-Olivia widziałaś gdzieś mój kaszmirowy sweterek?
Liv wyszła z łazienki z szczoteczką w ustach. Spojrzała się
na mnie, a później na pokój i zaprzeczyła ruchem głowy.
Gdzie on może być?- zadawałam sobie to pytanie, póki nie
zajrzałam pod łóżko i go tam nie ujrzałam. Pytanie tylko skąd on się tam wziął.
Przebrałam się w niego i rozczesałam włosy. Czekając na
Olivię zdążyłam także pomalować sobie paznokcie u stóp i rąk. W końcu
księżniczka wyszła z łazienki i stojąc przede mną obróciła się o 360 stopni.
-I jak wyglądam?
Ubrała zwiewną sukienkę w kwiaty. Lekko pomalowała oczy, zaś
na usta położyła fioletową szminkę, co u niej wyglądało fantastycznie. Ja w
takiej stylówie wyglądałabym okropnie.
-W miarę okej –powiedziałam i w tym samym momencie dostałam
kuksańca.
-Skoro tak to pójdę się przebrać
-Nie! –krzyknęłam –Tylko żartowałam. Wyglądasz olśniewająco
Co jak co, ale kolejnej godziny czekania bym nie zniosła
-W takim razie chodźmy.
Umówiłyśmy się dzisiaj z Holderem i jego znajomymi, że
pojedziemy na plażę. Co prawda pogoda nie pozwalała na to by dzisiaj kąpać się
w oceanie, ale i tak wątpię by ktokolwiek chciał to robić.
Spotkaliśmy się z nimi dopiero na miejscu, ponieważ
musieliśmy jechać trzema taksówkami. Razem było nas dziesięciu. Całkiem sporo
jak na tak niezorganizowaną grupę.
Muszę przyznać szczerze, że chodząc z nimi czułam, że żyję.
Naprawdę mieli fajne pomysły co do spędzania czasu. Także dużo imprezowali i
gdy tylko chciałam mogłam do niech dołączyć. Nie mogłam zapomnieć o tym, że mam
zaledwie 22 lata i że też mam prawo korzystać z życia. Choć jakby bardziej
się nad tym zastanowić to stał się ze mnie straszny piernik. Zachowuję się
jakbym była grubo po 30. Ciągle marudzę i ciągle mi coś nie odpowiada. Dobrze,
że chociaż przy nich potrafię wyluzować. W końcu przy grupie ludzi którzy są
mniej więcej w moim wieku i nadal cieszą się z życia nie da się inaczej do tego
wszystkiego podchodzić. Oby takich ludzi jak oni było więcej na świecie.
-Cześć! –krzyknęłyśmy razem z Liv gdy tylko zobaczyłyśmy
grupę osób idących w naszym kierunku. Od razu pobiegłam do Holdera i się na
niego rzuciłam
-Ktoś tu się chyba stęsknił. –powiedział
Nie zaprzeczyłam, bo to była prawda, ale też nie
potwierdziłam żeby czuł tą lekką niepewność.
Po chwili dołączyła do nas Liv i także się z nim przywitała. Może i miała nieco gorsze (tak o odrobinkę) kontakty z Holderam niż ja, ale za to zdecydowanie lepiej dogadywała się z resztą grupy. Czuła się wśród nich jak przy rodzinie.
Z większością ludzi tutaj się znałam wcześniej, a z tymi z którymi nie miałam wcześniej styczności Holder mnie zapoznał. Zapamiętałam kilka imion, ale jak sądzę nie na długo. Był z nami Steve z którym nie mam najlepszych wspomnień. I jeśli już o tym mówimy to nie zauważyłam wśród nas Alexa. Dziwne, może dzisiaj dał sobie na luz z wycieczkami.
Z większością ludzi tutaj się znałam wcześniej, a z tymi z którymi nie miałam wcześniej styczności Holder mnie zapoznał. Zapamiętałam kilka imion, ale jak sądzę nie na długo. Był z nami Steve z którym nie mam najlepszych wspomnień. I jeśli już o tym mówimy to nie zauważyłam wśród nas Alexa. Dziwne, może dzisiaj dał sobie na luz z wycieczkami.
