niedziela, 3 kwietnia 2016

"W takim razie kiepsko się czuję i wolałabym wrócić do domu"

-Olivia widziałaś gdzieś mój kaszmirowy sweterek?
Liv wyszła z łazienki z szczoteczką w ustach. Spojrzała się na mnie, a później na pokój i zaprzeczyła ruchem głowy.
Gdzie on może być?- zadawałam sobie to pytanie, póki nie zajrzałam pod łóżko i go tam nie ujrzałam. Pytanie tylko skąd on się tam wziął.
Przebrałam się w niego i rozczesałam włosy. Czekając na Olivię zdążyłam także pomalować sobie paznokcie u stóp i rąk. W końcu księżniczka wyszła z łazienki i stojąc przede mną obróciła się o 360 stopni.
-I jak wyglądam?
Ubrała zwiewną sukienkę w kwiaty. Lekko pomalowała oczy, zaś na usta położyła fioletową szminkę, co u niej wyglądało fantastycznie. Ja w takiej stylówie wyglądałabym okropnie.
-W miarę okej –powiedziałam i w tym samym momencie dostałam kuksańca.
-Skoro tak to pójdę się przebrać
-Nie! –krzyknęłam –Tylko żartowałam. Wyglądasz olśniewająco
Co jak co, ale kolejnej godziny czekania bym nie zniosła
-W takim razie chodźmy.
Umówiłyśmy się dzisiaj z Holderem i jego znajomymi, że pojedziemy na plażę. Co prawda pogoda nie pozwalała na to by dzisiaj kąpać się w oceanie, ale i tak wątpię by ktokolwiek chciał to robić.
Spotkaliśmy się z nimi dopiero na miejscu, ponieważ musieliśmy jechać trzema taksówkami. Razem było nas dziesięciu. Całkiem sporo jak na tak niezorganizowaną grupę.
Muszę przyznać szczerze, że chodząc z nimi czułam, że żyję. Naprawdę mieli fajne pomysły co do spędzania czasu. Także dużo imprezowali i gdy tylko chciałam mogłam do niech dołączyć. Nie mogłam zapomnieć o tym, że mam zaledwie 22 lata i że też mam prawo korzystać z życia. Choć jakby bardziej się nad tym zastanowić to stał się ze mnie straszny piernik. Zachowuję się jakbym była grubo po 30. Ciągle marudzę i ciągle mi coś nie odpowiada. Dobrze, że chociaż przy nich potrafię wyluzować. W końcu przy grupie ludzi którzy są mniej więcej w moim wieku i nadal cieszą się z życia nie da się inaczej do tego wszystkiego podchodzić. Oby takich ludzi jak oni było więcej na świecie.
-Cześć! –krzyknęłyśmy razem z Liv gdy tylko zobaczyłyśmy grupę osób idących w naszym kierunku. Od razu pobiegłam do Holdera i się na niego rzuciłam
-Ktoś tu się chyba stęsknił. –powiedział
Nie zaprzeczyłam, bo to była prawda, ale też nie potwierdziłam żeby czuł tą lekką niepewność.
Po chwili dołączyła do nas Liv i także się z nim przywitała. Może i miała nieco gorsze (tak o odrobinkę) kontakty z Holderam niż ja, ale za to zdecydowanie lepiej dogadywała się z resztą grupy. Czuła się wśród nich jak przy rodzinie.
