poniedziałek, 29 sierpnia 2016

"Bo ja tobie wybaczyłam"

Dzisiejszego dnia musiałam udawać, że wszystko jest w porządku. Że nic nie słyszałam i że nic dzisiaj się nie zmieni.
Obudziłam Bruna z samego rana by móc wspólnie z nim zjeść śniadanie. Nasz ostatni wspólny posiłek.
-Cześć słońce -przywitał mnie najlepszym uśmiechem jakim dysponował 
-Zapraszam na śniadanie -powiedziałam i udałam się do jadalni.
Po chwili Bruno dołączył do mnie.
-Jajecznica i tosty. Mhm... -powiedział gdy tylko dosiadł się do stołu. 
Peter zaczął zajadać się śniadaniem, a ja choć próbowałam wcisnąć coś w siebie nie dałam rady. Nie potrafiłam też mu spojrzeć w oczy. Bolała mnie jego obecność. Bolało mnie to, że on może się śmiać i udawać, że wszystko jest w porządku kiedy nic nie jest. Bolało mnie to, że ja musiałam robić to samo.
-To było przepyszne -powiedział -Muszę pójść się ubrać i zmykać do pracy.
-A jak tam w studiu? Nie ukradli wam nic?
Bruno wydał się trochę zmieszany.
-Nie. -odpowiedział po chwili -Chyba policja w porę zainterweniowała. 
-To dobrze 
Bruno udał się do łazienki, a ja zostałam w kuchni i poszłam zmywać naczynia.
Dlaczego to wszystko musi się tak skończyć?
Kłamstwa, sekrety...
A gdyby to wszystko porzucić? Gdyby powiedzieć na głos wszystko co jest w środku? Gdyby powiedzieć prawdę? 
Świat by tego nie udźwignął. 
Kłamstwa są po to by chronić innych, zaś sekrety są po to by chronić siebie. Bez tej ochrony wszyscy byliby skrzywdzeni. A nikt tego nie chce, dlatego wciąż w to brniemy. 
I dlatego już na starcie jesteśmy przegrani.
Szkoda, że tak późno zdałam sobie z tego sprawę. 
-Wychodzę -powiedział Bruno otwierając drzwi.
-Nie -krzyknęłam wypuszczając naczynia do zlewu. -Poczekaj
Podbiegłam do niego i się na niego rzuciłam. Ścisnęłam go najmocniej jak potrafiłam i tak samo mocno ścisnęłam powieki by nie wleciały z nich słone łzy.
-Udusisz mnie -powiedział Bruno zaskoczony moją pieszczotą.
Zwolniłam uścisk i wbiłam swoje wargi w jego usta. Smakowałam ich jakby były rarytasem, czymś niezwykłym, niespotykanym, rzadkim i nieosiągalnym. Czymś co już więcej się nie powtórzy. 
Wtopiłam się tak bardzo w jego ciało, że kiedy się odsunął poczułam jakby ktoś rozerwał mnie na strzępy. Miałam wrażanie, że krwawię i że Bruno to widzi, ale nie widział. Nie mógł.
-Nawet nie wiesz jaki ten pocałunek był przyjemny, ale ja już muszę iść. Powtórzymy go wieczorem?
Skinęłam głową. 
Zaraz nie wytrzymam.
Moje serce chce wyskoczyć z mojego ciała, a ja nie mogę go powstrzymać. Oddaję mu je. W całości.
Bruno zdjął ręce moich pleców i rozłączył nas na zawsze. Obrócił się i wyszedł. Jednak zanim zamknął za sobą drzwi uśmiechnął się i bezgłośnie powiedział "kocham cię".
Spojrzałam się na niego ostatni raz by zapamiętać jak najwięcej szczegółów. Ten jego słodki uśmiech i dołeczki. Jego czekoladowe oczy i przeszywające na wylot spojrzenie. Kilka loczków, które zawsze niesfornie spadały mu na nos. I te ruchy kiedy je odgarniał. Jego mina kiedy jest zamyślony, skupiony, szczęśliwy, smutny i kiedy mnie pragnął. Jego delikatny dotyk, czułe pieszczoty, słodkie pocałunki. Jego słowa. Moment w którym pierwszy raz dał mi buziaka, a później ten w którym pierwszy raz się pocałowaliśmy. Całe nasze wspólne życie.
Wraz z trzaskiem zamykanych drzwi upadłam na kolana. Z moich oczu wyleciały długo powstrzymywane łzy. 
Ja też cię kocham.
Za bardzo by znieść ten ból. 
Położyłam się na podłodze, bowiem nie miałam już siły. Właśnie rozstałam się z miłością mego życia. Na nic więcej mnie nie stać jak na płacz i wrzaski. 