-O czym myślisz? –spytała Liv
-O takim Alexie. –ups, nie planowałam tego powiedzieć, ale
jakoś mi się wymsknęło. –To znaczy o
nim, ale nie tak jak to by mogło wyglądać. Po prostu wczoraj go poznałam i
zastanawiam się dlaczego go tu nie ma.
-A dlaczego miałby tu być? –spytała
-Jest kuzynem Holdera i myślałam, że będzie chciał gdzieś z
nim pojechać, ale widocznie się myliłam. Z resztą to mało istotne, bo chyba
jednak mnie to nie obchodzi. Jakoś szczególnie się z nim nie polubiłam.
Liv zlustrowała mnie wzrokiem i później się przez chwilę nad
czymś zastanawiała po czym powiedziała
-Okej, nie wnikam w to.
I dobrze, pomyślałam.
-Chodź musimy już iść jeśli chcemy dogonić resztę.
-Jasne
Nawet nie zauważyłam kiedy wycieczka ruszyła.
Kawałek biegłyśmy by ich dogonić, a kiedy byłyśmy już
wystarczająco blisko zwolniłyśmy kroku. Szliśmy przez jakiś czas rozmawiając ze
wszystkimi i gdy znaleźliśmy się wystarczająco blisko wody ściągnęliśmy buty i
pozwoliliśmy by woda obmywała nasze stopy. Nagle Holder wrzasnął coś na cały
głos.
-Ma ktoś strój kąpielowy?
-Ja –krzyknęła Olivia
I w zasadzie tylko ona to zrobiła. Nawet nie wiedziałam, że
go na siebie ubrała.
Holder uśmiechnął się przebiegle i powiedział już tylko do
niej
-To idziemy się kąpać.
-Nie –odpowiedziała Liv –Jest za zimno z resztą sama nie
wejdę do wody
-Oj nie marudź jest wystarczająco ciepło by można było się
kąpać i wcale nie pójdziesz sama, bo pójdziesz ze mną.
-Nie mam ochoty na kąpiel.
-Ale ja mam.
Holder chwycił ją w pasie i zaciągnął bliżej oceanu. Liv krzyczała, ale jakoś nikt nie miał ochoty
jej pomóc. Jestem wredną przyjaciółką, bo ja także nie kiwnęłam palcem.
-Stój! –krzyknęła –Okej pójdę się z tobą wykąpać, ale pozwól
mi najpierw ściągnąć sukienkę.
Holder puścił ją, a Liv ściągnęła sukienkę i podbiegła do
mnie by mi ją dać.
-Tylko jej nie zgub proszę
-Spokojnie, jest w dobrych rękach.
Liv wróciła do Holdera, a ja powędrowałam za nimi wzrokiem.
Holder także zdążył pozbyć się zbędnych części garderoby. Pierwszy raz
widziałam go bez ubrań i powiem szczerze, że ma niezłe ciało. Widocznie mięśnie na jego klatce piersiowej,
brzuchu, ramionach i plecach robią wrażenie.
Całą grupą postanowiliśmy rozpić „obóz” kilka metrów dalej
od brzegu by nas fale nie zalały i jednocześnie byśmy mieli dobry widok na tę
dwójkę. Usiadłam na brzegu jakiegoś koca
i wyciągnęłam telefon by wysłać smsa.
Tu jest tak pięknie
Do tego krótkiego opisu dołączyłam zdjęcie na którym
załapała się Liv z Holderem. Oczywiście odbiorcą wiadomości był Bruno.
Och, jak ja ci zazdroszczę tych widoków. Sam z chęcią
wybrałbym się na taką plaże.
W takim razie dołącz do nas.
Wiesz, że nie mogę.
No to przyjedź tu po pracy.
Będzie już późno.
No i co z tego? Najwyżej pochodzimy sobie o zmierzchu
A poczekasz tam na mnie?
Oczywiście :)
W takim razie będę około 7.
Nawet nie zauważyłam, że ktoś się do mnie dosiadł.
-Jesteś zajęta? –usłyszałam czyjś głos.
Obróciłam się i zobaczyłam tam Steva
-Nie
Zdziwiło mnie to, że tu przyszedł, ale starałam się to
ukryć. W końcu pomiędzy nami nie ma żadnego napięcia. Po prostu on wygadywał
głupstwa, a mnie to lekko uraziło.
