, a po to by udowodnić mi, że się myliłem.
-Ale
wy jesteście poparzeni. Jeśli to są naprawdę jedyne kłopoty z którymi się
zmagacie to widocznie macie dość nudne życie.
-Mam
dość ciekawe życie i nie narzekam.
-Jakie
biadolenie. –skwitował mnie –Po prostu nie mogę tego słuchać. Jeśli nie masz nic ważnego do powiedzenia to po co się odzywasz? To jest tak samo głupie jak... -Holder mu przerwał
-Alex
do cholery widzę, że błędem było zarówno wyjście z tobą na miasto jak chyba i cały
wyjazd.-Masz rację. Może to i był błąd
-Dobra przestańcie, okej? -powiedziałam
Alex wstał z krzesła i powiedział:
-Miło mi się z wami gadało, ale muszę już iść
-Alex co ty do cholery robisz!? -spytał Holder
-Wychodzę -powiedział i udał się w stronę wyjścia
-Przepraszam cię za niego
-Nic się nie stało
Holder spojrzał w stronę drzwi. Alex już prawie do nich dotarł.
-Muszę iść, sama rozumiesz...
-Jasne. Idź.
-Pa
Przytulił mnie i odszedł.
(...)
-Już jestem! –krzyknęłam zaraz po wejściu do studia
-To się cieszę –odpowiedział Bruno
Jak zwykle przyniosłam mu śniadanie.
-Wybacz, że to dzisiaj tak długo trwało, ale spotkałam po
drodze Holdera i…
-Holdera?
-No tak racja, zapomniałam ci o nim opowiedzieć. A więc jest
to mój przyjaciel. Poznałam go jakieś
dwa tygodnie temu. Spytał się mnie jak gdzieś tam dojść, a ja mu wskazałam
drogę na co on rzucił mi jakiś mądry tekst i wtedy dałam mu swój numer. Oczywiście
ty wtedy jechałeś autem i się później na mnie wściekałeś.
Teraz opowiadając tą historię zdałam sobie sprawę jaka ona
jest dziwna. Jakby z filmu wyjęta.
-A więc to ten gościu?
-Tak, ale uwierz mi jest naprawdę fajny. Z resztą kiedyś
będziesz musiał go poznać.
-Taa…
-Zależy mi na tym.
-Okej, ale co jeśli źle zareaguje na mnie?
-Myślę, że cie lubi. To znaczy lubi Petera, a nie wie że ten
sam gościu to gwiazda.
-No właśnie a jak się dowie i…
-Spokojnie, jestem pewna, że będzie się normalnie zachowywał.
-Miejmy nadzieję.
Bruno sięgnął do reklamówki i wyciągnął pudełko z
pancakesami.
-Chcesz? –spytał
-A poproszę jednego.
Bruno włożył kawałek do buzi.
Uwielbiam pancakesy.
-Ale byłem głodny –powiedział gdy skończyliśmy konsumować
jego śniadanie
-Ja też.
Uśmiechnął się.
-To co teraz robimy?
-A nie masz pracy?
-Mam no, ale mógłbym się zerwać jeśli byś chciała.
-Nie, mną się nie przejmuj. Z chęcią popatrzę jak pracujesz.
-W takim razie chodź.
Wyciągnął rękę w moją stronę, a ja ją złapałam.
Poszliśmy do drugiego pomieszczenia gdzie to wszystko się znajdowało.
Nie powiem wam jak każda z tych rzeczy się nazywa, bo nie mam pojęcia, ale
wiecie w tym pomieszczeniu było centrum całego studia.
-Co tu robi ta dziennikarka? –spytał Ari
-Cześć –obróciłam się zaskoczona
-Ta dziennikarka od dzisiaj będzie tu bywała niemal
codziennie, gdyż jest moją dziewczyną.
Ari otworzył szerzej oczy. Ktoś obok niego westchnął. To był
Phil. Dopiero teraz go zauważyłam.
-No tak stary a co z… -nie dał im dokończyć
-Pogadamy o tym później, dobra?
-Jasne.
Usiadałam sobie na kanapie i nie chcą przeszkadzać chłopakom
zajęłam się sobą. Przejrzałam wszystkie możliwe portale społecznościowe i gdy
to w końcu mi się znudziło podeszłam do ich stolika.