***

Moja żałoba trwa i zostanie ze mną jeszcze na długo, ale nie mam czasu by teraz się użalać. Właśnie się spakowałam. Zaraz przyjedzie po mnie Alex. Oby zrobił to o co go prosiłam.
Schodząc na dół zauważyłam jedną z Bruna koszul. Musiałam ją wziąć. Chciałam mieć coś co będzie mi o nim przypominało. 
Alex podjechał pod Bruna dom. Wyszedł z auta w momencie kiedy ja wychodziłam z domu. Wziął ode mnie walizkę, a ja zamknęłam drzwi i włożyłam kluczyk pod wycieraczkę. Idąc w stronę samochodu obróciłam się po raz ostatni w stronę domu i po obdarzeniu go smutnym uśmiechem wsiadłam do auta.
-Jesteś pewna, że chcesz to zrobić? -spytał Alex
-Nie, ale jedźmy już.
Alex odpalił samochód i ruszyliśmy w drogę.
Dlaczego poprosiłam akurat go o pomoc? Bo wiem, że on jako jedyny mnie nie wyda. Nikomu nie powie o tym co zrobiłam. Nie będzie mnie osądzał.
Nie mogłam powierzyć tej misji ani Liv ani Holderowi, bowiem odwiedliby mnie oni od tego pomysłu. Ja wiem, że opuszczanie Bruna w takiej sytuacji jest trudne, ale mnie też nie jest łatwo. Ale jednego jestem pewna - szybciej się pozbieramy będąc osobno niż razem.
Alex miał mi tylko załatwić bilet do Fayetteville i zawieźć na lotnisko. Oczywiście musiałam mu powiedzieć wszytko co planuję, ale tak jak myślałam on nawet nie zadawał pytań. Tylko skinął głową i powiedział, że jeżeli naprawdę tego pragnę to on to zrobi. Nie pragnęłam tego, ale tego potrzebowałam.
Miłość boli, teraz to wiem.
W drodze na lotnisko nie wiele rozmawialiśmy. Poprosiłam go jedynie o to by nie przyznawał się, że mi pomagał i by nie mówił nikomu o tym, że wie o mojej ucieczce. 
Tak, można to nazwać ucieczką.
Jestem pieprzonym tchórzem, który nie potrafi wziąć odpowiedzialności za swoje czyny.
Liv miała rację. Nie boję się tak mocno o niego co o siebie. 
TCHÓRZ!
Gdy dotarliśmy na lotnisko podziękowałam Alexowi za pomoc i się z nim pożegnałam, ale on nie chciał odejść. Powiedział, że zostanie tutaj tak długo aż nie będę wylatywać, a że miałam jeszcze trochę czasu to postanowiłam posiedzieć z nim chwile na ławeczce.
-Boli, prawda? -zaczął Alex
-Cholernie mocno. 
Alex nie potrzebował więcej słów na to by mnie przytulić. Zrobił to choć go o to nie prosiłam. Nigdy nie podejrzewałabym, że się z nim zżyję. Choć bardziej boli mnie strata Bruna, to także cierpię, bo muszę tu zostawić Liv, Holdera, Alexa i Pamelę. 
Wtuliłam się w niego i pozwoliłam sobie na kilka łez. Alex gładził mnie po włosach i mówił:
-Czasami też o dziwo jestem wrażliwcem i choć nie znałem tego faceta, to wiem, że stracił coś cennego. 
-Ale on mnie nie stracił, to ja mu zabrałam siebie.
-Zrobiłaś to co konieczne i wiem, że jeżeli uważałabyś, że jakieś rozwiązanie jest lepsze od tego to byś je wybrała. Widocznie to musiało się tak zakończyć.
Jego słowa wcale mnie nie pocieszały, ale dały mi do myślenia.
A co jeśli odgórnie zostało zaplanowane nasze rozstanie? 
-Będę za tobą tęskniła -powiedziałam
-Błagam nie każ mi mówić tego samego
Choć na chwilę się uśmiechnęłam.
Wstałam z ławeczki i Alex zrobił to samo. 
-Muszę już iść.
-Okej
Przytuliłam się do niego najmocniej jak potrafiłam.
-Ucałuj ode mnie Pamelę
-Zrobię to
Chwyciłam za walizkę  ruszyłam w stronę odprawy. Jeszcze na chwilę się obróciłam i pomachałam Alexowi. Żegnaj.
Czas zakończyć pewien etap w życiu i rozpocząć nowy.
Przeszłam przez odprawę dość sprawnie. Na całe szczęście mój lot nie miał żadnego opóźnienia, więc wyleciałam o ustalonej godzinie. 
Lecąc samolotem starałam się opanować emocję i nie płakać, ale z każdą minutą stawało się to coraz trudniejsze. W końcu się poddałam.
Bruno zapewne właśnie jest na spotkaniu z Sophia i dowiaduje się całej prawdy o mnie. Wyobrażam sobie jego minę i uczucia, które w nim panują. Mogę się założyć, że będzie uparcie wierzyć, że tego nie zrobiłam. Zarzuci jej, że kłamie, że robi wszystko by zniszczyć nasz związek, po czym wróci do domu i będzie nieźle wkurzony kiedy mnie w nim nie zostanie, ale po jakimś czasie odnajdzie list, który mu zostawiłam. I wierząc w to, że chce spełnić moją ostatnią wolę to go przeczyta. 