-Chciałby porozmawiać.
-Więc zaczynaj.
Steve podrapał się po głowie.
-Chciałbym cię przeprosić. –ta wiadomość lekko mnie
zaskoczyła –Głupio się wcześniej odzywałem i ostatnio zdałem sobie sprawę, że
to nie było fajne. Niestety, pod wpływem alkoholu staję się trochę niemiły i…
tak akurat wyszło, że ty wtedy tam byłaś, a ja nie wiedzieć czemu uznałem, że
jesteś dziewczyną Holdera. To może i nie jest nic złego, ale przecież pamiętasz
jak cię wtedy nazwałem.
Faktycznie pamiętam. Dziunia
-A potem jeszcze puściłem kilka plotek o was i… -westchnął
–No czuję się z tym trochę źle i kiedy poszedłem przeprosić Holdera on
powiedział mi, że to tobie należą się przeprosiny. Tak więc wybaczysz mi?
Chciało mi się śmiać. To jak mnie nazwał dziunią nie było
niczym tak strasznym, że musiałby mnie za to przepraszać i czuć się winny, ale
z drugiej strony przeprasza mnie też za jakieś plotki, o których pojęcia nie
posiadam. Być może one były dużo gorsze niż mogłabym się tego spodziewać.
-Jasne –uśmiechnęłam się –dupku
Steve obrócił się w moją stronę nieco zmieszany tym co
powiedziałam, ale ja tylko dałam mu kuksańca w bok i powiedziałam
-Rachunki wyrównane
Na co on się zaśmiał. Potem jeszcze przez chwilę gadaliśmy
póki Liv z Holderem nie wyszli z wody. Nie mieli się w co wytrzeć toteż oddaliśmy
im koce na których siedzieliśmy. Po chwili cała dwójka się ubrała i ruszyliśmy
w stronę baru napić się kilku drinków. W środku Steve przejął głos i zaprosił
wszystkich do siebie na domówkę. Mówiąc do siebie nie jestem pewna czy miał na
myśli swój dom, wynajęty domek czy też dom zupełnie kogoś innego, ale szczerze
mówiąc średnio mnie to obchodziło. I tak nie mogłam tam pójść.
-Będziecie? –spytał Holder
-Ja niestety nie mogę, bo spotykam się z Peterem, a ty
Olivia?
-Co prawda dzisiaj nie pracuję, ale…
-No to świetnie! –krzyknął Holder –W takim razie widzę cię
na imprezie
Liv chciała coś jeszcze powiedzieć, ale Holder odszedł.
-A chciałam sobie w końcu odpocząć –westchnęła
Po jakiś trzech godzinach gdy większość z nas była zalana w
trupa cała ekipa pojechała na domówkę. Choć trudno było mi przekonać
Liv żeby pozwoliła mi zostać po dość długich namowach w końcu uległa i ruszyła
w drogę. Może i nie wypiłam zbyt dużo, ale jednak trochę tego było. Czułam, że
nie jestem w stanie nigdzie sama pójść toteż zostałam w klubie. Czekałam może z
pół godziny popijając drinki na przyjazd Bruna, więc kiedy do mnie dotarł byłam
już pijana. Kręciło mi się w głowie i czułam, że zaraz zwymiotuje. Po kilku
wypadach do łazienki i nie zwróceniu absolutnie niczego stwierdziłam, że możemy
iść i że nic mi się nie stanie. Nadal ściskało mi w brzuchu, ale potrafiłam nad
tym zapanować. Albo bynajmniej tak myślałam, bo kiedy szliśmy przy brzegu plaży
podziwiając piękno zachodzącego słońca poczułam, jakąś gule w gardle i nim się
zorientowałam zwróciłam zawartość żołądka wprost na buty Bruna. Nie ukrywam, że
w tamtym momencie chciało mi się śmiać z tej sytuacji. Wiem, że na trzeźwo
zaczęłabym go przepraszać i zabrałabym się do tego by po sobie posprzątać, ale teraz patrzałam się na niego i powstrzymywałam śmiech. Bruno wyraźnie
się rozzłościł, choć nie chciał tego okazywać, więc pośpiesznie wszedł w butach
do wody i je obmył. Słyszałam ciche jęki i niemal byłam pewna, że Bruno w
tamtym momencie klął. Gdy wrócił był już opanowany, a mnie nagle wzięło
poczucie winy i go przeprosiłam.
