wtorek, 4 października 2016

"Widzę, że cokolwiek się nie stanie zawsze wylądujemy w Fayetteville"

Miesiąc później

-Niemożliwe! -krzyknęła mama
-Co jest niemożliwe? -spytałam
-Twój tata ograł mnie w karty!
-Tatooo...
-No co, raz w życiu mogę.
Tata uśmiechnął się i puścił do mnie oczko. Wszyscy oprócz mojej matki wiedzieli o tym, że tata zawsze daje mamie wygrać, bo uwielbia jak ona się cieszy. A mama jest tak zadowolona że ograła swojego męża, że nawet nie zauważa co on dla niej robi.
-Już więcej z tobą nie gram -powiedziała mama -Oszukiwałeś.
-Nie prawda! To jest uczciwa wygrana.
-Uczciwa, uczciwa... Ta jasne. 
-No tak.
-Ja myślę, że to był po prostu fart -powiedziałam
-Może -zgodził się tata
-Może -potwierdziła mama
A więc doszliśmy do zgody.
Poszłam do kuchni napić się wody. Następnie założyłam buty i poinformowałam rodziców, że wychodzę.
Poszłam biegać.
Bieganie mnie wyzwala, uspokaja, wycisza i sprawia, że już nie cierpię tak mocno. Nadal myślę o Brunie i to w ilościach niedozwolonych. I nadal sprawia mi to ogromny ból. Dlatego ćwiczę by zapomnieć. I piszę. Dużo piszę. Założyłam bloga, gdzie mogę napisać wszystko co mi siedzi w głowie i dzielić się przeżyciami z innymi. Dobrze jest wiedzieć, że nie jest się samym na tym świecie. Gdzieś tam daleko są też kobiety, które cierpią tak mocno jak ja. Można by powiedzieć, że dołączyłam do jakiejś grupy wsparcia. Czytam inne blogi, gdzie kobiety także wyrażają swój ból poprzez słowo pisane. Wspieramy się. Pomagamy sobie. Mobilizujemy się. I wierzymy, że kiedyś będzie lepiej.

"Właśnie idę biegać. Bieg to spokój, ucieczka od złego, zapomnienie i przede wszystkim wybaczenie. Nauczmy się biegać, nauczymy się wybaczać. Z czasem zapomnimy. I wygramy. Do dzieła!"

Posty motywacyjne to na moim blogu codzienność. Ich zadaniem nie jest pomoc innym (choć cieszę się jak komuś się przydadzą), to przede wszystkim pomoc dla mnie. Taki mały motywator, który doprowadzi mnie do zwycięstwa. 
Czasami zdarzają się i smutne posty. 
Nawet częściej niż czasami.
Zawsze gdy nadchodzi noc.
Lecz publikuję je stopniowo. Nie chcę, żeby blog był przesycony smutkiem. Chcę szczęścia i radości.
Najlepsze jest to, że mogę być anonimowa. Nikt nie wie, że chodziłam kiedyś z Bruno Marsem. 
Swoją drogą media ostatnio się o mnie rozpisują. Pytają co się ze mną stało, czy to już koniec, czy Jessica odzyskała swoje miejsce... A mnie choć ogromnie to boli to tak naprawdę coraz mniej obchodzi. Gdy pierwszy raz ujrzałam zdjęcie Jessicy i Bruna przytulonych do siebie myślałam, że umrę. I to tak naprawdę. Znowu wpadłam w żałobę. Byłam na dnie. Płakałam przez kilka dni. Czułam jakby mnie zdradził. Ale sama mu w tym pomogłam. Nie mogłam go winić, bo to ja do tego doprowadziłam. Z resztą on ma z nią dziecko. Muszą być razem ze względu na nie. Tak będzie lepiej. Po tym wydarzeniu założyłam bloga. Chciałam się wyżyć. Napisać jakie to niesprawiedliwe. I napisałam. I zamiast spotkać się z krytyką, spotkałam się ze zrozumieniem. Wiele kobiet pisze mi, że też się tak czują. I że mam się nie poddawać bo to minie. Wierzę im.
Jak co dzień biegnę 5 kilometrów. Mam to szczęście, że mamy ogromny park obok jeziora. Mogę więc podziwiać widoki. Dzisiaj na jeziorze zwróciłam szczególna uwagę na łabędzie. Ponoć mają jednego partnera na całe życie, a gdy ich połówka umiera one też mogą umrzeć - z tęsknoty lub złamanego serca. Czuję, że jestem łabędziem.
Nie, jednak czuję ból.
Poczułam ból?
Czy ja leżę na ziemi?
Czy ja własnie się przewróciłam?
Dlaczego nie pamiętam co się stało?
Otwieram oczy i mam wrażenie, że śnię. Widzę go. Nie, Bruna, a Chrisa. Widzę Chrisa.
-Madi... -zaczął
Czy to naprawdę on?
-Przepraszam. Wyskoczyłaś tak zza zakrętu, że na ciebie wpadłem.
Był ubrany w dresy. 
On biegał?
Pierwszy raz go widzę na tej ścieżce.
Podał mi rękę i pomógł wstać
-Nic się nie stało.
A jednak. 
Serce jakby ożyło.
Zaczęło bić nerwowo. 
Poczułam, że się czerwienie.
-Wszystko w porządku?
-Kręci mi się tylko trochę w głowie.
-Może lepiej będzie jak na chwilę usiądziesz.
-Nie, nic mi nie będzie.
Chris uśmiechnął się do mnie.
Wspominałam już kiedyś, że to właśnie w tym uśmiechu się zakochałam?
-Co ty tu robisz? -spytał
-Wróciłam. -powiedziałam -A ty? Czy nie miałeś byś na wyjeździe służbowym?
Chris zaczął kreślić stopą coś na ścieżce
-Miałem. -powiedział ciszej
Cóż, bynajmniej tyle się dowiedziałam.
-Widzę, że cokolwiek się nie stanie zawsze wylądujemy w Fayetteville.
-Prawda -przytaknął
Rozmowa coś się nie kleiła, ale mimo tego chciałam tu zostać i móc na niego patrzeć.
-Chyba muszę wrócić do biegania -powiedziałam wbrew swojej woli.
-Racja.
Ruszyłam.
-Madison! -krzyknął
-Tak?
-Co powiesz na kawę? -spytał z tym niesamowitym uśmiechem.
-Powiem, że za dwie godziny może brzmieć świetnie -odwzajemniłam uśmiech i pobiegłam.
Biegnąc dalej nie myślałam już o Brunie ani o złamanym sercu. Myślałam o Chrisie. Ale bardziej niż pod względem uczuciowym interesowało mnie to co on tu robi? Dlaczego nie jest w delegacji? I dlaczego chce się ze mną spotkać mimo iż niecałe pięć miesięcy temu zerwałam z nim zaręczyny.