Z większością ludzi tutaj się znałam wcześniej, a z tymi z którymi nie miałam wcześniej styczności Holder mnie zapoznał. Zapamiętałam kilka imion, ale jak sądzę nie na długo. Był z nami Steve z którym nie mam najlepszych wspomnień. I jeśli już o tym mówimy to nie zauważyłam wśród nas Alexa. Dziwne, może dzisiaj dał sobie na luz z wycieczkami.
-O czym myślisz? –spytała Liv
-O takim Alexie. –ups, nie planowałam tego powiedzieć, ale jakoś mi się wymsknęło.  –To znaczy o nim, ale nie tak jak to by mogło wyglądać. Po prostu wczoraj go poznałam i zastanawiam się dlaczego go tu nie ma.
-A dlaczego miałby tu być? –spytała
-Jest kuzynem Holdera i myślałam, że będzie chciał gdzieś z nim pojechać, ale widocznie się myliłam. Z resztą to mało istotne, bo chyba jednak mnie to nie obchodzi. Jakoś szczególnie się z nim nie polubiłam.
Liv zlustrowała mnie wzrokiem i później się przez chwilę nad czymś zastanawiała po czym powiedziała
-Okej, nie wnikam w to.
I dobrze, pomyślałam.
-Chodź musimy już iść jeśli chcemy dogonić resztę.
-Jasne
Nawet nie zauważyłam kiedy wycieczka ruszyła.
Kawałek biegłyśmy by ich dogonić, a kiedy byłyśmy już wystarczająco blisko zwolniłyśmy kroku. Szliśmy przez jakiś czas rozmawiając ze wszystkimi i gdy znaleźliśmy się wystarczająco blisko wody ściągnęliśmy buty i pozwoliliśmy by woda obmywała nasze stopy. Nagle Holder wrzasnął coś na cały głos.
-Ma ktoś strój kąpielowy?
-Ja –krzyknęła Olivia
I w zasadzie tylko ona to zrobiła. Nawet nie wiedziałam, że go na siebie ubrała.
Holder uśmiechnął się przebiegle i powiedział już tylko do niej
-To idziemy się kąpać.
-Nie –odpowiedziała Liv –Jest za zimno z resztą sama nie wejdę do wody
-Oj nie marudź jest wystarczająco ciepło by można było się kąpać i wcale nie pójdziesz sama, bo pójdziesz ze mną.
-Nie mam ochoty na kąpiel.
-Ale ja mam.
Holder chwycił ją w pasie i zaciągnął bliżej oceanu. Liv krzyczała, ale jakoś nikt nie miał ochoty jej pomóc. Jestem wredną przyjaciółką, bo ja także nie kiwnęłam palcem.
-Stój! –krzyknęła –Okej pójdę się z tobą wykąpać, ale pozwól mi najpierw ściągnąć sukienkę.
Holder puścił ją, a Liv ściągnęła sukienkę i podbiegła do mnie by mi ją dać.
-Tylko jej nie zgub proszę
-Spokojnie, jest w dobrych rękach.
Liv wróciła do Holdera, a ja powędrowałam za nimi wzrokiem. Holder także zdążył pozbyć się zbędnych części garderoby. Pierwszy raz widziałam go bez ubrań i powiem szczerze, że ma niezłe ciało.  Widocznie mięśnie na jego klatce piersiowej, brzuchu, ramionach i plecach robią wrażenie.
Całą grupą postanowiliśmy rozpić „obóz” kilka metrów dalej od brzegu by nas fale nie zalały i jednocześnie byśmy mieli dobry widok na tę dwójkę.  Usiadłam na brzegu jakiegoś koca i wyciągnęłam telefon by wysłać smsa.