-Nie przejmuj się. Każdemu się zdarza –odpowiedział z
wymuszonym uśmiechem.
Wolałam się już w tamtej chwili do niego nie odzywać. W
ogóle wolałam mu zejść z oczu, ale wiedziałam, że to będzie jeszcze gorsze niż
to jakbym z nim została. Postanowiłam trwać przy nim w milczeniu. W końcu
wiedziałam, że moją winą jest to, że nam wypad się nie udał. To w końcu ja
napiłam się jak świnia.
Bruno jakby wyczuwając mój nastrój chwycił mnie za dłoń i
lekko ją ścisnął. Obróciłam się w jego stronę, a on się uśmiechnął.
-No dobra już nie jestem zły. Możemy normalnie się
zachowywać?
Uśmiechnęłam się.
-Jeśli chcesz.
-Oczywiście, że chcę.
Przyciągnął mnie do siebie i chciał mnie pocałować, ale
położyłam mu palec na ustach.
-Pamiętaj o tym co przed chwilą zrobiłam.
-Racja.
Wyminął mój palec i pocałował mnie w policzek.
-Nie obrazisz się jeśli ci powiem, że kiepsko się czuję i
wolałabym wrócić do domu?
-Nie obrażę się
-W takim razie kiepsko się czuję i wolałabym wrócić do domu
–uśmiechnęłam się i Bruno też
-W takim razie cię tam zawiozę.
Dał mi buziaka w czoło i chwycił mą dłoń by poprowadzić mnie
do auta. Wsiedliśmy do niego i po dość długim czasie znaleźliśmy się przed
motelem. Po drodze niewiele rozmawialiśmy, bo Bruno wiedział, że nie jest ze
mną najlepiej toteż odpuszczał sobie nawiązywanie jakiegokolwiek ze mną
kontaktu.
-Przepraszam za dzisiaj.
-Nic się nie stało.
-Stało się, bo mieliśmy spędzić miło wieczór.
-Ja tam się dobrze bawiłem –powiedział z uśmiechem
-Akurat –pocałowałam go policzek –Do zobaczenia jutro?
-Myślę, że tak
-W takim razie pa
-Słodkich snów
-Nawzajem.
Zamknęłam drzwi od auta i weszłam do motelu. W mieszkaniu
nie było Liv. Pewnie jeszcze była na tej domówce. A niech się bawi. Ja za to
pójdę spać i będę się modlić by nie zarzygać całego mieszkania.
(…)
-Żałuj, że nie było cie na imprezie. –Liv spojrzała się na
mnie –Było tak cudownie. Niby zwykła potańcówka, ale za to jak świetnie się
bawiłam. Tańczyłam chyba ze wszystkimi chłopakami którzy tam byli, a uwierz mi
było ich całkiem sporo. Z resztą co ja ci będę opowiadać na dzisiaj też
dostałam zaproszenie i liczę, że ze mną pójdziesz.
-Właśnie wiem czy będę mogła
-Nie gadaj, że dzisiaj spotykasz się z Brunem. Pewnie znowu
będziecie się pieprzyć po kątach.
-Olivia!
-No co? A nie powiedziałam prawdy? Ostatnio was nakryłam
–puściłam buraka – ale nie mam pewności czy nie zrobiliście tego wczoraj.
-Jesteś okropna
-Dobra, dobra ty mnie tu nie wyzywaj tylko powiedz jak było.
Przypomniał mi się wczorajszy wieczór i się lekko
uśmiechnęłam. Trochę głupio wyszło no ale cóż mogę na to poradzić.
-Wczoraj do niczego nie doszło –powiedziałam
-Jak to nie? Przecież wy, plaża, zachód słońca… To samo się
prosi o zapieczętowanie
Zaśmiałam się.
-Niby tak, ale…
-No zlituj się nade mną i opowiedz mi w końcu co się wczoraj
stało.