***

Jaka to była radość matki gdy powiedziałam jej, że wychodzę z Chrisem na spotkanie. Cieszyła się tak bardzo, że nie potrafiła się pohamować. Ojciec był dość sceptycznie do tego nastawiony. Nie twierdził bowiem by rozgrzebywanie ran było czymś dobrym. Ale ja nie idę tam by rozmawiać z nim o tym co zaszło pomiędzy nami kilka miesięcy temu, a po to by dowiedzieć się co u niego słychać. Zwykła, zwyczajna pogawędka. Nie zrozumcie mnie źle, to, że się z nim rozstałam nie znaczy, że zrobiłam to w złowrogiej atmosferze. No dobra może i trochę tak było bo wyrzuciłam mu wszystkie moje żale, ale to nie było po to żeby go obrazić, tylko po to żeby mu coś uświadomić. Chciałam mu dać do zrozumienia, że rodzina jest ważniejsza od pracy i że swoją przyszłą dziewczyną ma się należycie opiekować. On przyjął to na klatę. Powiedział, że zadaje sobie sprawę z tego co robił źle i prosił mnie o kolejną szansę. Ale własnie wtedy miał wyjechać na pół roku za granicę. Nie byłam wstanie tego znieść. Kochałam go i cierpiałam gdy tylko musiałam się z nim pożegnać. I dzisiaj gdy go zobaczyłam emocje z tamtego dnia wróciły. Poczułam ukłucie w sercu i lekką dezorientację, bo przecież on nie może tu być kiedy ja jestem. Nie kiedy próbuję odciąć przeszłość od teraźniejszości grubą linią. Ale mimo to coś mi mówi żebym poszła się z nim spotkać. Nie wiem, może to czysta ciekawość. W końcu chciałabym się dowiedzieć czy sobie kogoś znalazł... Chciałabym żeby był szczęśliwy. 
Chociaż on jeden.
Ubrałam zwiewną sukienkę w kwiatki i czarne szpilki. Nie malowałam się, bo uznałam to za bezsensowne. On przez wiele miesięcy widział mnie bez makijażu, więc nie miałam co przed nim ukrywać.
Przed spotkaniem poszłam jeszcze na krótki spacer. Chciałam pozbierać myśli. Wiedziałam, że będzie mnie wypytywał o te kilka miesięcy w których mnie nie widział. Nie wiedziałam tylko czy skłamać w odpowiedzi czy powiedzieć mu prawdę.
-Cześć -przywitał mnie gdy tylko weszłam do kawiarenki.
-Hej
Usidłam na przeciwko niego. Zamówiłam sobie kawę.
-Nie wiedziałem czy to dobry pomysł ze spotkaniem, ale tak bardzo chciałem z tobą porozmawiać, że serce wygrało z rozumem.
-Miałam tak samo.
-Więc powiedz mi co ty tu robisz? -spytał
-Wróciłam z wycieczki -zaśmiałam się -Pozwiedzałam trochę LA, a kiedy mi się znudziło postanowiłam wrócić. A jak tam z tobą? -zadałam mu to pytanie specjalnie po to żeby nie wypytywał mnie się o Bruna. Wiedziałam, że on wie. Cały świat wiedział.
-Zostałem wywalony.
-Jak to?
Chris opuścił głowę.
