niedziela, 10 kwietnia 2016

"Całujemy się?"

Następnego dnia zdychałam z bólu głowy. Trochę za dużo wczoraj wypiłam. Nie wiem czemu, ale nie potrafiłam się oprzeć tym wszystkim trunkom. Postanowiłam już nie chodzić na imprezy. Wiem, że to mi się w stu procentach nie uda, ale chociaż się postaram żeby w ciągu tego tygodnia już nie balować.
-Olivia chyba musimy zmienić towarzystwo. Ja przy nich nie wyrabiam.
-Wiesz, że ostatnio też o tym myślałam –uśmiechnęła się do mnie –Ale zdałam sobie sprawę, że nie wytrzymałabym bez nich.
-No właśnie –odrzekłam –Boję się tego, że jeśli już wyjedziemy z LA to nasze kontakty się urwą.
W sumie nie myślałam o tym wcześniej, ale teraz wypowiadając te słowa zdałam sobie sprawę jak bardzo one są prawdziwe. Już za niecały miesiąc, jeśli przyjmą mnie na uczelnie możemy się z nimi pożegnać. Albo bynajmniej ja, bo Liv jest wolna i nie ma żadnych obowiązków pod tym względem. W sumie mogłaby tu zamieszkać na zawsze. O jejku, tego to ja bym chyba nie przeżyła.
-Też się tego boję.
-Olivia?
-Tak?
-A nie zastanawiałaś się nad tym by tu zostać na stałe?
Liv spojrzała na mnie smutnym wzrokiem i po chwili obróciła głowę.
-Zastanawiałam się, ale… Bardzo bym chciała tylko że ja po prostu nie mogę. Tęsknie za Fayetteville i to tam chciałabym mieszkać.
-A ja wolałabym tu zostać, ale z kolei nie mogę. Jeśli chcę iść do mojego wymarzonego uniwersytetu muszę wrócić w rodzinne strony. Chyba nie jest mi dane tu zostać. Ale to nie zmienia faktu, że już tu nie wrócę. Następnym razem tylko lepiej się zorganizuję, by wakacje naprawdę okazały się być wakacjami.
Liv się lekko uśmiechnęła.
-Wybacz, że nieco zejdę z tematu, ale powiedz mi jak to teraz jest – wysyłasz nadal zdjęcia Sophie?
-Nie, skończyłam z tym.
Olivia kiwnęła głową i miałam wrażenie, że chce coś jeszcze dodać, ale nic nie powiedziała.
-Dobra, to co masz dzisiaj w planach? –spytałam
-Praca, praca, praca… A po pracy sen. Nigdzie dzisiaj nie idę. Nie wyciągną mnie na żadną imprezę.
-I tego się trzymaj. Ja też z tym zrywam.
-A ty kochana gdzie się dzisiaj wybierasz?
-Dzisiaj cały dzień spędzam z Brunem
-Mam pukać zanim wejdę do mieszkania? –spytała i się zaśmiała
-Nie -udałam oburzoną, lecz po chwili także wybuchłam śmiechem
-Swoją drogą jeśli chcecie to robić to nie mam nic przeciwko żeby to się odbyło w sypialni. Wiesz tu w salonie nie ma jakiś zbyt komfortowych warunków
-Dzięki za radę.
-Nie ma za co

(...)