Tu jest tak pięknie

Do tego krótkiego opisu dołączyłam zdjęcie na którym załapała się Liv z Holderem. Oczywiście odbiorcą wiadomości był Bruno.

Och, jak ja ci zazdroszczę tych widoków. Sam z chęcią wybrałbym się na taką plaże.

W takim razie dołącz do nas.

Wiesz, że nie mogę.

No to przyjedź tu po pracy.

Będzie już późno.

No i co z tego? Najwyżej pochodzimy sobie o zmierzchu

A poczekasz tam na mnie?

Oczywiście :)

W takim razie będę około 7.

Nawet nie zauważyłam, że ktoś się do mnie dosiadł.
-Jesteś zajęta? –usłyszałam czyjś głos.
Obróciłam się i zobaczyłam tam Steva
-Nie
Zdziwiło mnie to, że tu przyszedł, ale starałam się to ukryć. W końcu pomiędzy nami nie ma żadnego napięcia. Po prostu on wygadywał głupstwa, a mnie to lekko uraziło.
-Chciałby porozmawiać.
-Więc zaczynaj.
Steve podrapał się po głowie.
-Chciałbym cię przeprosić. –ta wiadomość lekko mnie zaskoczyła –Głupio się wcześniej odzywałem i ostatnio zdałem sobie sprawę, że to nie było fajne. Niestety, pod wpływem alkoholu staję się trochę niemiły i… tak akurat wyszło, że ty wtedy tam byłaś, a ja nie wiedzieć czemu uznałem, że jesteś dziewczyną Holdera. To może i nie jest nic złego, ale przecież pamiętasz jak cię wtedy nazwałem.
Faktycznie pamiętam. Dziunia
-A potem jeszcze puściłem kilka plotek o was i… -westchnął –No czuję się z tym trochę źle i kiedy poszedłem przeprosić Holdera on powiedział mi, że to tobie należą się przeprosiny. Tak więc wybaczysz mi?
Chciało mi się śmiać. To jak mnie nazwał dziunią nie było niczym tak strasznym, że musiałby mnie za to przepraszać i czuć się winny, ale z drugiej strony przeprasza mnie też za jakieś plotki, o których pojęcia nie posiadam. Być może one były dużo gorsze niż mogłabym się tego spodziewać.
-Jasne –uśmiechnęłam się –dupku
Steve obrócił się w moją stronę nieco zmieszany tym co powiedziałam, ale ja tylko dałam mu kuksańca w bok i powiedziałam
-Rachunki wyrównane
Na co on się zaśmiał. Potem jeszcze przez chwilę gadaliśmy póki Liv z Holderem nie wyszli z wody. Nie mieli się w co wytrzeć toteż oddaliśmy im koce na których siedzieliśmy. Po chwili cała dwójka się ubrała i ruszyliśmy w stronę baru napić się kilku drinków. W środku Steve przejął głos i zaprosił wszystkich do siebie na domówkę. Mówiąc do siebie nie jestem pewna czy miał na myśli swój dom, wynajęty domek czy też dom zupełnie kogoś innego, ale szczerze mówiąc średnio mnie to obchodziło. I tak nie mogłam tam pójść.
-Będziecie? –spytał Holder
-Ja niestety nie mogę, bo spotykam się z Peterem, a ty Olivia?
-Co prawda dzisiaj nie pracuję, ale…
-No to świetnie! –krzyknął Holder –W takim razie widzę cię na imprezie
Liv chciała coś jeszcze powiedzieć, ale Holder odszedł.
-A chciałam sobie w końcu odpocząć –westchnęła