Drogi Peterze, piszę do ciebie ten list już któryś raz z kolei, bo prawda jest taka, że nie wiem od czego zacząć. Żadne słowo nie jest w stanie opisać tego jak bardzo jest mi przykro i jak bardzo cię przepraszam. Zniszczyłam wszystko co było nam dane. To moja wina. Pewnie zastanawiasz się dlaczego odeszłam. Prawda jest taka, że zrobiłam to bo się ciebie bałam. Bałam się tego jak na mnie spojrzysz kiedy wrócisz ze spotkania z Sophia. Bałam się tego, że zacznie się awantura, w której to nie będę miała argumentów żeby się bronić. I bałam się tego, że pomimo wszystkiego będziesz chciał ze mną zostać.
Pragnę ci wyjaśnić, że prawdą jest to, że robiłam ci zdjęcia, ale nie wiedziałam, że Sophia wykorzysta je przeciwko tobie. I uwierz mi, że wtedy jeszcze nie wiedziałam jakim wspaniałym człowiekiem jesteś. Śledziłam cię i donosiłam na ciebie, bo wierzyłam, że naprawdę mocno skrzywdziłeś Sophie. Byłam po jej stronie nie dając ci nawet szansy, do czasu aż naprawdę cię poznałam. Zauroczyłam się w tobie szybciej niż mogłoby się nam obu wydawać. Chciałam i nie chciałam się z tobą spotykać. Było w tobie coś co mnie przyciągało i jednocześnie odpychało, dlatego własnie cię polubiłam. Byłeś nadzwyczajny. Kiedy ty starałeś się o moje względy ja starałam się być jak najdalej od ciebie, bo wiedziałam, że mogą wyjść z tego kłopoty. No i wyszły. Nie powiedziałam ci prawdy, bo nie wiedziałam, że nasza relacja będzie aż tak głęboka, a kiedy już taka się stała było za późno. Pozwoliłam byś dowiedział się o wszystkim od Sophie. Nie wiem jak bardzo nazmyślała, ale robiłam te zdjęcia kiedy jeszcze cię nie znałam i skończyłam kiedy tylko się bliżej poznaliśmy. I uwierz mi, czułam się z tym źle, ale nie miałam wyjścia. Byłam spłukana. Wybacz mi.
Nie byłam z tobą dlatego, że jesteś sławny czy też bogaty. Byłam z tobą, ponieważ się dobrze przy tobie czułam.
I jeżeli kiedyś przyjdzie ci przez myśl, że cię wykorzystałam, oszukałam lub coś w tym stylu to proszę nie wierz w to. Znasz już moje pobudki. 
Czasami zastanawiałam się czy nie podziękować Sophie za tą pracę, bo w zasadzie dzięki niej cię poznałam, ale wiem, że nie jest godna dobrych słów.