Taksówka jak zwykle podwiozła mnie kilka przecznic przed studio bym mogła się kawałek przejść i rozruszać kości. Odkąd nie robię już zdjęć Brunowi praktycznie w ogóle się nie ruszam. Czasami wyjdę pobiegać czy się przejść, a poza tym bez przerwy jeżdżę autami. Czas najwyższy coś z tym zrobić, dlatego postanowiłam robić sobie takie małe spacerki.
Weszłam do studia i było w nim nadzwyczaj cicho. Bruno coś wspomniał, że wszyscy mają wolne, ale nie wiem czemu myślałam, że tu nadal będzie panował lekki gwar. Weszłam do "naszego" pokoju, ale nikogo tam nie było, więc poszłam do centrum dowodzenia. Drzwi były lekko uchylone. Zanim popchałam je bardziej i weszłam do pomieszczenia usłyszałam głos. Zatrzymałam się i głębiej się w niego wsłuchałam.
-I don't remember what day it was 
I didn't notice what time it was 
All I know is that I fell in love with you 
And if all my dreams come true 
I'll be spending time with you...
-Hej -odezwałam się w końcu kiedy przekroczyłam próg
Bruno podskoczył i niemalże gitara wypadła mu z ręki.
-Hej -uśmiechnął się nieco zarumieniony -Długo tu stałaś?
-Na tyle długo by słyszeć jak śpiewasz -uśmiechnęłam się
-Kiedyś w radiu ją zaśpiewałem, ludziom się spodobała, a ja się po prostu w niej zakochałem. Z resztą musisz posłuchać ją w oryginale. Poczekaj zaraz ci ją puszczę.
-Nie. -powiedziałam -Wolę żebyś ty ją zaśpiewał
Na jego twarzy pojawił się uśmiech.
-Ale ja ją zupełnie inaczej wykonuje, Daniel... -przerwałam mu
-Nie wątpię, ale podoba mi się twoja wersja.
Bruno brzdęknął kilka razy na gitarze.
-Nie jestem pewny... -znowu mu przerwałam, ale tym razem buziakiem
-Nie marudź tylko śpiewaj.
Bruno odchrząknął i otworzył usta z których wydobyły się te wspaniałe dźwięki.
-Every day's a new day in love with you 
With each day comes a new way of loving you 
Every time I kiss your lips my mind starts to wander 
And if all my dreams come true 
I'll be spending time with you 
Oh, I love you more today than yesterday 
But not as much as tomorrow
I love you more today than yesterday 
But, darling, not as much as tomorrow 
Bruno zakończył śpiewanie, a mnie po całym ciele przeszły ciarki. Ta piosenka była taka piękna.
Nawet nie zauważyłam kiedy Bruno odłożył gitarę i do mnie podszedł. Stanął przede mną i zaczął się we mnie wpatrywać. Zabolał mnie brzuch. Złapał mnie za biodra i przysunął do siebie. Delikatnie przejechał wzdłuż mych pleców, a potem przybliżył swoje usta do mojego uch i rzekł:
-Ślicznie wyglądasz kiedy jesteś cała odrętwiała.
Odsunęłam się od niego i dałam mu kuksańca w ramie
-Głupek
Podszedł do mnie i mnie pocałował.
-Co robimy? -przerwałam tę czułość
-Całujemy się? -powiedział niepewny
Zaśmiałam się.
-Miałam na myśli co będziemy dzisiaj robić?
Uśmiechnął się
-Może pójdziemy do kina?
Kino.
Przypomniała mi się sytuacja w której to śledziłam Bruna i przez to poznałam Michaela.
-Nie mam ochoty.
-Plaża?
-Po ostatnim moim wygłupie mówię stanowcze nie dzięki
-To może pójdziemy coś zjeść?
-Dobry pomysł, ale chciałabym zjeść coś zdrowego
-Okej znam taką niezłą knajpę -przerwałam mu
-Nie o to mi chodzi. Miałam na myśli raczej to żeby żywność nie była tak bardzo przetworzona i żebyśmy sami sobie coś zrobili.
-W takim razie chodźmy do mojego domu.
Ucieszyłam się, bo w końcu zrozumiał co miałam na myśli.

(...)