Po jakiś trzech godzinach gdy większość z nas była zalana w trupa cała ekipa pojechała na domówkę. Choć trudno było mi przekonać Liv żeby pozwoliła mi zostać po dość długich namowach w końcu uległa i ruszyła w drogę. Może i nie wypiłam zbyt dużo, ale jednak trochę tego było. Czułam, że nie jestem w stanie nigdzie sama pójść toteż zostałam w klubie. Czekałam może z pół godziny popijając drinki na przyjazd Bruna, więc kiedy do mnie dotarł byłam już pijana. Kręciło mi się w głowie i czułam, że zaraz zwymiotuje. Po kilku wypadach do łazienki i nie zwróceniu absolutnie niczego stwierdziłam, że możemy iść i że nic mi się nie stanie. Nadal ściskało mi w brzuchu, ale potrafiłam nad tym zapanować. Albo bynajmniej tak myślałam, bo kiedy szliśmy przy brzegu plaży podziwiając piękno zachodzącego słońca poczułam, jakąś gule w gardle i nim się zorientowałam zwróciłam zawartość żołądka wprost na buty Bruna. Nie ukrywam, że w tamtym momencie chciało mi się śmiać z tej sytuacji. Wiem, że na trzeźwo zaczęłabym go przepraszać i zabrałabym się do tego by po sobie posprzątać, ale teraz patrzałam się na niego i powstrzymywałam śmiech. Bruno wyraźnie się rozzłościł, choć nie chciał tego okazywać, więc pośpiesznie wszedł w butach do wody i je obmył. Słyszałam ciche jęki i niemal byłam pewna, że Bruno w tamtym momencie klął. Gdy wrócił był już opanowany, a mnie nagle wzięło poczucie winy i go przeprosiłam.
-Nie przejmuj się. Każdemu się zdarza –odpowiedział z wymuszonym uśmiechem.
Wolałam się już w tamtej chwili do niego nie odzywać. W ogóle wolałam mu zejść z oczu, ale wiedziałam, że to będzie jeszcze gorsze niż to jakbym z nim została. Postanowiłam trwać przy nim w milczeniu. W końcu wiedziałam, że moją winą jest to, że nam wypad się nie udał. To w końcu ja napiłam się jak świnia.
Bruno jakby wyczuwając mój nastrój chwycił mnie za dłoń i lekko ją ścisnął. Obróciłam się w jego stronę, a on się uśmiechnął.
-No dobra już nie jestem zły. Możemy normalnie się zachowywać?
Uśmiechnęłam się.
-Jeśli chcesz.
-Oczywiście, że chcę.
Przyciągnął mnie do siebie i chciał mnie pocałować, ale położyłam mu palec na ustach.
-Pamiętaj o tym co przed chwilą zrobiłam.
-Racja.
Wyminął mój palec i pocałował mnie w policzek.
-Nie obrazisz się jeśli ci powiem, że kiepsko się czuję i wolałabym wrócić do domu?
-Nie obrażę się
-W takim razie kiepsko się czuję i wolałabym wrócić do domu –uśmiechnęłam się i Bruno też
-W takim razie cię tam zawiozę.
Dał mi buziaka w czoło i chwycił mą dłoń by poprowadzić mnie do auta. Wsiedliśmy do niego i po dość długim czasie znaleźliśmy się przed motelem. Po drodze niewiele rozmawialiśmy, bo Bruno wiedział, że nie jest ze mną najlepiej toteż odpuszczał sobie nawiązywanie jakiegokolwiek ze mną kontaktu.
-Przepraszam za dzisiaj.
-Nic się nie stało.
-Stało się, bo mieliśmy spędzić miło wieczór.
-Ja tam się dobrze bawiłem –powiedział z uśmiechem
-Akurat –pocałowałam go policzek –Do zobaczenia jutro?
-Myślę, że tak
-W takim razie pa
-Słodkich snów
-Nawzajem.
Zamknęłam drzwi od auta i weszłam do motelu. W mieszkaniu nie było Liv. Pewnie jeszcze była na tej domówce. A niech się bawi. Ja za to pójdę spać i będę się modlić by nie zarzygać całego mieszkania.