-Co robicie? –spytałam
Ari wydał z siebie jęk niezadowolenia, a Bruno jedynie
przyłożył sobie palec do ust by dać mi znać, że mam być teraz cicho. Stałam tam
przez chwilę i patrzałam na nich i widocznie teraz zbierali wszystkie pomysły w
kupę i tworzyli jakieś małe dzieło. Poczułam się tu nie potrzebna, więc wyszłam. Dałam Brunowi buziaka w policzek,
a im pomachałam i nim zdążyli się zorientować o co chodzi byłam już na
zewnątrz. Jednak pomysł zostania tutaj i patrzenia na ich pracę okazał się być
nietrafiony.
(...)
Wiecie, że prawdą jest to co mówią o bieganiu? Ten sport
naprawdę uspokaja. Przywraca też racjonalne myślenie, sprawia, że stajemy się
szczęśliwsi no i co najważniejsze rozwiązuje nasze problemy. Sama się o tym
przekonałam. A wieczorny jogging to już w ogóle najlepsze co może być na
świecie.
Dzisiejszy był taki w szczególności.
Wracając z joggingu przez przypadek na kogoś wpadałam i jak
się okazało był to Alex.
-Uważaj kretynko –warknął
-A może ty też zacząłbyś patrzeć przed siebie?
-Może tak, może nie.
Coś czuję, że pomiędzy nami jest widoczne napięcie.
Zielonowłosy chłopak minął mnie i ruszył dalej przed siebie.
Nie obróciłam się. Pobiegłam dalej.
Zbliżając się do motelu ujrzałam jakąś postać palącą
papierosa przed drzwiami wejściowymi. Jak się później okazało to był Bruno. Gdy
do niego podeszłam od razu zgasił szluga i chciał mnie pocałować, ale go
wyminęłam.
-Nadal czuć od ciebie fajki. Nie chcę żeby to się na mnie
przeniosło.
Bruno udał, że jest obrażony, a ja udałam, że to nie robi na
mnie wrażenia. Co mogę poradzić no to, że tak bardzo nie lubię papierosów?
-Idziesz? –spytałam
Nic nie odpowiedział, ale ruszył za mną. Był to dzień w
którym Bruno wszedł pierwszy raz do tego hotelu. Widziałam jak mężczyzna z
recepcji się na niego patrzył. Mogę się założyć, że zadzwonił do swoich
znajomych i zaczął im opowiadać, że tak sławny osobnik przebywa w miejscu w
którym on pracuje.
Otworzyłam drzwi od mojego mieszkania i wpuściłam go do
środka. Wnętrze nie zrobiło na nim wrażenia, w sumie na mnie na samym początku
też nie więc nie miałam mu tego za złe.
-Herbaty?
-A myślisz, że po to tu przyszedłem? –odpowiedział pytaniem
na pytanie
-No nie, ale myślę, że mógłbyś się napić herbaty
-Nie, podziękuję –uśmiechnął się
Nie robił tego dlatego, że był zły na mnie czy coś w tym
stylu. Jak się później dowiedziałam nie chciał przedłużać i od razu chciał
przejść do rzeczy.
-Wybacz, że nie miałem dzisiaj dla ciebie czasu
-Ależ nie ma sprawy. W końcu to ja wtargnęłam do ciebie do
pracy
-No tak, ale mogłem ci jakoś umilić ten czas
-A przestań, rozumiem, że masz swoje obowiązki i nie jestem
za to na ciebie zła.
Westchnął z ulgą.
-Czy mogę wiedzieć po co tu właściwie przyszedłeś?
-Stęskniłem się
Na to wyznanie zrobiło mi się cieplej w brzuchu.
Podszedł do mnie i złapał mnie za biodra
-Nawet nie wiesz jak bardzo –szepnął mi do ucha i delikatnie
pocałował mnie w szyję
Nie byłam wstanie się ruszyć, ani nic powiedzieć, więc z
trudem mruknęłam
-Ja też tęskniłam –nie zabrzmiało to tak jakbym chciała, ale
byłam zadowolona, że w ogóle coś wyszło z moich ust
Bruno przysunął się jeszcze bliżej do mnie i przeniósł swoje
ręce na plecy. Delikatnie po nich jeździł, a jego wzrok skupiony był tylko na
jednym. Na moich ustach. Skinęłam lekko głową, a ten mnie pocałował. Objęłam
rękoma jego twarz, a następnie zatopiłam jedną dłoń w jego włosach.
I właśnie wtedy coś mi się przypomniało.
Oderwałam się od Bruna, a on nie wiedząc o co chodzi stał i
się we mnie wpatrywał.
-Co z Jessicą?
Przez chwilę docierało do Bruna o co się go spytałam po czym
odpowiedział.
-Zabrała wszystkie swoje rzeczy i się wyprowadziła. Przy
okazji także zdemolowała mi dom, ale nie mam jej tego za złe.