Gdy już dotarliśmy na miejsce nie mogłam wyjść z podziwu. Jego dom wyglądał fantastycznie. Co prawda kiedyś dostałam adres od Sophie tego domu, ale nigdy nie miałam okazji by tu przyjechać. Nie musiałam mu w tym miejscu robić zdjęć, bowiem wszystko "załatwiał" na mieście.
-I jak? -spytał
Dom był ogromny, a jego podwórko jeszcze większe. Obok stał "niewielki" basen.
Gdy przekroczyliśmy próg nie mogłam przestać rozglądać się wokół siebie. Zarówno na zewnątrz jak i w środku ściany były bladożółte.  Ozdoby były minimalistyczne, a wszystko utrzymane było w nowoczesnym stylu.
-Robi wrażenie -odpowiedziałam.
Bruno pomógł mi ściągnąć płaszczyk i zawiesił go na wieszaku.
-W takim razie zapraszam cię dalej
Wziął mnie za rękę i zaczął oprowadzać mnie po swoim domu.
Na początku poszliśmy do salonu, który był tak wielki jak całe moje mieszkanie w motelu. Następnie przeszliśmy do jadalni i kuchni. Muszę przyznać, że ktoś naprawdę się napracował żeby to wszystko ze sobą tak spójne grało. Najbardziej spodobały mi się lampki, kieliszki i inne takie zwisające z sufitu. Kolejnym naszym przystankiem był pokój gościnny oraz łazienka do niego. To tu zapewne ludzie u niego nocują. Wiem, że na tym piętrze znajduję się spiżarka i suszarnia, ale Bruno nie chciał mi ich pokazać, bo jak stwierdził "nie ma tam nic ciekawego". Na kolejnym piętrze zwiedziliśmy dwie łazienki, dwa pokoje gościnne, pokój gier, specjalne pomieszczenie do sauny i trzy sypialnie. Wszystkie wyglądały mniej więcej tak samo, różniły się tylko drobnymi szczególikami takimi jak np. kolor pościeli czy innymi lampkami nocnymi. W jednej z nich zanim zdążyłam się zorientować Bruno zabrał coś z szafki nocnej i pośpiesznie to do niej schował. Było to trochę dziwne, ale nie wnikałam w jego zachowanie. Następnie poszliśmy o jeszcze jedno piętro wyżej i na całe szczęście nie było tam zbyt wiele do zwiedzania. Znajdowało się tam jedno ogromne pomieszczenie, a mianowicie mini studio.
-Choć coś cie pokażę.
Pociągnął mnie za sobą i już po chwili byliśmy przy ogromnych poduszkach. Zanim zdążył cokolwiek powiedzieć już się na nie położyłam. Bruno jakby zadowolony z mojego zachowania położył się koło mnie i trzymając jakiś mały pilocik w ręku nacisnął jeden z guzików. Natychmiast wszystkie rolety w pomieszczeniu zostały opuszczone w dół. Zrobiło się nieco ciemniej, ale przez to, że było przed południem nadal w pomieszczeniu było w miarę jasno. Bruno znowu przycisnął jakiś przycisk i tym razem nie odsłoniła się roleta a dach. Wiem, że to może dziwnie zabrzmieć, ale naprawdę dach się przesunął, a na jego miejsce wskoczyła szyba.
-Wow
Bruno obrócił się w moją stronę i rzekł:
-Jest to moje ulubione miejsce w domu
Prawie jakby go nie słysząc zadałam pytanie
-Jak to możliwe?
-Nie wiem, pytaj się architekta albo kogoś kto to wykonał -odrzekł
Zaniemówiłam. Nie widziałam jeszcze nigdy nic piękniejszego.
-A wyobraź sobie co tu musi dziać się nocą kiedy jest milion gwiazd na niebie -powiedział jakby szeptem
Rozmarzyłam się. Wyobraziłam sobie dokładnie niebo spowite milionem gwiazd, które jakby na zawołanie zebrały się w tym małym punkcie z którego mogę je dostrzec. Coś niesamowitego.
-Dobra chodźmy już, bo umieram z głodu -powiedział.
Jak za machnięciem różdżki wybudziłam się z transu i zeszłam razem z nim na dół. Tam Bruno zaczął przygotowywać coś do jedzenia w kuchni, a ja siedziałam w salonie i go obserwowałam. Nie potrzebował mojej pomocy, więc nic nie robiłam jednak po jakimś czasie mi się to nudziło. Podeszłam do niego i przytuliłam go od tyłu. Obrócił się w moją stronę i pocałował mnie w czoło.
-Mogę ci w czymś pomóc? -spytał
-To chyba ja powinnam zadać ci to pytanie. Znudziło mi się nic nie robienie.
-Obiecuję ci, że już za chwilę będę do twojej dyspozycji
-Czyli nie mam co liczyć na pracę w kuchni?
-Nie