(…)

-Żałuj, że nie było cie na imprezie. –Liv spojrzała się na mnie –Było tak cudownie. Niby zwykła potańcówka, ale za to jak świetnie się bawiłam. Tańczyłam chyba ze wszystkimi chłopakami którzy tam byli, a uwierz mi było ich całkiem sporo. Z resztą co ja ci będę opowiadać na dzisiaj też dostałam zaproszenie i liczę, że ze mną pójdziesz.
-Właśnie wiem czy będę mogła
-Nie gadaj, że dzisiaj spotykasz się z Brunem. Pewnie znowu będziecie się pieprzyć po kątach.
-Olivia!
-No co? A nie powiedziałam prawdy? Ostatnio was nakryłam –puściłam buraka – ale nie mam pewności czy nie zrobiliście tego wczoraj.
-Jesteś okropna
-Dobra, dobra ty mnie tu nie wyzywaj tylko powiedz jak było.
Przypomniał mi się wczorajszy wieczór i się lekko uśmiechnęłam. Trochę głupio wyszło no ale cóż mogę na to poradzić.
-Wczoraj do niczego nie doszło –powiedziałam
-Jak to nie? Przecież wy, plaża, zachód słońca… To samo się prosi o zapieczętowanie
Zaśmiałam się.
-Niby tak, ale…
-No zlituj się nade mną i opowiedz mi w końcu co się wczoraj stało.
No i się nad nią zlitowałam. Opowiedziałam jej dosłownie wszystko, a Liv nie mogła wyrobić ze śmiechu. Dobre jest i to, że chociaż jedną osobę bawi ta historia. W sumie wczoraj też się z niej śmiałam, ale dzisiaj mam jedynie ochotę zapaść się pod ziemię.
-Od zawsze wiedziałam, że z tobą nie da się nudzić, ale to co mi przed chwilą powiedziałaś to przesada –znowu wybuchła śmiechem –Masz szczęście, że to ja wtedy z tobą nie szłam, bo byś pożałowała zrzygania się na moje buty.
Następnie Olivia wstała od stołu i ruszyła w stronę drzwi. Ubrała buty i kurtkę, a ja siedziałam na krześle i się temu przyglądałam.
-A ty gdzie się wybierasz?
-Do pracy. Chyba nie sądziłaś, że dzisiaj znowu wzięłam sobie wolne.
W sumie się nad tym nie zastanawiałam, więc tylko uśmiechnęłam się do niej i pozwoliłam jej wyjść z mieszkania.

(…)

Nie mogłam się dzisiaj spotkać z Brunem. Miał do załatwienie kilka spraw i powiedział, że najszybciej będzie wolny o 9 wieczorem. No cóż w takim razie nie pozostało mi nic innego jak pójść na imprezę. Swoją drogą nieźle się z Olivią rozszalałyśmy odkąd poznałyśmy Holdera. Nawet za młodu tak ostro nie balowałam. Wtedy uważałam, że czas na to dopiero nadejdzie, a jeszcze kilka tygodniu temu uważałam, że czas na to już minął. Jednak myliłam się i wtedy i teraz. Nie ważne ile ma się lat, zawsze jest czas by dobrze się bawić.
Nie bardzo dbałam o to w co się ubieram ani jak się maluję. Bardziej martwiłam się o to w jakim stanie dojdę do domu. Nie chciałam się znowu upić, ale wiedziałam, że jest to praktycznie niemożliwe. W takim razie muszę się postarać żeby wypić jak najmniej.
Postanowiłam pójść spacerkiem na imprezę, ponieważ była ona kilka przecznic od naszego motelu.
Ubrałam jakieś wygodne buty i ruszyłam w drogę. Zachód słońca w LA jest czymś dosłownie olśniewającym i za każdym razem kiedy go widzę zdaję sobie sprawę jak wielką szczęściarą jestem. Nie każdy może tu przyjechać i przeżyć to co ja przeżyłam. Z resztą nie każdy może być z gwiazdą. Pod tym względem też jestem szczęściarą. I to ogromną. Ale za to wiem kto nie ma szczęścia. Alex. Nie wyglądałam za nim specjalnie, bo nawet nie wiedziałam, że on może być w tej części miasta, ale dostrzegłam go i w sumie nie samego. Rozmawiał, a w zasadzie krzyczał na jakąś kobietę, a ona nie będąc mu dłużna robiła dokładnie to samo. W pewnym momencie rozbiła mu lód o głowę i odeszła. W zasadzie nie wiedziałam co miałam począć, ale jednak postanowiłam, że do niego podejdę.
-Widzę, że komuś się oberwało.
Alex obrócił się w moją stronę i posłał mi groźne spojrzenie
-Co ty tu robisz? –mówiąc to ściągał lód z włosów
-Właśnie szłam się przejść kiedy zobaczyłam, że coś się dzieje.
-I po co tu przyszłaś? Mogłaś iść dalej i nie zwracać na to uwagi.
-Ale chciałam tu przyjść i ci pomóc.
Alex wydawał się być równie poirytowany całą tą wymianą zdań co ja.
-I co dało ci to coś?
-No nie, ale…
-Jeny zamknij się już. –warknął
Wiedziałam, że Alex ma taki charakter i wcale takie odzywki mnie nie raniły. Wlatywały i wylatywały jednym uchem.
-Jeszcze tu jesteś? Czy nie wyraziłem się jasno, że wcale cię nie potrzebuję?
-A czy ja nie wyraziłam się jasno mówiąc, że chcę ci pomóc?
-Nie potrzebuje twojej pomocy.
-Owszem potrzebujesz.
-Niby w czym?
-W zdobyciu tej dziewczyny.
-Poradzę sobie bez ciebie
Nie chcąc dłużej rozmawiać ze mną Alex ruszył w stronę w którą odeszła tamta dziewczyna
-Kup jej kwiaty -krzyknęłam
-Co? -obrócił się zirytowany
-Kup jej kwiaty. Mogę się założyć, że się jej spodobają
Alex wzruszył ramionami i ruszył przed siebie nie mówiąc absolutnie niczego.
Swoją drogą nie zdziwiło was to, że gdy kogoś nie znacie nie widzicie go w ogóle pomimo tego, że mieszkacie niedaleko siebie, a gdy już go poznacie to widzicie go niemal na każdym kroku? Ja tak mam z Alexem i szczerze mówiąc trochę mnie to martwi.