Uśmiechnęłam się w duchu. Zasłużył na coś takiego tak samo
jak ja zasłużyłam na spoliczkowanie.
Podeszłam do niego i go pocałowałam.
-To dobrze.
Ściągnęłam z niego bluzkę i wyrzuciłam ją gdzieś na drugi
koniec małego salonu. Bruna natomiast popchałam na kanapę, a później usiadłam
na nim okrakiem. Czułam jego rozpaloną klatkę piersiową pod moimi dłońmi.
Pocałowałam go ponownie, a on jeździł dłońmi po moich plecach póki nie znalazł
końca mojej bluzki i nie ściągnął jej ze mnie. Próbowałam się nie zaczerwienić,
ale nie dałam rady. Wiem, że już raz widział mnie bez koszulki, ale teraz to
było coś zupełnie innego. Całował mnie po całej klatce piersiowej. Robił sobie
ścieżkę od ucha aż do stanika i kiedy uznał, że on mu przeszkadza sięgnął do
zapięcia. Przez chwilę się z nim mocował, ale kiedy w końcu puściło
usłyszeliśmy dźwięk otwieranych drzwi. Zeskoczyłam z Bruna przy okazji waląc go
lekko w brzuch. W chwili gdy drzwi się otworzyły złapałam stanik, który chciał
zsunąć się ze swojego miejsca. Po
niecałej sekundzie zobaczyłam Liv.
-Heeej –powiedziała.
Liv stanęła w drzwiach lekko zdezorientowana . Spojrzałam
się na nią, a później na Bruna i znowu na nią po czym wybuchłam śmiechem. Po
chwili Liv także się roześmiała, a Bruno żeby nie być nam dłużnym dołączył do
nas. Ta chwila jedna nie trwała wiecznie. W końcu Liv się odezwała.
-Daje wam pięć minut na doprowadzenie się do porządku
–powiedziawszy to zniknęła za drzwiami łazienki.
Bruno poszedł ubrać swoją bluzkę, a ja wtedy zapięłam
stanik. Po chwili założyłam swoją koszulkę i podeszłam do Bruna. Uśmiechnął się
do mnie, a ja do niego i go pocałowałam.
-----
Witam :)
Wesołych Świąt Wielkanocnych wam życzę :)
No i co powiecie na ten odcineczek? Koniecznie zostawcie komentarz ze swoją opinią :)
-----
Witam :)
Wesołych Świąt Wielkanocnych wam życzę :)
No i co powiecie na ten odcineczek? Koniecznie zostawcie komentarz ze swoją opinią :)
Taa Liv... no nie no... nie ;-;
OdpowiedzUsuńTo sobie moment wybrała.
Ogólnie końcówka mnie rozwaliła.
,,
-Herbaty?
-A myślisz, że po to tu przyszedłem?
" - Ta boska szczerość 😂
A liv dalej się nie wygadała. Twarda sztuka XD
OdpowiedzUsuńNowy znajomy? Jest tylko dowodem, jak różni są od siebie ludzie. Ale serio to nie mogę z tych jego odzywek haha. Bardzo ciekawa postać :D
Jestem ciekawa, jak bardzo Jess zdemolowała jego dom haha. Już sobie wyobrażam taką Jessice z łzami furii w oczach (wtf?), z siekierą w ręku, skaczącą po meblach, rozrywającą wszystko zembami itp XDD
Przyjaciółki zawsze mają to wyczucie czasu.... Haha. Dobra akcja, taka tru :D
No to czekam na next i pozdrawiam :* <3
Matko...
OdpowiedzUsuńTEN KOMENTARZ PISZĘ JUŻ PO RAZ TRZECI !!!
UHH...
Tak czy inaczej rozdział jest C.U.D.O.W.N.Y.
Liv !!!!!!!!
Dlaczego akurat w takim momencie ?! :D
Hahah...co za wyczucie czasu.
Szczerze powiedziawszy przykro mi się zrobiło, gdy czytałam o tym co przytrafiło się Jess. Mimo wszystko nie powinien jej tak traktować i jeśli kiedykolwiek przyjdzie mu do głowy odstawienie takiej sceny przed Madi to...Bruno strzeż się bo, będzie z Tobą krucho ! (!!!)
Alex ?
Na ten moment naprawdę nie wiem co sobie, o nim myślę on jest taki...inny ?
Co nie zmienia faktu, że ciekawa z niego osóbka.^^
Co tu dużo gadać, rozdział jest genialny, czekam na next i już niebawem zapraszam do siebie !!
<3