Wyrwałam się z jego uścisku i udając obrażoną poszłam na górę. Nie wiedziałam w zasadzie dlaczego weszłam o to piętro wyżej, ale gdy ujrzałam te drzwi wiedziałam co muszę zrobić. Były to drzwi do jednej z sypialń Bruna. Weszłam do niej najciszej jak potrafiłam i usiadałam na łóżku. Przez chwilę zastanawiałam się czy to co mam zamiar zrobić jest dobre czy też nie i doszłam do wniosku, że raczej to drugie, ponieważ to znacznie narusza jego prywatność, ale czy ja przypadkiem i tak nie naruszyłam jej już za bardzo? Uznałam, że tak mała dawka nic nie zniszczy, więc otworzyłam jego szafkę nocną i sięgnęłam po przedmiot, który wcześniej tu schował. Wiedziałam, że skoro znalazł się on wewnątrz tego meblu oznaczało to, że Bruno nie chciał bym to widziała, ale tak bardzo zżerała mnie ciekawość, że po prostu musiałam się dowiedzieć co to jest. Okazało się to być ramką ze zdjęciem. A na nim był Bruno przytulający od tyłu Jessicę. Poruszyło mnie to zdjęcie. Nie byłam na Bruna wściekła, że nadal miał je przy swoim łóżku, bo wiedziałam, że nadal musi przeżywać ich rozstanie, ale zrobiło mi się smutno, że zabrałam Bruna tak wspaniałej kobiecie. Naprawdę wpatrując się w to zdjęcie zdałam sobie sprawę, że jest ona piękna zarówno zewnętrznie jak i wewnętrznie. Jako jedna z nielicznych zapewne widziała w nim zwykłego człowieka i na dodatek była z nim przez tyle czasu, wspierała go i kochała jak tylko potrafiła. Była dla niego kimś ważnym i ona dla niej też. Wiem, że mogę się powtarzać, ale naprawdę nie przestaję o tym myśleć, w końcu to ja jestem temu wszystkiemu winna.
-Gotowe -krzyknął Bruno
Pośpiesznie schowałam zdjęcie z powrotem do szuflady i starłam łzę, która nie wiadomo kiedy pojawiła się w moim oku.
-Już idę! -odkrzyknęłam i zeszłam na dół
W jadalni czekał już na mnie nakryty stół i główne danie. Może nie było jakieś wymyśle, bo były to zwykłe panecakes polane syropem klonowym, ale sam fakt, że Bruno coś mi przygotował niezmiernie mnie ucieszył.
-Moja specjalność -rzekł
Zasiadłam do stołu wraz z Brunem i wspólnie zaczęliśmy konsumować jedzenie. Z radością mogę stwierdzić, że to jedne z najlepszych pancakes jakie jadłam.
-Pozmywam -powiedziałam
-Nie
-Chcę ci pomóc
-Przecież to tylko dwa talerze
-No właśnie więc co ci szkodzi? -dałam mu buziaka i uciekłam z talerzami do kuchni
Bruno rozsiadł się na kanapie w salonie, a ja zaraz po umyciu dołączyłam do niego. Siadłam na nim okrakiem przez co zasłoniłam mu telewizor jednak śmiem twierdzić, że mu to nie przeszkadzało. Objął mnie i przysunął bliżej siebie.
-Jaki masz zamiar wobec mnie? -spytał
To pytanie nie otrzymało odpowiedzi słownej.
Pocałowałam Bruna w usta, podbródek i szyję.
Zaśmiał się.
-Łaskoczesz
Oderwałam się od niego i spojrzałam mu głęboko w oczy. Bruno spoważniał, a po chwili złapał moją głowę w obie ręce i przybliżył moje usta do jego. Podczas tego pocałunku nie panowałam nad swoimi rękoma i gdy zdałam sobie sprawę co one robią było już za późno -jego koszulka leżała na ziemi. Jego ręce spróbowały tego samego, ale nie wiedzieć czemu mój umysł nakazał mi się od niego odsunąć. Zeszłam z Bruna i stanęłam kilka kroków dalej cała zdyszana i rozpalona do czerwoności.
Jeszcze przed chwilą nie widziałam o co chodziło, a teraz w mojej głowie spowijały się tylko te obrzydliwe myśli -Bruno kochający się z Jessicą na tej sofie, w sypialni, kuchni, całym domu.
-Gdzie jeszcze tego nie robiłeś? -spytałam
Bruno oszołomiony nie wiedział co się dzieje, a tym bardziej nie wiedział co odpowiedzieć na to pytanie. Po chwili namysłu uśmiechnął się sam do siebie i podszedł do mnie. Wyciągnął w moją stronę rękę.
-Zaufaj mi
Podałam mu dłoń, a on gdzieś mnie zaciągnął. Na drugie piętro. Do swojego mini studia
-Nie wierzę.
On się tylko uśmiechnął i popchnął mnie na poduszki. Zaczęłam ściągać z siebie bluzkę, a on to samo zrobił ze spodniami. Następnie położył się koło mnie i mnie pocałował.
-Chcesz tego?
-Bardzo -przygryzłam wargę
-W takim razie to miejsce będzie tylko nasze.