No i się nad nią zlitowałam. Opowiedziałam jej dosłownie
wszystko, a Liv nie mogła wyrobić ze śmiechu. Dobre jest i to, że chociaż jedną
osobę bawi ta historia. W sumie wczoraj też się z niej śmiałam, ale dzisiaj mam
jedynie ochotę zapaść się pod ziemię.
-Od zawsze wiedziałam, że z tobą nie da się nudzić, ale to
co mi przed chwilą powiedziałaś to przesada –znowu wybuchła śmiechem –Masz
szczęście, że to ja wtedy z tobą nie szłam, bo byś pożałowała zrzygania
się na moje buty.
Następnie Olivia wstała od stołu i ruszyła w stronę drzwi.
Ubrała buty i kurtkę, a ja siedziałam na krześle i się temu przyglądałam.
-A ty gdzie się wybierasz?
-Do pracy. Chyba nie sądziłaś, że dzisiaj znowu wzięłam
sobie wolne.
W sumie się nad tym nie zastanawiałam, więc tylko
uśmiechnęłam się do niej i pozwoliłam jej wyjść z mieszkania.
(…)
Nie mogłam się dzisiaj spotkać z Brunem. Miał do załatwienie
kilka spraw i powiedział, że najszybciej będzie wolny o 9 wieczorem. No cóż w
takim razie nie pozostało mi nic innego jak pójść na imprezę. Swoją drogą
nieźle się z Olivią rozszalałyśmy odkąd poznałyśmy Holdera. Nawet za młodu tak ostro nie balowałam. Wtedy uważałam, że czas na to dopiero nadejdzie, a
jeszcze kilka tygodniu temu uważałam, że czas na to już minął. Jednak myliłam
się i wtedy i teraz. Nie ważne ile ma się lat, zawsze jest czas by dobrze się
bawić.
Nie bardzo dbałam o to w co się ubieram ani jak się maluję.
Bardziej martwiłam się o to w jakim stanie dojdę do domu. Nie chciałam się
znowu upić, ale wiedziałam, że jest to praktycznie niemożliwe. W takim razie
muszę się postarać żeby wypić jak najmniej.
Postanowiłam pójść spacerkiem na imprezę, ponieważ była ona
kilka przecznic od naszego motelu.
Ubrałam jakieś wygodne buty i ruszyłam w drogę. Zachód słońca w LA jest czymś dosłownie olśniewającym i za każdym razem kiedy go widzę zdaję sobie sprawę jak wielką szczęściarą jestem. Nie każdy może tu przyjechać i przeżyć to co ja przeżyłam. Z resztą nie każdy może być z gwiazdą. Pod tym względem też jestem szczęściarą. I to ogromną. Ale za to wiem kto nie ma szczęścia. Alex. Nie wyglądałam za nim specjalnie, bo nawet nie wiedziałam, że on może być w tej części miasta, ale dostrzegłam go i w sumie nie samego. Rozmawiał, a w zasadzie krzyczał na jakąś kobietę, a ona nie będąc mu dłużna robiła dokładnie to samo. W pewnym momencie rozbiła mu lód o głowę i odeszła. W zasadzie nie wiedziałam co miałam począć, ale jednak postanowiłam, że do niego podejdę.
Ubrałam jakieś wygodne buty i ruszyłam w drogę. Zachód słońca w LA jest czymś dosłownie olśniewającym i za każdym razem kiedy go widzę zdaję sobie sprawę jak wielką szczęściarą jestem. Nie każdy może tu przyjechać i przeżyć to co ja przeżyłam. Z resztą nie każdy może być z gwiazdą. Pod tym względem też jestem szczęściarą. I to ogromną. Ale za to wiem kto nie ma szczęścia. Alex. Nie wyglądałam za nim specjalnie, bo nawet nie wiedziałam, że on może być w tej części miasta, ale dostrzegłam go i w sumie nie samego. Rozmawiał, a w zasadzie krzyczał na jakąś kobietę, a ona nie będąc mu dłużna robiła dokładnie to samo. W pewnym momencie rozbiła mu lód o głowę i odeszła. W zasadzie nie wiedziałam co miałam począć, ale jednak postanowiłam, że do niego podejdę.
-Widzę, że komuś się oberwało.