I nie gniewam się na ciebie, że nie dotrzymałeś obietnicy i się z nią spotkałeś. Teraz już wiem, że tak musiało być.
Jest mi smutno i strasznie mnie to boli, że nie potrafiliśmy sobie zaufać. Przepraszam, że nie powiedziałam ci prawdy i przepraszam, że zrobiłam to co zrobiłam. Mam nadzieję, że kiedyś będziesz wstanie mi to wybaczyć.
Bo ja tobie wybaczyłam.
Wybaczyłam ci to, że ukrywałeś przede mną wiadomości od Sophie.
Wybaczyłam ci to, że nie zawsze byłeś ze mną szczery.
Wybaczyłam ci to, że zeszłej nocy mnie okłamałeś.
Wybaczyłam ci to, że zamiast być ze mną zeszłej nocy i spędzić ze mną ten ostatni wieczór poszedłeś się napić.
Wybaczyłam ci to, że nie powiedziałeś mi, że będziesz miał dziecko z Jessica.
Choć to strasznie boli jestem wstanie ci wybaczyć.
Wiele razy powtarzałeś mi, że mnie kochasz, a ja ci nie powiedziałam tego ani razu, wiesz dlaczego? Nie dlatego, że tego nie czuję, ale dlatego, że nie chciałam ci w ten sposób obiecywać za wiele. Myślałam, że to jakoś załagodzi nasz ból, ale tak nie jest. I teraz trochę żałuję, że nigdy nie wyznałam ci miłości. Ale w sumie nie jest za późno.
KOCHAM CIĘ!
I choć to koniec to, wiec że pozostaniesz w moim sercu na długo.
Tylko proszę cię nie utrudniaj nam tego. Nie szukaj mnie, nie dzwoń.
Madison



------
Hej :D 
Jest to chyba najsmutniejszy odcinek z całego opowiadania. Muszę przyznać, że sama kiedy go pisałam miałam ochotę się popłakać :( No, ale cóż czasami w życiu są happyendy a czasami nie. A jak będzie w tym przypadku? Jak myślicie? Czy będą w stanie do siebie wrócić czy ich sekrety zniszczą to co mogło się przerodzić w prawdziwą miłość? Zobaczymy... 
Od dzisiaj odcinki będą pojawiały się codziennie w wieczornych godzinach, więc zapraszam do czytania. :)
Miłego dnia :*

1 komentarz:

  1. No cóż, teraz mi strasznie smutno. Poryczałam się jak mała dziewczynka. To nie może się tak zakończyć. Lepiej im będzie ze sobą niż osobno.
    Pozdrawiam :* ♥

    OdpowiedzUsuń

Nawet jeśli nie wiesz co napisać zostaw po sobie chociaż kropkę żebym wiedziała, że jesteś :)