----
Witam :)
Jak podoba wam się dzisiejszy odcinek? Nie wiem czemu, ale ja jakbym miała odpowiedzieć na to pytanie to użyłabym tylko "Aww".
Co tam u was słychać? Piszcie śmiało :)
A teraz przyznać się kto po zwrotce zorientował się jaką piosenkę śpiewa Bruno?
Jeśli nadal nie wiecie to wejdźcie w link i ją odsłuchajcie (nawet jeśli wiecie to i tak to zróbcie) :)
https://www.youtube.com/watch?v=M1qkirGpUn4&nohtml5=False

5 komentarzy:

  1. Rozdział jest taki uroczy ! Od samego początku do samego końca jest taki...awwww...<3
    Martwi mnie tylko perspektywa wyjazduMadi... Ciekawa jjestem co z nimi będzie. Kurka, źle wyszło z tym zdjęciem, to takie...nieprzyjemne uczucie zobaczyć coś takiego ...
    I owszem, popieram ją w postanowieniach odnośnie imprez : co za dużo, to nie zdrowo !
    Jestem ogromnie ciekawa dalszych losów tej dwójki, toteż z niecierpliwością czekam na WIĘCEJ !!! <3
    Życzę miłego tygodnia, mnóstwa weny i jeśli tylko znajdziesz chwilkę to zapraszam do mnie !
    Pozdrawiam cieplutko.
    ^^

    OdpowiedzUsuń
  2. Awww... odcinek jest boski ♥ Ta końcówka totalnie rozwaliła mnie na łopatki, oczywiście w pozytywnym sensie. Martwią mnie tylko te wyrzuty sumienia Madi i ten cały wymarzony uniwersytet, ciekawi mnie jak to wszystko rozwiążesz. Jednak na razie cieszę się z tej wspaniałej miłości pomiędzy Madison a Brunem, są tacy kochani.
    Pozdrawiam, życzę weny i czekam na next :*

    OdpowiedzUsuń
  3. O masakra, tyle mnie nie było, a tyle się wydarzyło... Zacznijmy od tego, że odcinek jest PRZEBOSKI <3 łączy rożne emocje, co nie jest łatwe. Piosenka? Kocham ją; w wykonaniu Bruna jest jeszcze cudowniejsza. A końcówka- łohoho ;o <3 czekam na więcej i zapraszam do mnie, kochana :*

    OdpowiedzUsuń
  4. Nareszcie doczekałam się wyrazu miłości pomiędzy tym dwojga zakochanych! Madison jest taka szczęśliwa! Jednak nie może być za kolorowo, jak widać. Czekam niecierpliwie na kolejny odcinek!
    Ach, ja się zorientowałam o jaką piosenkę chodzi. :D

    Zapraszam do siebie na rozdział 18! :)

    OdpowiedzUsuń
  5. No, no. Ciekawie.
    Końcówka mnie zaczarowała. Aww.

    OdpowiedzUsuń

Nawet jeśli nie wiesz co napisać zostaw po sobie chociaż kropkę żebym wiedziała, że jesteś :)