Alex obrócił się w moją stronę i posłał mi groźne spojrzenie
-Co ty tu robisz? –mówiąc to ściągał lód z włosów
-Właśnie szłam się przejść kiedy zobaczyłam, że coś się
dzieje.
-I po co tu przyszłaś? Mogłaś iść dalej i nie zwracać na to
uwagi.
-Ale chciałam tu przyjść i ci pomóc.
Alex wydawał się być równie poirytowany całą tą wymianą zdań
co ja.
-I co dało ci to coś?
-No nie, ale…
-Jeny zamknij się już. –warknął
Wiedziałam, że Alex ma taki charakter i wcale takie odzywki
mnie nie raniły. Wlatywały i wylatywały jednym uchem.
-Jeszcze tu jesteś? Czy nie wyraziłem się jasno, że wcale
cię nie potrzebuję?
-A czy ja nie wyraziłam się jasno mówiąc, że chcę ci pomóc?
-Nie potrzebuje twojej pomocy.
-Owszem potrzebujesz.
-Niby w czym?
-W zdobyciu tej dziewczyny.
-Poradzę sobie bez ciebie
Nie chcąc dłużej rozmawiać ze mną Alex ruszył w stronę w którą odeszła tamta dziewczyna
-Kup jej kwiaty -krzyknęłam
-Co? -obrócił się zirytowany
-Kup jej kwiaty. Mogę się założyć, że się jej spodobają
Alex wzruszył ramionami i ruszył przed siebie nie mówiąc absolutnie niczego.
Swoją drogą nie zdziwiło was to, że gdy kogoś nie znacie nie
widzicie go w ogóle pomimo tego, że mieszkacie niedaleko siebie, a gdy już go
poznacie to widzicie go niemal na każdym kroku? Ja tak mam z Alexem i szczerze
mówiąc trochę mnie to martwi.-Poradzę sobie bez ciebie
Nie chcąc dłużej rozmawiać ze mną Alex ruszył w stronę w którą odeszła tamta dziewczyna
-Kup jej kwiaty -krzyknęłam
-Co? -obrócił się zirytowany
-Kup jej kwiaty. Mogę się założyć, że się jej spodobają
Alex wzruszył ramionami i ruszył przed siebie nie mówiąc absolutnie niczego.
----
Witam :)
Dzisiaj trochę późno odcinek, ale mam nadzieję, że mi wybaczycie.
Mile widziane będą komentarze, choćby zwykła kropka. Pamiętajcie, że każdy komentarz się liczy i że to właśnie one motywują do działania :D
Oh, Madi !
OdpowiedzUsuńCo ty wyprawiasz, dziewczyno ?!
Cieszę się, że dziewczyny znalazły sobie towarzystwo, ale z drugiej strony uważam, że mimo wszystko powinny zachować umiar.
Haha, ależ romantyczny był ten ich spacer ! :P
...Alex...
I wciąż jest dla mnie kimś niezdefiniowanym. Mam wrażenie jakby bronił się przed jakimkolwiek towarzystwem.
Nawiązując natomiast do tego co zauważyła Madi, absolutnie się zztym zgadzam. To dziwne, ale zdarza się że nie znając danej osoby widujesz ją częściej niż kogoś kogo znasz bardzo, bardzo dobrze.
Podsumowując, rozdział bardzo mi się podobał i oczywiście czekam na WIĘCEJ !
U mnie następny rozdział już niebawem.
Pozdrawiam.
<3
No no dziewczyny znowu się bawią haha całkiem fajna ta ich ekipa. Ja to się dziwię, że bruno nie jest o holdera zazdrosny. Ja bym była na 100% XD
OdpowiedzUsuńAle ten spacer był romantyczny haha Wręcz marzenie każdej kobiety haha serio się uśmiałam :D
Alex.... jak już mówiłam ciekawa osoba :D te jego odzywki i charakter w pewnym stopniu są słodkie (wtf?!?) kwiaty kwiaty kwiaty na wszystko dobre XD ♡
Czekammmm na next kochana ♥
Rozdział cudny =3 Ciekawe sytuacje... tym bardziej reakcje na nie.
OdpowiedzUsuńWątpię żeby kwiaty były przekonywujące... jestem za czekoladą xD