----
Witam :)
Dzisiaj trochę późno odcinek, ale mam nadzieję, że mi wybaczycie.
Mile widziane będą komentarze, choćby zwykła kropka. Pamiętajcie, że każdy komentarz się liczy i że to właśnie one motywują do działania :D

3 komentarze:

  1. Oh, Madi !
    Co ty wyprawiasz, dziewczyno ?!
    Cieszę się, że dziewczyny znalazły sobie towarzystwo, ale z drugiej strony uważam, że mimo wszystko powinny zachować umiar.
    Haha, ależ romantyczny był ten ich spacer ! :P
    ...Alex...
    I wciąż jest dla mnie kimś niezdefiniowanym. Mam wrażenie jakby bronił się przed jakimkolwiek towarzystwem.
    Nawiązując natomiast do tego co zauważyła Madi, absolutnie się zztym zgadzam. To dziwne, ale zdarza się że nie znając danej osoby widujesz ją częściej niż kogoś kogo znasz bardzo, bardzo dobrze.

    Podsumowując, rozdział bardzo mi się podobał i oczywiście czekam na WIĘCEJ !
    U mnie następny rozdział już niebawem.
    Pozdrawiam.
    <3

    OdpowiedzUsuń
  2. No no dziewczyny znowu się bawią haha całkiem fajna ta ich ekipa. Ja to się dziwię, że bruno nie jest o holdera zazdrosny. Ja bym była na 100% XD

    Ale ten spacer był romantyczny haha Wręcz marzenie każdej kobiety haha serio się uśmiałam :D

    Alex.... jak już mówiłam ciekawa osoba :D te jego odzywki i charakter w pewnym stopniu są słodkie (wtf?!?) kwiaty kwiaty kwiaty na wszystko dobre XD ♡

    Czekammmm na next kochana ♥

    OdpowiedzUsuń
  3. Rozdział cudny =3 Ciekawe sytuacje... tym bardziej reakcje na nie.
    Wątpię żeby kwiaty były przekonywujące... jestem za czekoladą xD

    OdpowiedzUsuń

Nawet jeśli nie wiesz co napisać zostaw po sobie chociaż kropkę żebym wiedziała, że jesteś :)