-Te ostatnie miesiące były dla mnie naprawdę stresujące. Nie mogłem pogodzić się z tym, że odeszłaś, a na dodatek miałem pracy od groma. Nie potrafiłem się na niej skupić. Najpierw dostałem ostrzeżenie od szefa co mi dało kopa i się poprawiłem, ale nadeszła chwila kiedy po raz kolejny przeżyłem załamanie. Wtedy właśnie dowiedziałem się, że jesteś z jakąś gwiazdą. Najpierw był szok i niedowierzanie, ale kupiłem więcej gazet i ty tam byłaś i kolejnego dnia i następnego... Miałem ochotę ze sobą skończyć. Nie nadawałem się do niczego. Nie mogłem się skupić. Chciałem trochę wyluzować i kupiłem sobie trochę marihuany. Zapaliłem ją przed pracą i możesz się domyślać co było dalej. Szef się dowiedział i wywalił mnie. Musiałem wrócić do domu.
-Tak mi przykro.
-Nie musi być.
Westchnęłam.
Przecież to moja wina.
-Z resztą i tak chciałem wrócić. Mam odłożone trochę pieniędzy więc jak na razie chcę poczuć się beztrosko. Nie szukam pracy. Teraz mam wakacje.
Nie wiedziałam co powiedzieć. Byłam jak wmurowana.
-Wiesz? Czasami żałuję, że byłem takim pracoholikiem. To mnie zniszczyło. Szkoda tylko, że zrozumiałem to po czasie.
Uśmiechnął się smutno.
-A co się działo w LA?
Szczerość za szczerość?
Nie do końca.
-Cóż, najpierw spóźniłyśmy się na samolot a później nas okradli. Całe szczęście Liv miała trochę pieniędzy więc jakoś przeżyliśmy. Ale było ciężko.
-Więc czemu byłaś tam tak długo?
Kurde.
-Bo wszystko się skomplikowało. Od pierwszego dnia byłam już wciągnięta w sprawy o których nawet nie śmiałam myśleć.
-Chcesz o tym porozmawiać? -spytał
-Nie sądzę by to był odpowiedni czas.
Chris zrozumiał. Z resztą on nigdy na nic nie nalegał. Za to go uwielbiam.
Później przeszliśmy na luźniejsze tematy. Z każdą minutą humor miałam coraz lepszy. Nawet się śmiałam.
Śmiałam się pierwszy raz od prawie dwóch miesięcy.
Prawdziwym nieudawanym śmiechem.
Lecz i nasze spotkanie musiało kiedyś się skończyć. I to właśnie był ten moment. Pożegnałam się z nim i wróciłam do domu.
Pierwszy raz kładłam się spać z uśmiechem.
Pierwszy raz w nocy nie płakałam.
Pierwszy raz nie myślałam o Brunie.
Pierwszy raz myślałam o Chrisie.


------
Witam.
Mam nadzieję, że taki odcineczek się Wam podobał.
Najlepiej będzie jak skomentujecie - to mi da powera do napisania kolejnej części
A przechodząc do ważniejszych spraw.
BĘDZIE SINGIEL!
BĘDZIE PŁYTA!!!!
Who is ready for new music?
Po tych czterech latach od wydania ostatniej płyty i dwóch latach od "Uptown Funk" w końcu się doczekaliśmy. Moi mili Państwo już w piętek nasz Brunecki pokaże na co go stać. Miejmy nadzieję, że to będzie coś wystrzałowego!
24K MAGIC IS COMING!!!

PS. Wbijajcie w piątek i sobotę, a ja postaram się dodać nowe odcinki


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Nawet jeśli nie wiesz co napisać zostaw po sobie chociaż kropkę żebym wiedziała, że jesteś :)